Tytuł: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi
Wydawca: Otwarte/MoonDrive
Ilość stron: 336
Ocena: 5+/6
Julia nigdy nie była normalną
dziewczyną, nigdy nie wiodła szczęśliwego życia, nie miała
przyjaciół, kochających rodziców. Jej świat opierał się na
niezrozumiałym przekleństwie zabójczego dotyku, cichym uczuciu do
bitego przez ojca chłopca i chęci pomocy innym, co ostatecznie
doprowadziło do nieszczęścia. Albowiem Julia ma na swoim koncie
nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka, zaś w konsekwencji
trafiła do zamkniętego ośrodka dla umysłowo chorych. Tyle tylko,
że Julia wcale nie jest szalona, ale czy można oczekiwać
sprawiedliwości i pomocy w świecie, którym rządzi Komitet Odnowy?
Organizacja mająca przywrócić zniszczoną przez człowieka Ziemię
do dawnej świetności okazała się wylęgarnią korupcji, oszustwa,
skrajnej nieprawości. Monotonne, ograniczające się do czterech
ścian i godne pożałowania życie Julii zmienia się, kiedy jej
lokatorem zostaje miłość sprzed lat – cudowny pod każdym
względem Adam. Jego ponowne pojawienie się w życiu dziewczyny to
wyłącznie zapowiedź kolejnych wydarzeń, których nikt nie mógł
przewidzieć – wojsko zaczyna interesować się darem Julii,
otoczona przez mężczyzn dziewczyna staje się obiektem pożądania,
okrutny los spełnia marzenia w najmniej sprzyjających
okolicznościach. Co jeszcze może się wydarzyć, jak
nieprzewidywalne okaże się to ciążące nad Julią fatum i jakie
tajemnice skrywa przed nią świat? Nadszedł czas by poznać
odpowiedzi.
Książki, w których tematem
przewodnim staje się motyw dotyku mnożą się w zastraszającym
tempie, a przecież jeszcze do niedawna mitologiczna historia Midasa,
czy też ta przedstawiona w X-Menach były jedynymi znanymi
większemu gronu czytelników i kinomanów. Czy w takiej sytuacji
„dotyk” pozostawia autorowi jakiekolwiek pole manewru? Czy
możliwym jest stworzenie dzieła innowacyjnego, wyróżniającego
się pośród innych? Tahereh Mafi udowadnia czytelnikowi, że nie ma
rzeczy niemożliwych, zaś literatura nadal nie wykorzystała
wszystkich swoich możliwości. Niczym francuski pisarz Gustave
Flaubert, amerykańska autorka postawiła na formę i zdecydowanie
osiągnęła sukces. Jej powieść różni się od wszystkich innych
i naprawdę zachwyca.
Zacznijmy od tego, co w Dotyku Julii
najbardziej rzuca się w oczy – przekreślenia. Do tej pory nie
spotkałam się z powieścią, w której wykorzystano tę opcję
edytora tekstu, więc już pierwszy rzut oka na pojedyncze strony był
dla mnie zaskoczeniem. Jak się okazało pani Mafi dobrze wiedziała,
co robi i co chce poprzez to osiągnąć. Czytelnik nie zbliża się
do bohaterki i wydarzeń poprzez narrację pierwszoosobową, ale
właśnie poprzez formę, która oddaje skomplikowany proces myślowy.
I tak oto: skreślenia ukazują odrzucane, niechciane myśli, bolesne
wspomnienia, psychiczna niestabilność; pozbawione przecinka
powtórzenia przedstawiają siłę emocji, długotrwały brak
kontaktu z innymi ludźmi, zwyczajnej rozmowy z żywym człowiekiem.
Poprzez to autorka zdecydowanie rewolucjonizuje narrację
zmniejszając do minimum barierę dzielącą bohaterkę od
czytelnika.
Forma toku myślowego łączy się
nierozerwalnie z czasem teraźniejszym narracji, dzięki czemu nie
jesteśmy wyłącznie biernymi słuchaczami opowieści o przeszłości,
ale bierzemy czynny udział w wydarzeniach, jakie mają miejsce przed
naszymi oczyma, zaś otaczająca tę historię melancholia staje się
niemal namacalna. Spotkałam się już z powieściami, w których
czas teraźniejszy nie robił większej różnicy, z takimi, gdzie
potęgował nudę, był bolesnym, zupełnie nieprzemyślanym
zabiegiem oraz takimi, gdzie jego wymieszanie z czasem przeszłym
raziło, drażniło, denerwowało. Dotyk Julii to jak na razie
pierwsza powieść, w której czas teraźniejszy jest rozwiązaniem
idealnym, w pełni przemyślanym i sprawiającym, że historia
potrafi zdominować myśli, uczucia, życie czytelnika. Jest to
kolejny już dowód na to, iż Tahereh Mafi rozumie literaturę i
potrafi spleść ją z rzeczywistością.
Możecie uznać, że moim zachwytom nad
tą serią nie ma końca, ale w tym miejscu muszę powzdychać także
nad sposobem, w jaki autorka zdołała oddać uczucia Julii. Od lat
staram się stosować ten zabieg w swoich własnych tworach
literackich (Ai no Tenshi) i dopiero teraz przekonałam się, że nie
jestem w tym osamotniona, chociaż pani Mafi zdecydowanie bije mnie
na głowę. Chodzi mi mianowicie o fakt licznych innowacyjnych
porównań, które często nie mają nic wspólnego z racjonalnym
myśleniem, a odnoszą się głównie do gwałtownych uczuć.
Ekscentryzm widoczny w myślach bohaterki w pełni oddaje jej
wnętrze, niekontrolowany tok myślowy, czyni emocje pełniejszymi,
realniejszymi, a także sprawia, że czytelnik odczuwa to samo, scala
się z Julią i jest w stanie w pełni pojąć skomplikowany labirynt
emocjonalny, na który składa się główna bohaterka. Czytanie tak
skonstruowanej powieści to czysta rozkosz.
Pod względem fabuły Dotyk Julii
nie jest przełomem, ale na pewno jest tytułem bardzo interesującym,
który może się podobać. Ukazuje, bowiem wyraźny kontrast między
dobrem, a złem. Julia jest zmuszona do dokonania wyboru, który w
jej przypadku jest dziecinnie prosty, na co wpływ ma jej dawne
życie. Kuszona wizją dostatniego życia, wygód, rajem pośrodku
piekła, może stać się nieczułą egoistką, namiastką demona, z
drugiej zaś strony odrzucając to wszystko okaże współczucie dla
cywili, udowodni czystość swojego serca, swoją prawdziwą wartość.
Ot, anioł w ciele morderczego demona.
Czas na podsumowanie. Dotyk Julii to
powieść, która w pełni zasługuje na zainteresowanie i nie dziwię
się popularności, jaką zdobyła na całym świecie. Tahereh Mafi
to pisarka w pełnym znaczeniu tego słowa, gdyż bezsprzecznie
rozumie swoich bohaterów, potrafi w cudowny sposób oddać uczucia,
buduje napięcie, niemal dotyka czytelnika poprzez karty swojej
powieści. Dotyk Julii to jedna z najlepiej napisanych
książek, jakie pojawiły się ostatnio na naszym rynku. Tej formy
nie da się podrobić! Przekonajcie się sami! Polecam z całego
serca!