Tytuł: Biblioteka Cieni
Autor: Mikkel Birkegaard
Wydawca: Świat Książki
Ilość stron: 432
Ocena: 5/6
Jon
Campelli nie miał dobrych układów z ojcem, który oddał go obcym ludziom na
wychowanie i nie interesował się nim przez wszystkie lata rozłąki. Teraz, po
śmierci wyrodnego rodzica, wcale nie jest łatwiej, a żal nie zniknął. Jon czuje
się rozgoryczony odziedziczając stary antykwariat po człowieku, którego niemal
nie znał. Gdy przyjeżdża do mieszczącego się w Kopenhadze Libri di Luca zastaje
tam nie tylko Iversena, starego przyjaciela ojca, ale także nieznajomą, rudowłosą
dziewczynę, Katherinę. Naturalnie, to tylko namiastka ludzi, których przyjdzie
poznać młodemu adwokatowi, gdyż bardzo szybko okazuje się, że zmarły
antykwariusz miał swoje „małe” tajemnice, które Jon, jako jego syn, powinien
poznać. Od czego tu zacząć? O czym go poinformować najpierw? Co udowodnić?
Iversen bierze sprawy w swoje ręce pokazując Jonowi świat, w którym żył jego
ojciec, a od którego, dla bezpieczeństwa, młody mężczyzna został odsunięty.
Libri di Luca stanowi, bowiem miejsce spotkań Stowarzyszenia Lektorów – ludzi
obdarzonych darem wpływania na ludzi poprzez głośne czytanie. Co więcej, piękna
Katherina, jako dyslektyk, jest odbiorcą – widzi obrazy, które pojawiają się w
głowie czytającego, a także jest w stanie kontrolować intensywność doznań.
Niestety, świat nie jest piękny i pełen niewinności, zaś bycie Lektorem to nie
element akcji „poczytaj mi, mamo”, toteż Jon napotyka na swojej drodze także
bardzo niebezpiecznych przeciwników, którzy nie zawahają się przed niczym by
zdobyć władzę wykorzystując do tego swoje wyjątkowe zdolności.
Biblioteka Cieni to bardzo dobrze
napisana powieść, która łączy w sobie znane schematy z czymś nowym i
interesującym. Mamy tu, bowiem sekrety, tajne stowarzyszenia, zdradę, śmierć,
elementy walki psychologicznej, a wszystko to kręci się wokół książek, siły
płynącej z czytania oraz z indywidualnych umiejętności, które nie każdemu są
dostępne. Sposób przedstawienia frakcji Cieni, jak najbardziej pasuje do
klimatu, który stworzył autor, zaś samo stowarzyszenie Lektorów może przywodzić
na myśl spotkania Klubu Książki. Biorąc pod uwagę powyższe, pokusiłabym się o
stwierdzenie, iż Mikkel Birkegaard stworzył zgrabny thriller paranormalny,
który naprawdę może się podobać.
Fabuła
powieści nie jest może zaskakująca, czy zupełnie niespotykana, a jednak wciąga,
fascynuje i oddziałuje na czytelnika. Umiejętności Lektorów i odbiorców są
ukryte, mogą bez problemu wpleść się w rzeczywistość, którą znamy, w której
żyjemy. Bo czy nie ma przemówień, które pociągają tłumy? Czy nie ma książek,
które wywarły na ludziach tak wielki wpływ, iż świat oszalał na ich punkcie
powtarzając pewne schematy? Czy mamy dowód na to, że powieść Mikkela
Birkegaarda to czysta fikcja skoro nie sposób wykryć działania Lektorów?
Sądzę, iż
na uwagę zasługuje również fakt miejsca, jakie w Bibliotece Cieni zajmują dyslektycy. Autor nie lekceważy ich, nie
spycha na margines, ale pozwala by zajmowali bardzo ważne miejsce w jego
powieści. Co więcej, nie neguje dysfunkcji, ale zgrabnie znajduje dla niej
miejsce w świecie książek, antykwariatów, bibliotek. Jego dyslektycy czczą
książki na równi z osobami całkowicie sprawnymi, lubią ich dotykać, wąchać je,
podziwiać.
Największym
minusem jest niestety fakt bardzo szybkiego zakończenia powieści, które wydaje
się trochę wymuszone, czy to brakiem czasu, pomysłu, czy może czymś zupełnie
innym. Sprawia to, iż płynność narracji zostaje zachwiana, wiele wydarzeń
pozbawiono dłuższych opisów, by w końcowej fazie rozwodzić się nad samym
rozwiązaniem problemu, ostatecznym starciem, które wydaje się trochę
chaotyczne.
Jeśli zaś
chodzi o postaci stworzone przez autora to z całą powagą muszę stwierdzić, iż
są jak najlepszej jakości. Pozwalają się lubić, nie irytują, a będąc ciekawie
przedstawionymi szybko zyskują zwolenników. Może właśnie dzięki temu subtelny
wątek miłosny został przeze mnie przyjęty z uśmiechem i „przyzwalającym
skinieniem głowy”. Dodam jeszcze, że swoisty urok posiada również główny „zły”
powieści, który nie tylko jest szczwanym lisem, utalentowanym Lektorem, ale i
na swój sposób dżentelmenem.
Jeśli wziąć
pod uwagę wszystkie plusy i nieliczne minusy powieści, nie można ukryć, iż
należy ona do pozycji, które warto przeczytać. Ma, bowiem swój czar, klimat i,
co dla wielu osób może wydawać się najważniejsze, należ do grupy „książek o
książkach”, które wśród bibliofilów mają swoich licznych zwolenników. Osobiście
uwielbiam Bibliotekę Cieni i cenię ją
za całokształt, który prezentuje się bardzo dobrze, a który sprawił, że niemal
momentalnie zaliczyłam ten tytuł do moich ulubionych. Jest to książka, do
której z rozkoszą wracam i nie sądzę by kiedykolwiek mi się znudziła, toteż
polecam ją każdemu, kto w lekturze dostrzega coś więcej niż papier, druk i
fikcję literacką.
Wcześniej mnie ona nie zainteresowała, ale po tej recenzji może się nad nią zastanowię :)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać, ale teraz na pewno się skuszę. Brzmi ciekawie, a bardzo lubię klimat "książek o książkach"
OdpowiedzUsuń