Tytuł: Tryumf Ropucha
Autor: William Horwood
Wydawca: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 296
Ocena: 5/6
„Drugiej
szansy nie będzie” głoszą napisy nad wejściem do dworu Ropucha oraz nad bramką,
którą opuszcza się włości niepokornego arystokraty. Kret mijał je, gdy
przychodząc do przyjaciela chciał porozmawiać z nim, jako z jedyną osobą, która
mogła go zrozumieć. A jednak źle ulokował swoje nadzieje, gdyż Ropuch jak
zawsze w większym stopniu słuchał samego siebie niż innych. Smutny Kret
zupełnie przypadkowo zburzył chwilowy spokój właściciela Ropuszego Dworu i
zaszczepił w jego głowie myśl, która przeraziła mieszkańców Brzegu Rzeki. Co
może być gorszego od Ropucha? Zakochany Ropuch! Miłosne uniesienia w wykonaniu
kogoś takiego to nie lada wyzwanie dla ogółu i prawdziwa katastrofa dla tych,
którzy znajdą się zbyt blisko dzielnego amanta o przerośniętym ego.
Niestety,
problem Kreta okazał się nie mniej poważny. Poczciwe zwierzę nie potrafiło
poradzić sobie z myślami, które je dręczyły nie pozwalając funkcjonować. Był on
na tyle zdesperowany by targnąć się na własne życie i tylko dzięki zbiegowi
okoliczności został uratowany przez Borsuka. A jednak to poważna rozmowa ze
starym przyjacielem okazała się prawdziwym ratunkiem. Sprawiła, iż Kret
odzyskał humor i znów poczuł się młody, pełen energii, niemal niepowstrzymany.
Razem ze Szczurem wyrusza w podróż, której obaj pragnęli, a która odmienia nie
tylko ich życie, ale również cały świat Borsuka.
Podobnie
jak w poprzedniej części, także w Tryumfie
Ropucha autor porusza wiele istotnych tematów, które w pełni zrozumieć może
tylko czytelnik mający o nich niejakie pojęcie. Drobne, ukryte nawiązania do
seksualności mogą nie być zrozumiałe dla dziecka, lecz z pewnością zaskoczą
osobę trochę starszą wiekiem. Są jednak niewielkie i przyozdobione dużą dawką
humoru, który na każdej twarzy wywoła uśmiech, albowiem Szczurek okazuje się
wielkim przeciwnikiem kobiet, które uważa za niebywale niebezpieczne, zaś sam
zakochany Ropuch szybko wyleczy się ze swojego płomiennego uczucia, by później
być zmuszonym do dokonania wyboru pomiędzy wolnością, która sprowadzi na niego śmierć,
a dożywotnią niewolą u boku swojej kuzynki.
William
Horwood odważnie wprowadził również temat depresji, która może dotknąć każdego
w najmniej spodziewanym momencie. Problematyka ta jest jak najbardziej aktualna
i powinna być poruszana w literaturze dla dzieci, by ustrzec je przed tą
chorobą cywilizacyjną, jak i pokazać sposób na walkę z nią. W tym wypadku to
uczuciowy Kret wpadł w sidła smutku, którego nie potrafił przezwyciężyć.
Ostatecznie, depresja doprowadziła Krecika do próby samobójczej, która wydaje
się nieczęstym motywem w książkach dla dzieci. A jednak, autor zdecydował się
na przełamanie tematu tabu i przybliżenie czytelnikowi problemów, które
dotykają świata dorosłych, choć coraz częściej dotyczą również nastolatków.
Sprawia to, iż książka staje się tym bardziej wartościowa pod względem treści i
jego przekazu.
Kolejną
niezwykle istotną sprawą jest fakt kłótni między Borsukiem, a jego synem, która
doprowadziła do rozstania trwającego długie lata. Niejednokrotnie sprzeczki
między rodzicami, a ich dziećmi są opłakane w skutkach, zaś żadna ze stron,
choć bardzo by chciała, nie jest w stanie przezwyciężyć strachu przed ponownym
odrzuceniem. W przypadku Borsuka tylko szczęśliwe zrządzenie losu sprawia, iż
syn godzi się z ojcem, zaś Wnuk poznaje dziadka, o którym wiele słyszał.
Nie sposób
ukryć, iż począwszy od tego tomu autor postanowił przedstawić czytelnikowi
jeden ze sposobów na osiągnięcie nieśmiertelności. Starsi powoli zostają
zastąpieni przez młodszych: syn, bratanek, wnuk, podopieczny – Horwood tworzy
nową generację, nowe „O czym szumią wierzby”. Nakłania tym samym do refleksji
nad pytaniem, co takiego my zostawimy po sobie, gdy przyjdzie na nas czas.
Nie jestem
już dzieckiem, a jednak czytając Tryumf
Ropucha bawiłam się cudownie. Przygody bohaterów porwały mnie i rozbawiły,
skłoniły do myślenia nad moją przyszłością, marzeniami, które chciałabym
zrealizować. Może ludzka dorosłość jest tylko pozorna skoro tak chętnie wracamy
do książek z dzieciństwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!