Tytuł: Jake Ransom i Władca Czaszek
Autor: James Rollins
Wydawca: Dolnośląskie
Ilość stron: 344
Ocena: -5/6
Jacob i Katherine Ransom są tak różni,
jak to tylko możliwe w przypadku rodzeństwa. On – outsider, bez
reszty pochłonięty zagadnieniami archeologicznymi, niemal
niechlujny. Ona – pełna życia, piękna, otoczona przyjaciółmi i
adoratorami. Oboje w zupełnie inny sposób radzą sobie ze stratą
rodziców, którzy zaginęli przed laty podczas ekspedycji w dżungli.
Oboje mają inne priorytety, które zderzają się w chwili, kiedy
rodzeństwo otrzymuje zaproszenie na otwarcie wystawy w Muzeum
Brytyjskim w Londynie. Zdaniem Jake'a, odkrycia dokonane przez
rodziców mogą rzucić trochę światła na ich zaginięcie,
jednakże dla Kady jest to nie lada wyzwaniem, które rozdrapie nadal
niezaleczone rany. Mimo wszystko, ostatecznie rodzeństwo decyduje
się na wyjazd, który całkowicie zmienia ich dotychczasowe życie.
W dniu zaćmienia słońca, za sprawą otrzymanej od rodziców monety
dwójka nastolatków przenosi się do miejsca pełnego
prehistorycznych gadów, starożytnych ludów i zła czającego się
poza ochronnymi barierami. Gdziekolwiek się znaleźli, muszą bardzo
uważać jeśli chcą przeżyć i wrócić do domu.
Jake Ransom i Władca Czaszek to
książka, którą charakteryzuje szczególny klimat znany dobrze
każdemu, kto choć raz zetkną się z przygodami Indiany Jonesa. Nie
ważne, czy mieliście do czynienia z książką, serialem, czy
filmem pełnometrażowym, gdyż w powieści Jamesa Rollinsa
odnajdziecie się bez problemu. Wykopaliska archeologiczne, kultura i
wierzenia starożytnych cywilizacji, niebezpieczna dżungla,
przerażający wrogowie i wartka akcja – oto, co czeka Was podczas
lektury tej powieści. To jednak nie wszystko, jako że Jake
Ransom i Władca Czaszek będzie
także gratką dla miłośników Zaginionego Świata,
Dinotopii, a nawet
Tajemniczych Złotych Miast.
W pierwszym tomie powieści Jamesa Rollinsa wszystkie te znane nam
bardziej, bądź mniej motywy krzyżują się, przenikają, tworzą
jeden unikatowy świat, który wciąga i zaskakuje. Jestem, bowiem
pewna, iż czytelnik nie spodziewa się ani tego, gdzie tak naprawdę
znajdą się bohaterowie, ani też tego, co tam zastaną.
Tym, co przede
wszystkim świadczy o niezwykłości powieści i wywołuje
zaskoczenie jest pojawiająca się w powieści hybryda starożytnych
kultur, które nie tylko się przenikają, ale również wpływają
na siebie, rozwijają się wzajemnie, współpracują. Każda z
cywilizacji zachowała swoje charakterystyczne cechy, jak ubiór,
brzmienie imion, czy wierzenia, ale jednocześnie zmieniła się pod
względem rozwoju kulturowego. I tak, Majowie, czy neandertalczycy są
bardziej rozwinięci niż wskazywałyby na to historyczne badania, na
co pewien wpływ mogą mieć chociażby Rzymianie. Z drugiej zaś
strony w całym mieście rozwija się alchemia, z której uroków
korzystają wszystkie Zaginione Plemiona uwięzione w Kalipso. Swoje
trzy grosze dodają do tej mieszanki również nasi bohaterowie
przybyli ze współczesności.
Niestety, ten
ostatni element zakrawa miejscami na absurd, który jednocześnie
bawi i załamuje. Naprawdę nie chcę nikomu psuć zabawy, dlatego
nie zdradzę Wam szczegółów planu Kady, mającego na celu
umożliwienie ucieczki Jake'owi i jego przyjaciołom, ale zapewniam,
iż tego na pewno żadne z Was się nie spodziewa! Sama byłam tym
kompletnie zaskoczona, chociaż było już wiadome, iż starsza
siostra naszego bohatera bynajmniej nie ma zbawiennego wpływu na
córy wikingów, ale sprowadza je na „złą drogę współczesnej
nastolatki”. Kochani, szczęka opada!
Co się zaś tyczy
samych bohaterów, to są oni niewątpliwie interesujący, różnorodni
i wzbudzają ogromną sympatię. Przykładem może być każdy –
Jake jako chłopiec niezwykle inteligentny, ale bynajmniej nie
przemądrzały; Kade, która początkowa wydaje się płytka i
nieprzyjemna, zaś później pokazuje pazur i siłę; ułożona
Marika; pozbawiony pewności siebie Pindor; spokojny, niedoceniany
Bach'uuk. Co najważniejsze, bohaterowie zmieniają się z czasem,
ukazują swoje dotąd skrywane oblicza, a to czyni ich jeszcze
bardziej interesującymi. Myślę, że każdy może znaleźć tu
swojego faworyta. Także sam Władca Czaszek prezentuje się
niezwykle oryginalnie i ma w sobie coś, co fascynuje.
Podsumowując,
Jake Ransom i Władca Czaszek to
naprawdę dobra lektura dla każdego, kto pragnie przeżywać
przygody wraz z młodymi następcami Indiany Jonesa, poszukuje
powieści interesującej i przeznaczonej dla młodych, bądź
zwyczajnie pragnie dobrze się bawić podczas czytania. Ja nie mam
wątpliwości, że sięgnę po kolejny tom by wraz z nastoletnim
rodzeństwem poznawać świat archeologii z zupełnie innej
perspektywy.
Uwielbima takie przygody, to mi wystarczy :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę książkę, chyba zostawię sobie ją na przyszłe lato. Mam nadzieję tylko, że ten załamujący element nie wpłynie znacznie na moją ocenę tej książki, bo bardzo podoba mi się ogólny zamysł "Władcy czaszek" i mam nadzieję, że będę się przy niej dobrze bawić ;D
OdpowiedzUsuń