Tytuł: Wilczy trop
Autor: Patricia Briggs
Wydawca: Fabryka Słów
Ilość stron: 440
Ocena: 5+/6
W stadzie Leo, wiekowego Alfy z
Chicago, źle się dzieje, co sprawia, że miasto od lat nie jest już
bezpiecznym miejscem ani dla ludzi, ani dla wilkołaków. Gazety
donoszą o śmierci młodej dziewczyny i zaginięciu jej chłopaka,
zaś Anna Latham dobrze wie, co stało się z młodzieńcem.
Poniżana, gwałcona i bita przez mężczyzn ze swojego stada
dziewczyna, jako jedyna ma wystarczająco wiele siły by zgłosić tę
sprawę wyżej – do Marroka, przywódcy wszystkich wilkołaków z
Ameryki Północnej. Wzbudzający strach wilk wysyła do Chicago
swojego egzekutora i jednocześnie młodszego syna imieniem Charles.
To co młody mężczyzna odkrywa na miejscu jeży mu włosy na
głowie, zaś rodzące się w nim uczucie do nieszczęsnej Anny
dodatkowo pogrąża Leo i jego popleczników. Niestety, jeden problem
goni drugi. W górach Montany, pod samym nosem Marroka, pojawia się
niebezpieczny wilk samotnik, który zabija ludzi, co grozi poważnymi
konsekwencjami. Charles Cornick nie ma nawet czasu na wygrzebanie się
z odniesionych w Chicago ran, gdyż sytuacja staje się coraz
bardziej napięta. Nowa misja egzekutora staje się również
wyzwaniem dla Anny, która stara się zrozumieć swoją rolę w
stadzie i oswoić z myślą o uczuciu do atrakcyjnego wilkołaka.
Sięgając po Wilczy Trop
zupełnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać, jako że było
to moje pierwsze spotkanie z Patricią Briggs i jej kreacją głównej
bohaterki, na co zawsze zwracam szczególną uwagę. Niemniej jednak,
wilkołaki to moja ogromna słabość, więc z niecierpliwością
zabrałam się za lekturę, choć poważnie obawiałam się zawodu.
Jak się okazuje, niepotrzebnie.
Muszę przyznać, iż autorka skupiając
się w głównej mierze na wilkołakach, co naprawdę się jej
chwali, nie zapomniała wspomnieć, czy też wpleść w swoją
historię także innych istot właściwych gatunkowi urban fantasy.
Przy okazji Wilczego Tropu słyszymy więc o wampirach i
czarownicach, człekokształtnym kojocie (jest to niewątpliwie
nawiązanie do serii z Mercedes Thompson), aniołach, czy demonach,
jak również mamy okazję poznać potężną wiedźmę. Przy okazji
serii Alfa i Omega świat
paranormalny nie jest jeszcze całkowicie rozwinięty, więc
czytelnik nie ma okazji poznać go, odtworzyć w miarę dokładnie.
Wszystko kręci się, bowiem wokół wilkołaków, ich mocy,
indywidualnych darów. Podejrzewam jednak, iż czytelnik będzie miał
okazję wniknąć mocniej w ten fantastyczny wszechświat przy okazji
kolejnych tomów serii, jak również może uzupełnić swoją wiedzę
o dotąd wydane tomy przygód Mercedes Thompson. Na marginesie
pragnę także dorzucić, iż problemy z jakimi borykają się stare
wilkołaki Patricii Briggs do złudzenia przypominają mi te, które
dotykają wiekowych wampirów w Kronikach Wampirów
Anne Rice. Bynajmniej nie jest to jednak minusem powieści, gdyż
melancholia, szaleństwo i chęć śmierci naprawdę pasują do tych
długowiecznych wilków.
Za bardzo
interesujący uważam fakt, iż autorka splotła ze sobą wilkołaki
oraz indiański szamanizm. Te dwa motywy naprawdę idealnie do siebie
pasują, nawet jeśli czasami niechętnie chcę to przyznać. W tym
jednak wypadku autorka zdołała bardzo sprawnie, subtelnie i przede
wszystkim naturalnie połączyć ze sobą elementy indiańskie z
paranormalnymi. Ta fuzja w żadnym stopniu mnie nie denerwowała, ale
wręcz przeciwnie, zaintrygowała. Niewątpliwie wielki wpływ na to
miała różnorodność w szeregach wilkołaków, którym nie
narzucono z góry przynależności do jednej rasy ludzkiej, jednych
wierzeń, czy przekonań. Wilki pani Briggs są tak różne, że nie
sposób tego zignorować. To ogromny plus!
