Tytuł: Gniew króla
Autor: Fiona McIntosh
Seria: Trylogia Valisarów
Wydawca: Galeria Książki
Ilość stron: 656
Ocena: -6/6
Kiedy Evie decydowała się na szalony
skok, ukryta w opiekuńczych ramionach przyjaciela, nie miała
pojęcia, że zdoła przeżyć upadek z dachu szpitala. Pokładając
zaufanie w mężczyźnie uważanemu przez większość osób za
szalonego, ląduje w miejscu zupełnie sobie nieznanym, kłócącym
się z jej przekonaniami i nauką, na której opierała swoje
poznanie. Co więcej, młoda pani doktor zmuszona zostaje do
zaakceptowania prawdy o swoim pochodzeniu oraz posiadanej magicznej
mocy. Nie jest ona jednak jedynym Valisarem, który musi pogodzić
się ze zdobytą niespodziewanie wiedzą. Leo i jego przyjaciele z
trudem potrafią uwierzyć w wyznanie Loethara. Jak to, bowiem
możliwe, że w żyłach barbarzyńskiego imperatora, który brutalną
siłą zdobył tron, płynie błękitna krew znamienitego i potężnego
rodu? Nowe odkrycie rodzi coraz więcej pytań. Czy Loethar może być
nazwany bękartem i czy Leo naprawdę ma prawo do objęcia władzy?
Zresztą, nie mniejszy szok wywołała wiadomość o magicznych
zdolnościach Kilta Farisa, które ten przez dziesięć lat ukrywał
przed Leonelem. Na domiar złego, niezwyciężony dzięki mocy
patrona Piven staje się z każdą chwilą coraz bardziej ambitny, co
zapewne wielu będzie musiało przypłacić życiem i bynajmniej nie
tylko Valisarowie mogą czuć się zagrożeni.
Gniew króla jest ostatnim tomem
naprawdę zasługującej na uwagę Trylogii Valisarów, której
pierwsza część pojawiła się na naszym rynku zaledwie w lutym
tego roku. I tak, po upływie niespełna ośmiu miesięcy,
czytelnikowi przychodzi pożegnać się z pełnym emocji i uczuć
światem, który przyspiesza bicie serca, wzrusza do łez i nie
pozwala o sobie zapomnieć. Osobiście z rozkoszą czytałabym w
nieskończoność serię Fiony McIntosh i zachwycała się nią
bezustannie, albowiem już Królewski wybraniec rozkochał
mnie w tej trylogii, zaś Krew tyrana zniewoliła. Tymczasem
Gniew króla nie tylko stanowi znakomite zakończenie
przygody, ale również kusi i zachęca do ponownego sięgnięcia po
całość serii.
Temat postaci tworzonych przez Fionę
McIntosh poruszyłam przy okazji recenzji pierwszego tomu, jednakże
nie sposób do niego nie powrócić, kiedy w grę wchodzi ostatnia
część trylogii. Tym razem czytelnik ma, bowiem okazję jeszcze
dokładniej przyjrzeć się znanym sobie bohaterom. Jak się okazuje,
nic nie jest już takie, jakim zdawało się na początku, zaś
skomplikowana psychika postaci czyni z nich zagadkę, niespodziankę,
a także chodzącą bombę zegarową. Magia Valisarów oraz wierność
ideom są jak rak, który atakuje zdrowe tkanki rozprzestrzeniając
się i zbliżając człowieka ku upadkowi. Wewnętrzne, osobiste
przekonania zmuszają do walki z samym sobą, podejmowania trudnych
decyzji, czynią wrogów z przyjaciół. To, co mogło wydawać się
do niedawna oczywiste, nagle staje się niejasne, a nawet błędne.
Obrana pod wpływem impulsu droga może prowadzić do zwycięstwa
bądź klęski, może ubogacać lub ściągać w dół. Białe –
czarne; dobry – zły; miłość – nienawiść; radość –
smutek. Granice zaczynają się zacierać, drogi się krzyżują, zaś
ostateczny koniec może oznaczać wszystko.
Gniew króla ukazuje
czytelnikowi drogę, jaką młodzi bohaterowie musieli pokonać, by
ostatecznie dorosnąć do brutalności, bezwzględności, braku
wrażliwości na cudzy ból, czy przelaną krew. Wspomnienia,
zdobywana przez lata wiedza i zadziwiająca sprawność psychiczna
sprawiają, że słodkie dziecko staje się tyranem, który bawi się
ludzkim życiem, nie szanuje go, nie rozumie jego znaczenia.
