Tytuł: Królowie Clonmelu
Seria: Zwiadowcy
Autor: John Flanagan
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 472
Ocena: 5/6
W tej chwili Halt powinien siedzieć przy płonącym jasno
ognisku u boku swoich byłych uczniów oraz grupy przyjaciół z Korpusu
Zwiadowców, rozkoszować się smakiem świeżo parzonej kawy, wysłuchiwać
najciekawszych opowieści i plotek, jakie inni zwiadowcy przywieźli ze swoich
lenn. Niestety, nie dane jest mu doświadczyć tej niezobowiązującej
przyjemności, jaką pociąga za sobą coroczny Zlot. Zamiast tego doświadczony
zwiadowca zmuszony jest zająć się nie cierpiącą zwłoki sytuacją w Sisley, które
oplotły już silne macki sekty Odszczepieńców. Wykorzystując swoją wiedzę na
temat niebezpiecznej grupy religijnych fanatyków Halt stara się pomóc
mieszkańcom wioski, a jednocześnie zdobyć jak najwięcej niezbędnych informacji.
Jak się okazuje, sekta całkiem nieźle radzi sobie na ziemiach Hiberni, którymi
rządzi nieodpowiedzialny, nieumiejętny król, i najpewniej w końcu duchowy
przywódca Odszczepieńców – Tennyson – wyciągnie łapy po Araluen, a do tego nie
można dopuścić. Na pierwszy rzut oka sekta może wydawać się niegroźna i
pokojowo nastawiona, lecz wystarczy przyjrzeć się bliżej by zauważyć, jak wieli
wpływ wywiera ona na mieszkańcach wiosek, jak łatwo manipuluje biednymi,
niewykształconymi ludźmi, którzy pragną jedynie spokoju i ochrony, którą może
zapewnić im czczony przez Odszczepieńców bóg. Król Duncan nie zamierza czekać
na dalszy rozwój wydarzeń toteż Halt, Will oraz Horace wyruszają wspólnie w
drogę by spotkać się z władcą sąsiedniego królestwa i zmusić go do podjęcia
działań, które zapobiegną bliskiemu nieszczęściu.
Pociąg o nazwie John Flanagan pędzi jak szalony zatrzymując
się zaledwie na chwilę przy ósmej już księdze Zwiadowców, która bynajmniej nie jest dla nas stacją końcową, a
zaledwie małym przystankiem na drodze ku finałowi. Trzeba przyznać, iż z każdym
nowym tomem autor rozwija coraz bardziej skrzydła. Książki stają się grubsze, a
pomysłów na rozwój fabuły nie brakuje. Przykładem może być fakt, iż Flanagan
naprawdę długo czekał z tym by uświadomić nam, jak niewiele wiemy o bohaterze
tak wyjątkowym i istotnym, jak Halt. Jeśli ktokolwiek sądził, że starszy
zwiadowca jest wyłącznie nudnym tetrykiem o dziwnym poczuciu humoru, ponurej
osobowości i zerowym wyczuciu stylu, to niewątpliwie będzie musiał zmienić
zdanie, bądź dodać do niego kilka istotnych faktów, które zmieniają
diametralnie sposób patrzenia na tę postać. Należy, bowiem wspomnieć, iż z całą
pewnością nikt nie spodziewał się żadnych rewelacji po człowieku pokroju Halta,
a tym czasem autor zaserwował nam nie tylko spory kawałek znakomitego „tortu” przeszłości
zwiadowcy, ale także pozwolił „popić” masą śmiechu, który towarzyszy wyjawieniu
skrywanych przez mężczyznę sekretów.
Naturalnie, Królowie
Clonmelu to nie tylko humor i tajemnice, ale również tematy poważne,
istotne z punktu widzenia społecznego, czy też historycznego. Ten pierwszy
ukazuje, bowiem sektę Odszczepieńców, która jest obrazem obłudy, kłamstwa i
przebiegłości. To właśnie one pozwalają Tennysonowi manipulować ludźmi,
wzbogacać się i dążyć do obranego wcześniej celu dzięki naiwności innych. Mimo
wszystko, mężczyzna nie przebiera w środkach podsycając wiarę swoich wyznawców
w nieistniejącego boga, wodzi ich za nos, dowodzi łatwości, z jaką można
zmanipulować człowieka. Nawet widząc coś na własne oczy nie możemy być pewni,
że nie zostaliśmy oszukani, a więc powinniśmy ograniczyć zaufanie nawet
względem naszych zmysłów. Tylko, komu, bądź, czemu w takiej sytuacji należy
wierzyć?
Pod względem historycznym na uwagę zasługuje sposób, w jaki
autor ukazał walkę o sukcesję toczącą się już od najmłodszych lat, jak również
graniczący z szaleństwem strach przed zdetronizowaniem. O ile w Araluenie król
Duncan nie wydaje się martwić o swoje stanowisko, o tyle w Clonmelu sytuacja
nie należy do stabilnych, a komplikuje się tym bardziej, gdy pochłonięty myślą
o swoim bezpieczeństwie władca zaniedbuje lud pozwalając by jego wybawcą został
ambitny, obcy człowiek. W takiej sytuacji upadek obecnej władzy wydaje się
jedynie kwestią czasu.
Chociaż ósma księga pozbawiona jest orientalnego klimatu
poprzedniej części niewątpliwie została napisana z rozmachem i wnosi do serii
coś nowego, interesującego, a przede wszystkim istotnego. Sądzę, że nie tylko
dla fanów Halta Królowie Clonmelu
stanowić będą skarbnicę wiedzy o mrukliwym zwiadowcy. Niewątpliwie również inni
miłośnicy serii znajdą tu coś dla siebie i nie zawiodą się zagłębiając kolejny
już raz w ten wspaniały świat pozbawionej magii fantastyki.
Osobiście uważam, że książka naprawdę trzyma poziom i
niczego nie można jej odmówić. Ja bawiłam się przy niej świetnie i ani przez
chwilę nie żałowałam, że piękna przygoda z poprzedniego tomu dobiegła już
końca. Jakby na to nie patrzeć, w Królach
Clonmelu tak wiele się dzieje, że nie sposób tęsknić za przeszłością, a
autor najwidoczniej szykuje dla nas nie jedną niespodziankę, gdyż nie zamyka
powieści, ale obiecuje kontynuację przygody, która właśnie się rozpoczęła.
Świetna jak każda część tej serii :) Zapraszam http://kraina-ksiazek-stelli.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń