Tytuł: Numery. Czas Uciekać
Autor: Rachel Ward
Wydawca: Wilga
Ilość stron: 370
Ocena: 4+/6
Jem to piętnastoletnia sierota mieszkająca z zastępczą matką w Londynie. Jest niska jak na swój wiek i niepozorna, twarz ukrywa za kurtyną włosów, rzadko podnosi wzrok nie chcąc patrzeć na otaczających ją ludzi. Co więcej, jest skryta, oziębła, woli trzymać się na uboczu unikając kontaktu z rówieśnikami. Od czasu, gdy jej matka przedawkowała, Jem nie może nigdzie zagrzać miejsca. Przechodzi z rąk do rąk, z jednego domu do drugiego. Nikt jej nie rozumie, ale i ona nie stara się znaleźć kogoś, kto mógłby jej pomóc. Jest przytłoczona tajemnicą, którą ukrywa, a w którą nikt by jej nie uwierzył. Dziewczyna ma, bowiem dar, który pozwala jej widzieć daty śmierci osób, którym spojrzy w oczy.
Od kiedy Jem zamieszkała z Karen jej życie to ciągła rutyna, ma swój stały rytm, którego tak naprawdę nic nie zakłóca – chodzi do podrzędnej szkoły, czasami sprawia problemy, wagaruje. Wszystko ulega zmianie, kiedy na jej drodze staje kolega z klasy – Pająk. Wysoki, przeraźliwie chudy i niechlujny czarnoskóry chłopak mieszkający z babcią, któremu pozostały tylko trzy miesiące życia. Nie stanowi najlepszego materiału na przyjaciela, jednak przyczepił się do dziewczyny i nie odpuszcza wyraźnie się nią interesując. Chociaż Jem robi, co może by nie angażować się w tę znajomość, Pająk powoli przebija się przez gruby mur, jakim się otoczyła. Poznają się bliżej, zaczynają akceptować swoje wady, zauważać zalety, zaś ostatecznie są zmuszeni do wspólnej ucieczki z miasta i ukrywania się przed policją.
Kiedy czytałam opis Numerów. Czas Uciekać znajdujący się na okładce byłam przekonana, iż głównym motorem napędowym fabuły są umiejętności Jem. Liczyłam na paranormalny thriller pełen akcji i liczb. Nie skłamię, jeśli napiszę, że na myśl o Numerach przychodziła mi do głowy manga Death Note i właśnie czegoś takiego się spodziewałam. Zamiast tego otrzymałam lekko wulgarną obyczajówkę z elementami paranormalnymi traktującą o nastolatkach z marginesu społecznego. Na początku byłam trochę zawiedziona, jednak szybko dostrzegłam w książce inne walory, które sprawiły, że nie tylko doczytałam do końca, ale i naprawdę się wzruszyłam. Numery skłaniają nas do refleksji nad śmiercią, do zastanowienia się nad tym, co my zrobilibyśmy z darem, jaki otrzymała Jem, czy chcielibyśmy wiedzieć ile czasu nam zostało.
Niestety, pierwszy etap podróży, jaką odbywają bohaterowie – od czasu ich ucieczki, aż do nocy w stodole – pozostawia wiele do życzenia. Cały dramatyzm znika, kiedy na główny plan wychodzi irytująca strona charakteru Jem, która wręcz rozprasza czytelnika. Dziewczyna, która uważała się za twardą, nagle okazuje się chodzącym mięczakiem uzależnionym od miasta, ludzi, życia, jakie wiodła do tej pory. Ciągle narzeka, bez przerwy chce się poddać, zapomina o niebezpieczeństwie, jakie grozi jej przyjacielowi, jeśli ten zawróci razem z nią. A jednak wady bohaterki uwypuklają zalety Pająka, który z dala od zabudowań czuje się jak ryba w wodzie. To on jest głosem rozsądku i przewodnikiem, to jego marzenia wyznaczają trasę, jaką nastoletni uciekinierowie muszą podążać. Pająka po prostu nie da się nie lubić i dlatego tym większy ból sprawia czytelnikowi dalsza część książki, kiedy to od śmierci dzielą chłopaka zaledwie dni.
Fabuła powieści Rachel Ward nie należy do skomplikowanych, jest dość przewidywalna i raczej nie zaskakuje, a jednak potrafi wycisnąć z oczu łzy. Czytelnik poznaje bohaterów bliżej, jest świadkiem narodzin uczucia, które przecież z góry zostało przekreślone, a jednak pojawia się i rozkwita, jak kwiat, który zwiędnie niedługo po tym, jak osiągnie pełnię swojego piękna. Fakt, że po rozstaniu z Pająkiem Jem ciągle o nim myśli przypomina odbiorcy o tym, jak ulotne są szanse na szczęśliwe zakończenie, ale też pokazuje jak wielkie jest uczucie dziewczyny i jak okropne musi przeżywać katusze. Nastolatka stara się odrzucić fakt posiadania nadprzyrodzonych zdolności chcąc zachować w sobie nadzieję na to, że jest jeszcze jakaś przyszłość dla niej i dla osoby, którą kocha. Staje się to niemal jej obsesją i powoli wciąga czytelnika w całe to szaleństwo.
Numery. Czas Uciekać to nie książka dla osób, które w literaturze szukają przygody, zwrotów akcji, czy paranormalnego romansu. To dramat dwójki młodych ludzi, którym los nie dał szansy. To powieść, do której trzeba dorosnąć, trzeba ją zrozumieć i poczuć, a także przypomnienie, że każdy z nas kiedyś umrze, a jedyne, na co mamy wpływ to sposób, w jaki tej śmierci doczekamy.
Może... Trochę mnie przyciąga.
OdpowiedzUsuń