Mocną stroną
powieści jest również wyraźny zarys hierarchii panującej wśród
wilkołaków. To coś, co naprawdę mnie fascynuje i przyspiesza
bicie serca. Na czele każdego ze stad stoi dominujący Alfa, który
podporządkowuje sobie wszystkie inne wilkołaki. Po swojej prawicy
ma zaufanych ludzi, każdego na innym szczeblu. Im bliżej dołu, tym
pozycja wilka jest mniej znacząca. Nad wszystkimi stadami sprawuje
pieczę Marrok – wilk wystarczająco silny by zyskać posłuch u
innych wilkołaków Alfa. I w końcu wilk Omega, który znajduje się
poza hierarchią, a jego znaczenie dla stada jest kluczowe. To
całkowita nowość, jeśli chodzi o wilkołaki, albowiem Omaga jest
jak zastrzyk uspokajający. Już sama jego obecność łagodzi żądze
innych, zaś dotyk i śpiew wydaje się być dodatkowym atutem
mogącym zapanować nad najgorszą bestią. Ciężko mi w prawdzie
określić na ile jestem w stanie zaakceptować ten konkretny podział
władzy (z Marrokiem na czele i Omegą w ogonie), jednakże autorka
na pewno wprowadza coś oryginalnego do swojej powieści i to jej się
ceni.
W kontekście
Wilczego Tropu na pewno należy wspomnieć także o
sposobie, w jaki autorka przedstawiła nam główną bohaterkę.
Przede wszystkim Anna jest zaszczutą kobietą, która wiele
wycierpiała i jest w stanie w miarę normalnie funkcjonować tylko
dzięki opiece swojej wilczycy, która niejako osłaniała dziewczynę
sobą, kiedy inne wilkołaki w stadzie wykorzystywały jej ciało.
Anna to osoba bardzo silna, właśnie dzięki drzemiącemu w niej
wilkołakowi, ale także wrodzonemu uporowi, który przeciwstawia
wyuczonemu strachowi przed każdym dominującym samcem. Jej psychika
została zachwiana, kiedy maltretowano ciało, a jednak czerpiąc
siłę do swojej wilczycy, dziewczyna powoli podnosi się po upadku,
zaczyna na nowo przyzwyczajać się do życia w zupełnie nowym
stadzie. Mając wszystko to na uwadze, uważam, że Anna Latham to
naprawdę wartościowa bohaterka, której problemy zostały
przedstawione w sposób bardzo dosłowny, co naprawdę trzeba
docenić.
Podsumowując,
Wilczy Trop to urban fantasy, które wprowadza zupełnie nowe
elementy do znanego powszechnie tematu likantropii, urozmaica już
istniejące, zachęca do zainteresowania się wilkołakami. Dodatkowo
oferuje czytelnikowi naprawdę uroczy romans zestawiony z
brutalnością świata i psychicznymi barierami, które należy
pokonać. Autorka wielokrotnie przemyca w tekście idealizm wielkiego
uczucia po grób oraz wyjątkowości miłości, co na pewno można by
podciągnąć pod fakt, iż wilki łączą się w pary na całe
życie, a przecież wilkołak również ma w sobie wiele z wilka.
Tak więc, moje
pierwsze spotkanie z panią Patricią Briggs uważam za naprawdę
udane i nie wykluczam, iż może w przyszłości sięgnę także po
jej wcześniejszą serię.
Patricia Briggs, potrafi stworzyć nieprzeciętne wilkołaki i zaczarować czytelnika
OdpowiedzUsuńŚwietna książka. Mam nadzieję, że w miarę szybko będziemy mogli cieszyć się jej kontynuacją :D
OdpowiedzUsuńChciałabym ją przeczytać, bo to kolejna pozytywna opinia i aż mnie kusi.
OdpowiedzUsuń