Tytuł: Imperium Czerni i Złota
Seria: Cienie Pojętnych
Autor: Adrian Tchaikovsky
Wydawca: Rebis
Ilość stron: 632
Ocena: 6/6
Imperium Czerni i Złota to zachwycający
debiut Adriana Tchaikovskyego, brytyjskiego pisarza o polskich korzeniach,
który po piętnastu latach nieudanych prób znalezienia wydawcy, w końcu
rozpoczął swoją literacką karierę. Chociaż jego dorobek porównywany jest z
wieloma wielkimi nazwiskami, jego dzieła są bezwarunkowo oryginalne i
wyjątkowe. Już pierwszy tom Cieni
Pojętnych wystarcza za dowód.
Autor
prezentuje, bowiem rozległy, dobrze zbudowany świat, podzielony ze względu na
istniejące w nim rasy, które choć przypominają ludzi, posiadają przymioty
owadów. Znajdują się tu, więc zarówno pająki, jak i żuki, osy, ważki,
modliszki, mrówki i wiele innych „paskudztw”, których nie doświadczymy w innych
książkach. Co więcej, każda z ras posiada umiejętności sobie właściwe, jak lot,
czy atak kulami energii, zaś dodatkowo wykazuje szczególne zdolności w zakresie
magii, bądź też posiadania zmysłu technicznego. Warto dodać, iż te dwie
dodatkowe sztuki zazwyczaj wykluczają się wzajemnie. Tak, więc, pająk, czy
modliszka nie zdoła pojąć zasad funkcjonowania żadnego mechanizmu, zaś dla
mrówca, czy żukowca nie istnieje coś takiego jak „magia”. W tym właśnie świecie
osadzona została historia Cieni Pojętnych.
Swoją przygodę czytelnik
rozpoczyna w Mynie, mieście mrówców, które upada, gdy silna ręka Imperium Os
zaciska się na jego gardle dławiąc wszelkie przejawy sprzeciwu i chęć walki.
Ktoś zdradził. Ktoś, kto wiedział o planach podjętych w celu obrony przed
najeźdźcą, ktoś, kto nie pojawił się tego dnia na polu walki, jakkolwiek może
to być bolesne, nie można zaprzeczyć faktom. Z miasta ucieka zaledwie garstka
obrońców, którzy mimo szczerych chęci nie zdołali niczego osiągnąć.
W
siedemnaście lat później, Stenwold Maker, żukowiec w podeszłym wieku, który w
czasach swojej młodości był jednym ze śmiałków broniących Myny, nadal znajduje
się na czarnej liście Imperium. Nie ma to jednak dla niego znaczenia, gdyż nie
ustępuje próbując przestrzec wysoko postawionych mieszkańców Nizin o
niebezpieczeństwie grożącym każdemu miastu-państwu ze strony os. Ale czy
leniwi, opływający w luksusach mężczyźni mogą potraktować na poważnie gdybania
jednego człowieka? Stenwold jest zdany tylko na siebie i swoich agentów,
których od lat szkoli w dobrej wierze. Pech chce, że w dosyć nieszczęśliwych
okolicznościach jego młoda kuzynka Cheerwell wplątuje się w prywatną wojnę
pomiędzy krewnym, a naprawdę niebezpiecznym Imperium. Dziewczyna wraz ze swoimi
przyjaciółmi pajęczycą Tynisą, ważką Salmą oraz mieszańcem imieniem Totho
wyrusza w naprawdę niebezpieczną podróż, która choć ma doprowadzić ich do
Helleronu, w rzeczywistości jest początkiem długiej i żmudnej drogi ku
zagrożonej wolności. W tej walce nikt nie może liczyć na to, że osiągnie swój
cel bez narażenia życia swojego i innych, że uniknie piętrzących się z
zadziwiającą prędkością przeszkód. Stawka jest zbyt wysoka.
Historia,
jaką prezentuje Adrian Tchaikovsky to kawał naprawdę dobrej roboty. Autor nie
tylko buduje swój świat cegła po cegle przed oczyma czytelnika, ale także
pozwala na wgląd w jego przeszłość, która nakreśla wyraźny kształt zmian, jakie
zaszły na przestrzeni wieków zarówno w ustroju politycznym, jak i sposobie
życia obecnych w powieści ras. Co więcej, w bardzo dobrym stylu łączy ze sobą nurt
fantasty oraz coraz popularniejszy współcześnie steampunk, co ostatecznie czyni
Cienie Pojętnych lekturą tym bardziej
interesującą i wyjątkową.
Kreacja
świata przedstawionego nie jest jedyną zaletą, jaką dostrzegłam w Imperium Czerni i Złota. Na uwagę zasługują
także postaci, których poznajemy multum, a mimo to nie wprowadzają one
zamieszania, czytelnik nie traci orientacji z ich powodu. Jako człowiek z
gruntu rzeczy uciążliwy dla otoczenia, jestem wybredna, gdy chodzi o obdarzanie
szczególnymi uczuciami bohaterów literackich. Mimo to, nawet ja nie mogłam nie
zauważyć, iż postaci stworzone przez Tchaikovskyego mają w sobie nieodparty
urok. Zarówno protagoniści, jak i antagoniści potrafią rozkochać w sobie
odbiorcę, zainteresować swoją historią, ale także wzbudzić żywą niechęć. A
wszystko to staje się dostępne czytelnikowi dzięki wieloosobowej narracji
obejmującej bohaterów najistotniejszych dla pierwszego tomu serii.
Nie należę
do wielkich miłośników robali, a jednak Cienie
Pojętnych wciągnęły mnie bez reszty, zaś pomysł zastosowania owadzich
przymiotów dla rozróżnienia poszczególnych ras spodobał mi się niesamowicie.
Dodając do tego lekkie pióro autora naprawdę nie sposób nie docenić tego, co
stworzył. Jestem przekonana, że dając szansę Imperium Czerni i Złota większa część czytelników oszaleje na
punkcie tej książki podobnie jak ja, ponieważ naprawdę jest to początek czegoś
nowego, a o to w dzisiejszych czasach coraz trudniej.
Już od pewnego czasu bardzo chcę to przeczytać! Spodobał mi się właśnie ten pomysł z owadami ;)
OdpowiedzUsuń