Tytuł: Halt w niebezpieczeństwie
Seria: Zwiadowcy
Autor: John Flanagan
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 512
Ocena: 5/6
Zadanie Willa polegające na wytropieniu Tennysona okazuje
się nie lada wyzwaniem, gdyż fałszywy prorok to nie byle jaki przeciwnik – inteligentny
i rozsądny, mądrze rozdysponowuje nieuczciwie zdobytymi pieniędzmi i pozostałą
mu dwójką Genoweńskich ochroniarzy. Samotny chłopak jest zmuszony dać z siebie
wszystko chcąc dotrzymać kroku przywódcy sekty Odszczepieńców, bądź zwyczajnie
nie pozostawać nadto w tyle. Stawka, o jaką toczy się gra jest niezwykle
wysoka, gdyż prorok pokazał, na co go stać i jak wiele asów ma w rękawie.
Sprawy nie ułatwia nawet fakt, iż Halt oraz Horace dołączają do młodego
zwiadowcy, bowiem aby pozbyć się Tennysona najpierw muszą pokonać dwójkę wytrawnych
zabójców, którzy nie przebierają w środkach chcąc wykonać zadanie, za które im
zapłacono. Trójka prawych bohaterów nie ma szczęścia, gdyż cały „gniew
Alsejasza” skupia się na Halcie, którego dosięga zatruta strzała Genoweńczyka, co
staje się początkiem walki o życie starszego zwiadowcy, jak również o zniszczenie
wroga, który sieje niepokój pozostając bezkarnym. Tym samym zadanie
Aralueńczyków zmienia się diametralnie nabierając pewnych cech vendetty.
Halt w
niebezpieczeństwie to kontynuacja misji rozpoczętej w poprzednim tomie, czy
raczej doprowadzanie jej do końca, jako że bohaterowie są zmuszeni ścigać
uciekinierów, których powinni się pozbyć od razu. Niestety, niebezpieczny wróg
to wróg przebiegły, toteż można wybaczyć zwiadowcom i młodemu rycerzowi niedopatrzenie,
dzięki któremu mamy okazję rozkoszować się w dalszym ciągu światem Zwiadowców. W końcu niektórych
przyjemności nigdy za wiele, a tym bardziej, gdy nie tuczą, a jedynie bawią i
uczą. John Flanagan nie podał nam jednak na srebrnym półmisku lekkiej przygody,
ale wzbogacił dziewiątą księgę o dramatyzm, zaś nad jedną ze swoich najważniejszych
postaci postawił Śmierć, która sapie chłodnym oddechem prosto w kark kusząc
wizją lepszego świata po drugiej stronie.
Przez kilka ostatnich tomów akcja gnała jak na złamanie
karku, zdarzenia następowały szybko po sobie nie pozwalając oderwać się od
lektury, zaś liczba bohaterów zwiększała się w zastraszającym tempie by później
gwałtownie zmaleć, jako że większości postaci nie jest dane pojawić się w kolejnych
tomach. W przypadku dziewiątej księgi autor zwolnił nieco tempo, chociaż nie
sądzę by książka straciła przez to na wartości. Nadal jest ona bardzo interesująca
i godna polecenia, zaś akcja wcale nie stoi w miejscu, jako że Flanagan powoli zamyka
wątki, które rozpoczął w poprzednim tomie, a także pozwala czytelnikowi na
oswojenie się z myślą o śmiertelności swoich bohaterów.
Halt kojarzy się zazwyczaj z siłą ducha, lisią
przebiegłością, kąśliwymi uwagami, mrukliwością godną pozazdroszczenia,
niebagatelnymi umiejętnościami w wojaczce, a także brakiem jakiejkolwiek
dbałości o aparycję. Jak każdy w świecie Zwiadowców
i on starzeje się, może popełniać błędy, wahać się, ale czy może umrzeć? Po raz
pierwszy mamy okazję widzieć starszego zwiadowcę zupełnie bezbronnym,
wymagającym opieki, umierającym. Człowiek, który był ostoją spokoju, mistrzem i
przybranym ojcem, na którego zawsze spoglądało się z odpowiednią dozą
autorytetu, a może nawet ze strachem, nagle jest tym słabszym i zależnym od
innych. Młody człowiek pokroju Willa rzadko myśli o tym, że jego opiekunowie
nie są długowieczni, że kiedyś to on będzie musiał zaopiekować się ludźmi,
których miał za niezniszczalnych. Młody zwiadowca nie miał czasu by zastanawiać
się nad tym wcześniej i w jednej chwili zostaje postawiony przed faktem
dokonanym, a od jego decyzji zależeć będzie los najbliższego mu człowieka. To
wyzwanie zdecydowanie trudniejsze niż uganianie się za fałszywym prorokiem, czy
walka z najgroźniejszymi i najsilniejszymi przeciwnikami. To spór, jaki toczy
się we własnym wnętrzu musząc dopuścić do siebie myśl o tym, jak kruche jest
życie, jak wiele przyjdzie nam kiedyś stracić.
Halt w
niebezpieczeństwie to naprawdę świetna książka wypełniona po brzegi jedną z
moich ulubionych postaci – Haltem. W prawdzie związek zwiadowcy z Pauline jest
zupełnie nietrafiony, a kobieta ta jest nam niemalże obca, ale widać trzeba
przymknąć oko na ten fakt, jako że równie kiepski gust posiada młody Will. Jest
to drobny minus, o którym po prostu musiałam wspomnieć, a który nie zmienia nic
w moim uwielbieniu dla tej serii i tego konkretnego tomu. Bardzo cenię, bowiem
Flanagana i ten niewielki błąd naprawdę należy autorowi wybaczyć, chociaż
ciągnie się za nim przez wiele ksiąg. Jakby na to nie patrzeć, większość jego
bohaterów posiada nieodparty urok i to właśnie dla nich warto sięgnąć po Zwiadowców nie wykluczając tego tomu.
Muszę w końcu sięgnąć po którąś z powieści tego autora :)
OdpowiedzUsuń