Tytuł: Las Zębów i Rąk
Autor: Carrie Ryan
Wydawca: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 348
Ocena: 5/6
Czy pozostał jeszcze jakikolwiek wątek paranormalny, do
którego współczesna literatura dla młodzieży nie sięgnęła? Autorzy prześcigają
się w innowacyjnym ujęciu oklepanych tematów, które interesują młodych ludzi
tak podatnych na wpływy. Potrafię zrozumieć zainteresowanie wampirami,
wilkołakami, syrenami, ale zombie? Nigdy nie mogłam zrozumieć miłości, jaką
młodzież darzy te paskudne istoty nieposiadające w sobie za grosz piękna, czy
romantyzmu, przypominające nam o wszechobecnej śmierci, rozkładzie. Większość paranormalnych
istot jesteśmy w stanie stosunkowo łatwo zabić, są inteligentne toteż
przekazują swoje umiejętności tylko wybranym. W przypadku zombie mamy do
czynienia z bezmyślnymi ożywionymi zwłokami, które mają tylko dwa cele – jeść i
zarażać. Nie ma przed nimi ucieczki, a ich obecność wydaje się zaprzeczać
istnieniu spokoju po śmierci, może nawet innemu życiu. Czy właśnie, dlatego ze
wszystkich paranormalnych ras, jakimi karmi się kultura współczesna właśnie
uwielbienie zombie wydaje mi się przerażające i niezrozumiałe?
A jednak coś skłoniło mnie do zainteresowania się Lasem Zębów i Rąk. Czy była to okładka,
która nie pozwala o sobie zapomnieć? A może wizja całego świata zamkniętego w
jednej osadzie podległej fanatyzmowi religijnemu przewodniczek duchowych?
Cokolwiek to było, nie żałuję swojej ogromnej chęci przeczytania tej powieści,
jako że nie zmieniła mojej niechęci do chodzących trupów, ale pokazała mi, że
nawet te istoty mają swoje miejsce w literaturze i nie sposób ich zastąpić.
Wszystko zaczyna się w niewielkiej, samodzielnej osadzie
pośród gęstego Lasu Zębów i Rąk, który stanowią nie tylko wiekowe drzewa, ale
również Nieuświęceni – istoty martwe, a jednak „żywe” i niebezpieczne, które
dzień po dniu, noc po nocy próbują dostać się do osady, zaspokoić swój głód
ludzkiego mięsa. To tutaj, Mary – niespokojna dusza, której nie sposób
poskromić – odcięta od zewnętrznego świata mocnym ogrodzeniem, wrzucona w sam
środek życia, którego bieg został z góry ustalony, jest zmuszona radzić sobie
najlepiej jak to możliwe pośród rzeczywistości pełnej jęków i strachu,
pozbawionej marzeń i złudzeń, niewierzącej w istnienie świata poza siatką, w
istnienie oceanu. Samym sercem społeczności, w jakiej przyszło żyć dziewczynie
jest Siostrzeństwo – kobiety oddane służbie Bogu, które pełnią wszelkie istotne
funkcje od zarządzania wioską poprzez ustalanie jej praw, wydawanie sądów po
przewodnictwo duchowe. Kiedy matka Mary zostaje zainfekowana i staje się jedną
z Nieuświęconych, życie dziewczyny przeżywa gwałtowny kryzys, wszystko zaczyna
się sypać, zmieniać – Bóg przestaje dla niej istnieć, brat nie chce przyjąć
nastolatki do siebie, zainteresowany nią przyjaciel z dzieciństwa, Harry, nie
upomina się więcej o jej rękę, ukochany jest zaręczony z inną, zaś ona jest
zmuszona zamieszkać z Siostrami mając przed sobą wizję zostania jedną z nich.
Na pozór spokojne, chociaż ascetycznie przeżywane dni zmieniają się, gdy do
Katedry zostaje przyniesiony trawiony gorączką, połamany Travis – chłopak, dla
którego serce Mary zawsze biło szybciej.
Świat stworzony przez Carrie Ryan jest mroczny i
niebezpieczny pod każdym względem. Ludzie żyją w cieniu Lasu Zębów i Rąk,
znając wyłącznie swoją osadę, nie wierząc by istniało cokolwiek poza nią, by
Las kiedykolwiek się kończył. Są niczym zwierzęta, otoczeni ze wszystkich stron
ogrodzeniem, za którym bez przerwy czai się śmierć. Nie wyobrażam sobie, by
jakiekolwiek inne stworzenia poza Nieuświęconymi mogły oddać nastrój grozy,
jakim autorka wypełniła swoją powieść. Czytelnik może zapomnieć o tym, iż
bohaterom niezmiennie towarzyszą jęki żywych trupów, że podczas podróży
ścieżkami otoczonymi siatką makabryczny widok pokiereszowanych ciał cały czas rozciąga
się po drugiej stronie, jednak autorka wytrwale przypomina o tym swojemu
odbiorcy sprowadzając go na ziemię ilekroć ten podda się chwilowemu spokojowi.
