Tytuł: Krew tyrana
Autor: Fiona McIntosh
Seria: Trylogia Valisarów
Wydawca: Galeria Książki
Ilość stron: 640
Ocena: 6/6
Loethar już od dziesięciu lat zasiada
na tronie Penraven, zaś Koalicja kwitnie umacniając pozycję
barbarzyńcy na tronie Valisarów. Niewielu pamięta, w jak brutalny
i krwawy sposób ludzie ze Stepów wtargnęli na ziemię spokojnego
państwa i zdobyli siłą największą potęgę Koalicji Denova.
Nawet najzacieklejsi wrogowie Loethara nie mogą zaprzeczyć, iż
mężczyzna dokonał wielkich rzeczy i stał się wspaniałym, mądrym
władcą. Niestety, a może na szczęście, ludzie wierni prawowitemu
królowi nie siedzą bezczynnie, ale powoli, krok po kroku, starają
się doprowadzić do obalenia uzurpatora i posadzenia na tronie
potomka Valisarów – Leonela. Wyłącznie nieliczni wiedzą, iż
młody książę przeżył i tylko czeka by odzyskać to, co prawnie
mu się należy. A jednak nie tylko on wymknął się tyranowi i
całkiem dobrze sobie radzi, albowiem zarówno podstępem ocalona
młodsza siostra, jak również niepełnosprawny brat Leo rosną w
siłę z dala od niebezpiecznego uzurpatora. Czas zemsty jest już
bliski, magiczna moc zaczyna przemawiać swoim własnym,
niezrozumiałym głosem, wszystko po raz kolejny ulega gwałtownej
zmianie i nikt już nie może czuć się pewnie. Legendy okazują się
prawdą, tajemnice Valisarów wychodzą na jaw, wrogowie czają się
wszędzie. Nic już nie będzie takie jak dawniej.
Krew tyrana rozpoczyna się
zaskakująco i niecodziennie, zupełnie inaczej, niż moglibyśmy
oczekiwać po drugim tomie serii fantasy. Wątpię by ktokolwiek
spodziewał się czegoś podobnego, albowiem Trylogię Valisarów
osadzono w świecie kreowanym na średniowieczny, by nagle wprowadzić
do historii bliską czytelnikowi współczesność, która otwiera i
zamyka ten tom powieści. Nie zaprzeczę, iż zabieg ten mile mnie
zaskoczył i kolejny raz rozkochał w powieści Fiony McIntosh, a
przecież to zaledwie jeden z elementów, które składają się na
tę fantastyczną historię! Po tym mocnym, nieprzewidywalnym wejściu
czytelnik powraca do świata znanego mu z Królewskiego wygnańca
by tam zapuścić korzenie i poznać dalsze losy bohaterów.
Naturalnie, jako że od wydarzeń
poprzedniego tomu minęła cała dekada, bohaterowie dorośli, a tym
samym zmienili się w większym, bądź mniejszym stopniu. Jednakże
gdzieś pod dziesięć lat straszą powłoką i nabytą z wiekiem
mądrością nadal kryje się pierwiastek stanowiący o charakterze
postaci. Co ważniejsze, bohaterowie bezustannie ewoluują także na
naszych oczach. Każde przeżyte wydarzenie wpływa na nich, rozwija
ich psychicznie, emocjonalnie, powoduje nieodwracalne zmiany. Czyni
to książkę tym ciekawszą i bardziej nieprzewidywalną, gdyż nie
możemy być pewni, co postanowią, jakimi torami będą płynąć
ich myśli.
Krew tyrana porusza także
bardzo trudne tematy, jak na przykład kwestię honoru, któremu
autorka przeciwstawiła rozsądek. Cecha, która zazwyczaj uchodzi za
rycerską cnotę w tym wypadku wydaje się dziecinna, samolubna, a
nawet głupia. Jak widać, honor nie zawsze jest pożądany, a co
więcej, może naprawdę skomplikować ludzkie życie. Fiona McIntosh
pokazuje, że baśniowe ideały w rzeczywistości nie uszlachetniają
i niewiele mają wspólnego z bohaterstwem, jako że wykreowany przez
nią świat daleki jest od wyidealizowanej fantastyki, w której
rycerskie zachowanie, dotrzymanie złożonej przysięgi i zemsta na
niegodziwcach prowadzą do szczęśliwego zakończenia.
W powieści znajdziemy także motyw
wyboru między tym co słuszne, a tym, co lepsze dla dobra ogółu. W
pewnym momencie każdy z bohaterów jest zmuszony dokonać niezwykle
trudnego wyboru, który może zaważyć nad losem nie tylko wybranych
jednostek, ale także całego kraju. Autorka udowadnia tym samym, że
świat nie jest wyłącznie czarny i biały, ale posiada całą gamę
szarości – o czym w powieści wspomina Jewd. Jest to bardzo
istotny fakt, jako że właśnie on sprawia, iż każdy z bohaterów
może należeć do naszych faworytów, bądź być postacią
znienawidzoną. Poprzez to wzmaga się również nieobliczalność
powieści i tajemniczość zakończenia serii, które może nas
zszokować.
I w końcu, granica między dobrem, a
złem w przypadku tej powieści jest tak cienka, że nie trzeba wiele
by ją przekroczyć. Wystarczy chwila, a bohater staje się
antagonistą, zaś główny „zły” nabiera cech zdecydowanie
pozytywnych. Jeden fałszywy krok, a człowiek może zboczyć z
wcześniej obranej ścieżki, zmienić się nie do poznania. Trylogia
Valisarów to ogromny witraż składający się z ciemnej i
jasnej strony ludzkiej duszy, przez który do serca czytelnika sączy
się wielobarwne światło fantastycznej powieści.
Podsumowując, Krew tyrana to
książka, która zaskakuje, szokuje, odpowiada na pytania stawiane w
poprzednim tomie, jak również nasuwa nowe, jeszcze trudniejsze. Nie
sposób przewidzieć tego, co jeszcze może się wydarzyć, a tym
samym zakończenie tej historii wydaje się odległe, mgliste,
tajemnicze. Fiona McIntosh podarowała nam, bowiem barwny,
hipnotyzujący świat pełen zagadek, magii i piękna, jeszcze
bardziej interesujące rozwinięcie trylogii i niezapomniane
przeżycia podczas czytania. Królewski wygnaniec był
wspaniały, ale Krew tyrana jest wręcz rewelacyjna! Kocham tę
powieść i nie mam wątpliwości, że ostatnia część jeszcze
bardziej upewni mnie w przekonaniu, iż oddałam serce właściwej
trylogii.
U mnie oba tomy leżą na półce i dzielnie czekają. Przez Ciebie nabrałam na nie wielkiej ochoty;).
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam!
Chcę! Nawet nie wiesz, jak bardzo, chcę, chcę, chcę! Jeśli jest tak jak mówisz, to ja muszę mieć tę pozycję jak najszybciej! Mmm, od dawna nie czytałem dobrej fantastyki, więc nie pogardzę.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujący opis. Może się skuszę :)
OdpowiedzUsuń