Tytuł: Ruiny Gorlanu
Seria: Zwiadowcy
Autor: John Flanagan
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 320
Ocena: 6/6
Po
przeczytaniu całej serii Kronik Wampirów
potrzebowałam lekkiej lektury, która pozwoliłaby mi uspokoić się psychicznie,
odpocząć. Właśnie to zmusiło mnie do przeszukiwania stron internetowych w
nadziei na znalezienie czegoś, co wciągnęłoby mnie bez reszty. Tak trafiłam na Zwiadowców. Nie ukrywam, że dla zaznajomienia
się z powieścią ściągnęłam jej pierwszą część – Ruiny Gorlanu – w wersji elektronicznej ("nie róbcie tego w domu", paskudna jakość), którą znalazłam gdzieś w
sieci, a po ich przeczytaniu na poważnie zaczęłam zastanawiać się nad zakupem
swojego własnego egzemplarza książki. To było przeznaczenie, gdyż właśnie w tym
czasie znalazłam na ulicy sto złotych i nie miałam już żadnych wątpliwości – ta
seria musiała być moja!
Powieść
rozpoczyna prolog, w którym czytelnik poznaje głównego złego dwóch pierwszych
tomów serii oraz stworzenia, które bez wątpienia uprzykrzą życie mieszkańcom
królestwa Araluen – miejsca, które stanowi tło Ruin Gorlanu. Jest to krótki epizod, po którym autor przedstawia
bliżej Willa – głównego bohatera Zwiadowców.
Chłopak stresuje się przed najważniejszym dniem w życiu każdego sieroty – Dniem
Wyboru – kiedy to przed obliczem barona Mistrzowie królestwa wybierają swoich
młodych podopiecznych, chcąc zapewnić im przyszłość odpowiadającą ich
umiejętnościom. Will ma jednak złe przeczucie. Jest zbyt drobny na rycerza, zupełnie
nie nadaje się do kuchni, ani do dyplomacji, nie byłby nawet dobrym skrybą. Kim
więc może zostać? Jego najczarniejsze myśli sprawdzają się. Nie zostaje wybrany
przez żadnego z Mistrzów, a więc nie ma przed sobą żadnej przyszłości. W tym jednak
momencie, w chwili największego upokorzenia, w komnacie pojawia się zwiadowca
imieniem Halt z pismem, którego treść dotyczy bez wątpienia młodego
nieszczęśnika i ma zaważyć na jego dalszym życiu. W wyniku następujących
później wydarzeń, napędzanych ciekawością i desperacją Willa, zostaje on uczniem
Halta, a tym samym rozpoczyna się jego szkolenie na członka elitarnego Korpusu
owianego mgłą tajemnicy. Chłopiec nawet nie przeczuwa, co może go jeszcze
spotkać i jak ogromne staną się jego możliwości.
Co więcej
mogę napisać o fabule powieści? Otóż, w głównej mierze dotyczy ona drobnych i
większych wydarzeń, jakie mają miejsce w życiu młodego czeladnika zwiadowcy.
Czytelnik widzi, jak marzenia Willa zostają doszczętnie zniszczone, a następnie
zastąpione przez nowe. Chociaż chłopak nie jest przekonany, co do swojej
przyszłości w Korpusie Zwiadowców, daje z siebie wszystko chcąc udowodnić swoją
wartość przed mrukliwym nauczycielem, który po bliższym poznaniu okazuje się
troskliwy niczym ojciec.
„W małym ciele wielki duch” – tak
pokrótce opisać można Ruiny Gorlanu.
Jako że są one pierwszą częścią serii najdokładniej ukazują zależność pomiędzy
drobnym ciałem, a umiejętnościami, siłą, wytrwałością i odwagą. Halt i Will nie
mogą pochwalić się imponującymi walorami fizycznymi, a jednak niejednokrotnie
udowadniają, jak wielki potencjał może kryć się pod tak niepozorną powłoką.
Nawet ich konie o beczułkowatych ciałach i krótkich nogach przewyższają
inteligencją i zdolnościami swoich bojowych krewniaków. W przypadku Zwiadowców powiedzenie „małe jest
piękne” nie oddaje w pełni tego, co przedstawia czytelnikowi autor. Powieść,
bowiem udowadnia, że „małe” jest inteligentne, a inteligencja ta prowadzi do
wewnętrznego piękna.
Nie mniej jednak, Will nie jest
jedynym bohaterem Ruin Gorlanu. Autor
rozwija także wątek Horace’a – czeladnika rycerskiego – przed którym postawione
zostaje niełatwe zadanie walki z szykanami. Tym samym, Flanagan pokazuje
odbiorcy, że pozwalając sobie pomóc można osiągnąć zdecydowanie więcej, niż
samotnie stając naprzeciw kłopotom. Jest to tym bardziej istotne, iż młodzi
ludzie często starają się samotnie dźwigać na swoich barkach brzemiona, pod
którymi upadają, a przecież wystarczy pokonać dumę i sięgnąć po wyciągniętą,
pomocną dłoń.
Pisząc Zwiadowców John Flanagan kierował się
prywatnymi pobudkami, tworząc powieść przeznaczoną w głównej mierze dla jego
syna. Mimo to, zdołał stworzyć serię, która dotarła do tysięcy odbiorców na
całym świecie. Książki Flanagana okazały się cudownym prezentem dla całej
rzeszy młodych czytelników, którzy pokochali zarówno jego postaci, jak i
stworzony przez niego świat. Jeśli miałabym odpowiedzieć na pytanie, czemu Zwiadowcy zawdzięczają swój sukces,
bezsprzecznie złożyłabym to na krab świata „low fantasy” wzorowanego na
średniowieczu, który dziś stosunkowo rzadko tworzony jest z myślą o młodzieży.
Niemniej jednak, o tym czy mam rację, każdy musi przekonać się samemu, sięgając
po Ruiny Gorlanu, a później może
również po kolejne części.
Szczęściara, 100 zł znalazła :)
OdpowiedzUsuńJa pierwsze dwa tomy Zwiadowców dostałem w prezencie i teraz kolekcjonuję całą serię, która jest zresztą całkiem niezła :)
Pozdrawiam!
Haha, tak. Dopisało mi wtedy szczęście i dzięki temu mogę pochwalić się teraz całą serią Zwiadowców na półce. Dzięki tej serii życie naprawdę potrafi nabrać barw ^^ W końcu to dzięki Zwiadowcom trafiłam na wydawnictwo Jaguar. Have a nice day!
UsuńTo jedna z moich ulubionych serii. Bardzo mi się podoba fantasty przygodowe, bo jest strasznie wciągające i podkreśla siłę przyjaźni!
OdpowiedzUsuń