Co więcej, wszystko jest tak boleśnie różne od marzeń, jakie zaszczepiły w Mary
opowieści o oceanie, o wolności, iż wszystko może się zdarzyć. Koniec książki
może oznaczać zarówno spełnienie marzeń, jak i całkowite pozbawienie dziewczyny
złudzeń.
Las Zębów i Rąk czytelnik poznaje z punktu widzenia głównej
bohaterki poprzez narrację pierwszoosobową, która przybliża postać Mary,
chociaż zmusza do polegania na jej osądach w kwestii charakterystyki innych
bohaterów. To jednak ona jest najważniejszym elementem całej powieści, to za
jej marzeniami podążamy, to jej historię śledzimy krok po kroku, widzimy jak
się zmienia, popada w chwilowe szaleństwo. Prawdę powiedziawszy, główna
bohaterka przez całą książkę jest niesamowicie irytująca, a czytając o
dokonywanych przez nią wyborach ma się ochotę wrzeszczeć i złościć na cały
świat. Czy jest to w takim razie słabą stroną książki? Nie. Zdecydowanie, nie.
Wydaje mi się, że Mary robi wszystko na przekór mnie i moim poglądom, a to staje
się powodem poirytowania. W chwili, gdy ja dałabym spokój, ona działa, kiedy ja
chciałabym działać, ona nie robi nic. To jednak nie wszystko. Człowiek wydaje
się nie doceniać tego, co posiada póki tego nie straci i do tych właśnie osób
zaliczyć możemy główną bohaterkę.
Od samego początku Mary odznacza się wręcz niezdrową
ciekawością, która udziela się czytelnikowi, może nawet stanowi element wspólny
między postacią, a odbiorca. Podczas czytania Lasu Zębów i Rąk pytania nasuwają się same, jednak odpowiedzi nie
nadchodzą, bądź są wyłącznie szczątkowe, zaś Mary, mimo całej swojej
ciekawości, jest na początku bierna, nie dąży do rozwiązania zagadek za wszelką
cenę. Beznadziejnie goni za marzeniami siedząc w miejscu, nie podejmując
działania. Wydaje się, że to marzenia mają przyjść do niej, nie zaś ona sięgnąć
po nie, chce je spełnić nie podejmując ryzyka. Co więcej, jej ślepa miłość do
Travisa jest czystą głupotą, która czyni ją kaleką, niezdolną do patrzenia
trzeźwo na świat. Wydaje się, że dziewczyna byłaby zdolna porzucić dla chłopaka
wszystkie inne pragnienia. Mary zmienia się jednak po ataku na osadę. Właśnie
wtedy, nastolatka jest skłonna narazić na szwank życie wszystkich towarzyszy
byleby sięgnąć swoich marzeń, którymi chce zarazić innych. Nie zadowala się
tym, co ma, ale szuka drogi do osiągnięcia niemożliwych celów. Dopiero, kiedy
traci wszystko uświadamia sobie, jak głupia była, jak ślepa. Tyle, że jest już
za późno.
Las Zębów i Rąk to
na pewno książka napisana z pasją i zaangażowaniem, wywołująca emocje,
zapadająca w pamięć. Jest nie tylko interesująca, ale również skłania do
rozważań na temat treści, tajemnic, ale również naszego, realnego świata. Co
poszło nie tak? Jak powstali Nieuświęceni? Czy da się przed nimi uciec? Czy
można wyleczyć ziemię z tej zarazy? Podczas, gdy paranormalne istoty obecne w
literaturze stają się coraz łagodniejsze i zatracają swoje pierwotne instynkty,
Carrie Ryan prezentuje czytelnikowi powieść, w której niebezpieczeństwo jest
jak najbardziej realne i niemal nie sposób przed nim uciec. Nic, więc dziwnego,
że z całego serca polecam tę książkę każdemu miłośnikowi horroru, dramatu i nie
koniecznie zombie.
kocham tę ksiązke :) jedna z lepszych :)
OdpowiedzUsuńMi się książka bardzo podobała i myślę, że w końcu sięgnę po drugi tom;)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę powieść dość dawno, ale jakoś specjalnie mnie nie zachwyciła. Jedynie tyle aby chcieć sięgnąć po kolejny tom :)
OdpowiedzUsuńCzytywałam już sporo pozytywnych opinii na temat tej serii i koniecznie musze się za nią zabrać. Jak na razie możliwości i czasu kompletnie nie mam :( I samej książki też nie posiadam, ale to chyba najmniejszy problem
OdpowiedzUsuń