Tytuł: Królewski wygnaniec
Autor: Fiona McIntosh
Seria: Trylogia Valisarów
Wydawca: Galeria Książki
Ilość stron: 576
Ocena: 6/6
Kraje Koalicji upadają jeden po drugim bezsilne wobec
przeważającej potęgi barbarzyńskiego najeźdźcy, który pasmem zwycięstw toruje
sobie drogę do Penraven – siedziby potężnego rodu Valisarów. Loethar nie ma
litości, kiedy inteligentnie i wytrwale podbija kolejne krainy brutalnie
wyniszczając nieprzyjaciół by ostatecznie sięgnąć po upragnioną nagrodę, jaką
jest królewska głowa Brennusa, upokorzenie jego rodziny oraz zapanowanie nad tajemną
mocą płynącą w żyłach Valisarów. Najeźdźca jest, bowiem przekonany, że legendy
mówią prawdę i król posiada magiczny dar przekonywania. Niestety, nic na to nie
wskazuje. Loethar dzięki zdradzie w szeregach wojska Valisarów zajmuje
upragniony zamek, lecz od tego momentu nic już nie układa się po jego myśli.
Brennus popełnia samobójstwo pod samym nosem nowego imperatora, zaś następca
tronu – nastoletni Leonel – wymyka się z rąk barbarzyńskiego przywódcy
uciekając wraz z oddanym sobie przyjacielem i opiekunem. Będąc wygnańcami we
własnym kraju, skazani na tułaczkę chłopcy narażeni są na ciągłe
niebezpieczeństwo, zaś bezwzględny Loethar planuje siłą wydrzeć młodego władcę
z jego pozornie bezpiecznego schronienia by pozbawić nadziei ludność Penraven i
innych podbitych krain. Jak długo dwunastoletni król Leonel żyje, tak długo
barbarzyńcy narażeni są na bunt, który mógłby zagrozić ich nowo zdobytej
władzy. Jak wiele niewinnej krwi należy przelać nim wojna dobiegnie końca? I
czy w ogóle jest to możliwe?
Królewski wygnaniec
stanowi pierwszy tom znakomitej Trylogii Valisarów
autorstwa Fiony McIntosh. Autorka prezentuje swojemu czytelnikowi zgrabną i
bardzo interesującą powieść stanowiącą naprawdę dobre połączenie epickiej subtelności
Tolkiena z realistyczną brutalnością świata Georga Martina. Jest więc idealnym
pomostem między spokojem, a gwałtownością, ciszą, a krzykiem, do których można
porównać najznamienitsze dzieła tych dwóch twórców. Nie mniej jednak, Królewski wygnaniec w niczym nie
przypomina innych powieści. Charakteryzuje się wyczuciem stylu i odrobiną
autentyczności. Jest tym, czego od dawna szukałam w literaturze fantasy. Bardzo
cenię sobie, bowiem subtelność świata przedstawionego i rycerskie ideały, którymi
kierują się niektóre postaci, zaś w powieści Fiony McIntosh ta odrobina romantyzmu
jest dobrze wyczuwalna.
Świat, jaki prezentuje nam autorka jest bardzo dobrze
odmalowany, chociaż w dalszym ciągu wielu rzeczy nie wiemy o rządzących nim
prawach. Nie podano nam go na tacy, ale jest tworzony kawałek po kawałku, co
rozbudza w czytelniku ciekawość, nie pozwala łatwo oderwać się od lektury i skłania
do snucia własnych teorii na wiele tematów. Jakby na to nie patrzeć, Królewski wygnaniec to przecież zaledwie
pierwszy tom trylogii, a więc jeszcze wiele przed nami i nie jedno może nas
zaskoczyć. W końcu, nie sposób przewidzieć, co jeszcze kryje się pośród
różnorodnej magii Obdarzonych, legend mówiących o wielkim darze dynastii
Valisarów i brutalnych rytuałów. Co więcej, autorka zabiera nas w niesamowitą
podróż do pięknego, ale i niebezpiecznego świata, w którym bogowie wchodzą w
interakcję z ludźmi.
