Tytuł: Mroczna Ostoja
Autor: Gail Z. Martin
Wydawca: Dwójka bez sternika
Ilość stron: 496
Ocena: 5+/6
Mroczna Ostoja to kolejny tom Kronik Czarnoksiężnika pióra znanej już polskiemu
czytelnikowi Gail Z. Martin. Jeśli ktokolwiek sądził, że przygoda kończy się
wraz z pokonaniem Jareda oraz Arontali to był w ogromnym błędzie. Zimowe
Królestwa nie narodziły się na nowo wraz ze śmiercią uzurpatora i jego krwawego
maga, źródeł całego zła, jak często ma to miejsce w innych powieściach. Krainy,
które zniszczono, nie podniosły się, konflikty nie dobiegły końca. Pokonano
dopiero jedną z przeszkód, jakie zagradzają drogę do upragnionej stabilności i
spokoju. To, co zrównano z ziemią nie łatwo jest wznieść na nowo, a całkowicie
niemożliwym jest uczynienie tego w przeciągu chwili. Czegoś takiego nie może
dokonać nawet Przywoływacz Dusz.
W głównej
mierze akcja Mrocznej Ostoi toczy się
na czterech płaszczyznach, które nakładają się na siebie. Po „efektownym”
ślubie Trisa i Kiary ciasny krąg obowiązków zaciska się wokół wszystkich
bohaterów i jednocześnie rozdziela ich uniemożliwiając niesienie ewentualnej
pomocy, utrudniając przepływ informacji.
Martris Drayke jako nowy król
Margolanu musi wyruszyć na wojnę ze zwolennikami swojego zmarłego brata, którzy
nie tylko knują przeciw niemu, ale także ukrywają bękarta Jareda, którego
kiedyś na pewno wykorzystają do obalenia rządów Trisa. Młody władca jest
zmuszony porzucić brzemienną żonę i zmierzyć się z niełatwym przeciwnikiem,
który nie ugnie się przed nikim. W tej walce każdy dzień może zdecydować o
zwycięstwie, bądź klęsce.
Tym czasem Kiara toczy swoje
własne wojny z narastającymi problemami. Jest królową, a więc musi spełniać
swoje obowiązki, godnie reprezentować męża, a przede wszystkim nie może narazić
się nikomu na dworze. Zawsze wiedziała, że nie będzie jej lekko, lecz nie spodziewała
się, że jej życie zamieni się w prawdziwe pole bitwy, gdzie stawką będzie
nienarodzone dziecko, zaś ceną, jaką przyjdzie zapłacić okażą się przyjaciele.
Dopiero teraz widzi, jak bardzo jest bezsilna, jak daleko sięgają macki
wszechobecnego zła.
W Mrocznej Ostoi także źle się
dzieje. Jonmarc Vahanian robi, co w jego mocy, by jego ludziom żyło się lepiej,
by utrzymać słabnący pokój między żyjącymi, a vayash moru, lecz nie każdy
akceptuje zwierzchnictwo zwyczajnego człowieka, jakże kruchego, jakże
śmiertelnego i słabego. Uri – jeden z członków Rady Krwi – bawi się kosztem
świeżo mianowanego lorda nawet nie przeczuwając, że nić porozumienia między
ludźmi, a nieumarłymi z każdą chwilą staje się cieńsza.
Czytelnik ma również wgląd w
sytuację polityczną Isencroftu, który nadal boryka się z licznymi problemami.
Tym razem ich główną przyczyną wydaje się być fakt ślubu pomiędzy Kiarą, a
Trisem, ale czy aby na pewno? Bezprawie w kraju szerzy się z każdą chwilą,
buntownicy stają się coraz to bardziej zuchwali, ale także sprytniejsi. Nie
sposób przewidzieć, gdzie uderzą, co zrobią i jaki to będzie miało wpływ na Zimowe
Królestwa.
Fani twórczości Gail Z. Martin
nie będą zawiedzeni sięgając po Mroczną
Ostoję. Autorka w dalszym ciągu rozpieszcza odbiorcę mnogością bohaterów,
barwnym obrazem świąt i uroczystości, jak także paranormalnymi istotami, do
których dołączają piękne, lecz niebezpieczne wilkołaki idealnie komponujące się
ze stworzonym przez nią światem.
Należy nadmienić, iż w tej części
klimat powieści staje się mroczniejszy, a zagrożenia bardziej realne, bliższe i
nieprzewidywalne. Sprawia to, iż czytelnik nie może oderwać się od lektury, zaś
akcja wydaje się napiętą do granic żyłką, która w każdej chwili może pęknąć tym
samym osiągając klimaks. A jednak, autorka niczego nie ułatwia do ostatniej
strony budując napięcie by ostatecznie zakończyć książkę, gdy czytelnik siedzi
już jak na szpilkach chcąc wiedzieć, co wydarzy się dalej, jak rozwinie się
akcja, kto wygra, a kto polegnie.
Mroczna Ostoja to naprawdę wspaniała powieść, którą czyta się z
największą przyjemnością i przyspieszonym pulsem. Główni bohaterowie są
czarujący i warci uwagi, co dodatkowo jeszcze rozwija więź między nimi, a
odbiorcą, tym samym sprawiając, że na końcu mamy ochotę wyć ze złości, bo jak
można być tak bezdusznym, by kończyć w takim momencie!
Nie chcąc nikomu psuć zabawy nie
zdradzę nic więcej. Napiszę tylko, że Kronikom
Czarnoksiężnika naprawdę warto oddać
serce, do czego serdecznie zapraszam.
Brzmi bardzo dobrze, w szczególności jeśli wziąć pod uwagę paranormalne istoty. Ciekawa pozycja.
OdpowiedzUsuń