Szlachetny, dobrze wychowany chłopak pielęgnujący w sobie
nienawiść i masakryczne obrazy z dzieciństwa, stacza się w
mroczne otchłanie własnej duszy, nie dostrzega już światła, ale
żyje wręcz szaleńczym pragnieniem zaspokojenia swoich zgubnych
pragnień. W taki sposób rodzą się pytania. Czy winą za zmiany,
jakie zachodzą w młodzieńcach należy obarczyć magię Valisarów,
czy może wiążą się one z krwawymi wydarzeniami, których
świadkami byli chłopcy? Jak to możliwe, że wychowywani w
środowisku pełnym pozytywnych uczuć i czułości bracia stają się
szaleni w swojej żądzy? Jak się okazuje, tym razem to bardziej
dojrzali bohaterowie mają w sobie większą wrażliwość na zło,
to oni starają się powstrzymać krwawą jatkę i do pewnego stopnia
potrafią zapanować nad swoimi gwałtownymi uczuciami.
Trzeci tom trylogii przedstawia również
różnice między postrzeganiem wartości życia dawniej i dziś.
Poprzez wprowadzenie do historii świata współczesnego
czytelnikowi, autorka podkreśla przepaść, która dzieli go od
fantastycznego, średniowiecznego uniwersum, kierującego się
zupełnie innymi zasadami. Dzięki Evie widoczne staje się to, nad
czym raczej rzadko się zastanawiamy. Nasza rzeczywistość, chociaż
często godna pożałowania, kieruje się jednak zasadami szacunku
dla ludzkiego życia. Tym czasem świat fantastyki, oparty na
zasadach sprzed wieków, stawia honor ponad człowiekiem. A jednak, w
tym kontekście można pokusić się o stwierdzenie, iż w Imperium
traktuje się osobistą vendettę jak coś mniej istotnego, niż
wojna, czy też atak na zdecydowanie większą liczbę osób, które
wywołują głośniejszy sprzeciw. Zupełnie inaczej wygląda to w
rzeczywistości otaczającej czytelnika, w której wychowała się
Evie. Tutaj śmierć pojedynczej osoby traktuje się jako
przestępstwo, zaś zabijanie ludzi na wojnie wydaje się elementem
życia codziennego.
Powieść Fiony McIntosh niesie ze sobą
również temat bardzo istotnych przeciwności jak samotności oraz
miłość. Dobrze nam znani bohaterowie, z którymi mamy do czynienia
w tym tomie, przerażająco wyraźnie zdają sobie sprawę ze swojego
odosobnienia – zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Każdy
z nich posiada swoje własne demony, które dochodzą w pewnym
momencie do głosu i sprawiają, iż nawet otoczeni przez ludzi czują
się samotni, nieszczęśliwi. Brakuje im zrozumienia, psychicznej
więzi z drugą osobą. Jednocześnie niektórzy są w stanie
odnaleźć spokój właśnie w miłości, która zapełnia ziejącą
mrokiem pustkę, leczy rany, prowadzi do umysłowej stabilności.
Niestety, niemożliwym jest odpędzenie samotności dręczącej
każdego człowieka, toteż powieść zmusi do łez niejednego
czytelnika.
Reasumując, Gniew króla
to powieść po brzegi wypełniona emocjami i głębią, które
przeplatają się z fantastyką świata przedstawionego, to zwrot o
dobre sto osiemdziesiąt stopni w stosunku do tomu pierwszego, co
sprawia, że niektóre elementy zakończenia naprawdę zaskakują i
niemożliwym było ich przewidzenie. Autorka wykonała więc kawał
dobrej roboty i nie mam wątpliwości, że kiedyś na pewno sięgnę
po inne jej powieści. Czy jednak znajdzie się taka, która zdoła
wybić się ponad Trylogię Valisarów?
Nie ulega, bowiem wątpliwości, iż tę serię pokochałam całą
sobą i będę do niej powracać wiele, wiele razy.
Myślę, ze spodoba się mi jak i mojemu bratu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie emocje. Chętnie sięgnę
OdpowiedzUsuń