Pod względem językowym książka znajduje się na całkiem
dobrym poziomie. Nie jest przesadnie poważna, nie ocieka niepotrzebnym
wulgaryzmem, czy też krwawymi opisami, ale też nie traktuje wszelkich
konfliktów po macoszemu. W żyłach bohaterów nie płynie woda, lecz krew, a
jednak nie zalewa ona stron pozwalając by przez barbarzyńskie metody ludzi ze
Stepów przebiły się również drobne opisy, ciekawe historie, piękno przyjaźni
oraz lojalności. Nic więc dziwnego, iż Fionie McIntosh nie można odmówić starannego,
lekkiego pióra, które idealnie pasuje do epickiej fantastyki.
Ponadto również pojawiające się w powieści postaci
zasługują na uznanie i kilka ciepłych słów. Z największą łatwością podbijają,
bowiem serca czytelników, są skomplikowane, pełne tajemnic, kontrastów nie
pozwalają na obojętność, fascynują, zaskakują, rozkochują w sobie odbiorcę
niezależnie od roli, jaką spełniają w historii. Zarówno bohaterowie, jak i
wyraźnie zarysowane czarne charaktery mają w sobie coś magicznego i godnego uwagi,
a tym samym niemal zmuszają do obdarzenia ich sympatią. Nie sposób
jednoznacznie stwierdzić, co kieruje każdą z postaci, co kryje się za
podejmowanymi przez nie decyzjami, jaką historię mają nam jeszcze do
opowiedzenia. Każdy jest tu enigmą, zagadką, jaką należy rozwiązać, zaś kluczem
do sukcesu są kolejne tomy, na które ja osobiście czekam z niecierpliwością.
Co jeszcze ma nam do zaoferowania Królewski wygnaniec? Tajemnicę, tajemnicę i jeszcze więcej
tajemnic. Tu nic nie jest pewne, bohaterowie nie wiedzą zbyt wiele o sobie
nawzajem, ale i o sobie samych, każdy ma na sumieniu jakiś mały, bądź większy
sekret, który wyjawi dopiero w odpowiednim czasie, by zaskoczyć czytelnika,
całkowicie zmienić obraz powieści i przyszłość, jaka czeka na bohaterów. Poza
tym, książka porusza także temat cienkiej granicy między zdradą, a lojalnością,
która może się zatrzeć w każdej chwili. Dwie sprzeczne idee przenikają się
wzajemnie, mieszają i komplikują sytuację nie pozwalając na jednoznaczne
stwierdzenie, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem. Co więcej, znajdziemy tu
również bardzo poruszający obraz głębokiej, prawdziwej przyjaźni, miłości, na
którą nie ma miejsca pośród wojny, rozlewu krwi i walki o władzę, czy sprawiedliwość.
Autorka ukazuje nam każdą z tych namiętności w epicki sposób pełen romantycznych
idei, które wzruszają i zapadają w pamięć na długo.
Reasumując, Królewski
wygnaniec to kawał doskonałej lektury, która przywodzi na myśl świetność
dawnych ideałów, które charakteryzowały europejskie rycerstwo znane nam z podań,
powieści i legend. Jest to historia, w której z łatwością można się zakochać w
przeciągu jednej chwili, jeśli tylko dopuści się do głosu romantyczną duszę i
otworzy serce na subtelność świata fantasy.
Będę szczera, od dawna czekałam na ten właśnie rodzaj
fantastyki i teraz z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł innym, jak
również zapewnić, że z rozkoszą sięgnę po tę lekturę jeszcze niejednokrotnie.
Chciałabym chociaż spróbować tej książki, bo nie jestem do końca przekonana.
OdpowiedzUsuńPolecam. Sama wahałam się, czy aby na pewno powinnam się nią zainteresować i wtedy pojawiła się okazja. Książka okazała się znakomita i naprawdę w moim stylu. O ile George Martin nie porwał mnie swoją zaiwłą historią, o tyle "Królewski wygnaniec" to pozycja, która podbiła moje serce słodko-gorzkim smakiem opowiedzianej tam historii. Moja recenzja jest w pełni szczera i na pewno sięgnę po kolejne tomy trylogii.
UsuńBrzmi naprawdę interesująco :D Muszę się rozejrzeć za tą powieścią.
OdpowiedzUsuń