Tytuł: One Piece vol. 1
Autor: Eiichiro Oda
Wydawca: JPF
Ilość stron: 215
Ocena: 5/6
Gdy skazywano na śmierć króla piratów, Gold Rogera, nikt nie
mógł przypuszczać, że ostatnie słowa mężczyzny zmienią bieg historii
zapoczątkowując erę piratów i tym samym przysparzając marynarce samych
problemów. Od tamtej pory morza zaroiły się od poszukiwaczy legendarnego skarbu,
zaś załogi różniły się od siebie jak woda i ogień zarówno pod względem siły,
jak i zasad moralnych. Jedno tylko łączyło każdego rzezimieszka z osobna i
wszystkich razem, a było to pragnienie wzbogacenia się poprzez odnalezienie skarbu
Gold Rogera.
Monkey D. Luffy od zawsze był uciążliwy i uparty, nigdy się
nie poddawał, zaś jego pomysły należały do grupy boleśnie absurdalnych. Trzeba
jednak przyznać, iż młodzian odznaczał się niebywałą odwagą i szczerością, a
największym z jego pragnień było zostać piratem. Jego marzenie podsycał fakt,
iż w wiosce, w której mieszkał zatrzymała się załoga rudowłosego Shanksa –
grupa niebywale miłych i wesołych piratów, którzy w żaden sposób nie
przypominali ściganych złoczyńców, za których ich uważano. Niestety, ich
największy łup w postaci diabelskiego owocu został... zjedzony, zaś winą za to
można było obarczyć tylko jedną osobę – Luffy’ego. Dzieciak był, bowiem pod
wpływem owocu, dzięki czemu mógł rozciągać dowolnie swoje ciało. Nie mniej
jednak, jak się okazało, nie ma nic za darmo i za swoje niesamowite
umiejętności chłopakowi przyszło zapłacić wysoką cenę, której część pokrył
także Shanks.
Od tamtych wydarzeń minęło dziesięć lat i chociaż Luffy
dorósł, to nie zmienił się ani trochę. W dalszym ciągu zachowywał się jak
przystało na wielkiego głuptasa, który jednak był już w stanie sięgnąć po swoje
marzenia wyruszając samotnie w podróż, która miała na calu zwerbowanie załogi.
Pierwszą „ofiarą” entuzjastycznego chłopaka, który nie zwykł przyjmować odmowy,
został łowca piratów, Roronoa Zoro. Tylko czy byle dzieciak jest w stanie
przekonać niebezpiecznego zabijakę do zmiany profesji?
One Piece zalicza
się do tzw. tasiemców, a więc serii, których końca nie widać, bądź zwyczajnie
liczba tomów przekroczyła „magiczną” czterdziestkę. W tym wypadku mamy do
czynienia z jednym i z drugim przypadkiem, jako że One Piece jest serią otwartą mimo dobrych 65 tomów. Eiichiro Oda
nie ustaje jednak w wymyślaniu coraz to nowszych przygód oraz tworzeniu wrogich
załóg, a jego świat rozrasta się do rozmiarów niewyobrażalnych.
Pierwszy tom pozwala czytelnikowi na bliskie poznanie
głównego bohatera, jego planów, marzeń i niebanalnego charakteru, przybliża realia,
w jakich toczy się akcja, jak także prezentuje pierwszych wrogów i przyjaciół,
jakich na swojej drodze spotyka Luffy. Pojawiają się pierwsze nieporozumienia
między marynarką, a świeżo upieczonym piratem w słomkowym kapeluszu, jak także
między innymi wilkami morskimi. Jeśli ktokolwiek sądził, że szczerość popłaca
zdecydowanie nie widział ogromu zniszczeń, jakich mogą dokonać przewrażliwieni
korsarze i jeden przekonany o swojej racji chłopak. Co więcej, One Piece wypełnione jest po brzegi
humorystycznymi scenkami, dialogami i wręcz przerażająco zimną krwią Luffy’ego.
Prostota, jaką odznacza się ten chłopak jest nie mniej zadziwiająca, zaś w
starciu z postaciami o bardziej złożonym intelekcie nie sposób uniknąć scen
komicznych, które czytelnik na pewno doceni.
Bohaterowie Eiichiro Ody są nie tylko interesujący, ale także
różnorodni, jako że stanowią zachwycający wachlarz różnic fizycznych,
psychicznych i emocjonalnych. Autor już na samym początku udowadnia, że stać go
na tworzenie dużej ilości postaci, które bawią, zachwycają, ale i wzbudzają
niechęć, bądź miłość, w zależności od naszych upodobań, czy poglądów. Osobiście
uwielbiam Zoro, który w tym tomie stanowi uosobienie honoru, wytrzymałości i
umiejętności walki. W porównaniu z Luffy’m wydaje się poważny i dorosły,
idealny, co na tym etapie naszej podróży pozwala wysnuć wniosek, iż świat One Piece jest stworzony z kontrastów,
które dopełniają się i jednocześnie wykluczają. Jest to bezsprzecznie bardzo
ciekawa mieszanka, która nie raz może zaskoczyć.
Dla jakiego rodzaju czytelników przeznaczone jest One Piece? Wydaje mi, iż dla każdego,
kto ceni dobrą zabawę i chce oczyścić umysł po ciężkim dniu pracy, bądź nauki.
Seria nie wymaga od nas ciężkiej intelektualnej harówki, ani też nie męczy
dramatyzmem, bądź brutalnością. Liczne sceny walk przypominają, bowiem
dziecięce bójki podwórkowe, gdzie poza stłuczeniami nie odnosi się
poważniejszych ran. Nie znaczy to jednak, że postaci nie krwawią! Są tylko
bardziej wytrzymałe niż zwyczajni ludzie, zaś autor nie stara się zachować
pozoru realności w swojej mandze. Jego świat jest fantastyczny i w zaledwie
niewielkim stopniu podobny do naszego, co tylko potęguje ciekawość i pozwala na
rozluźnienie się przy naprawdę dobrej lekturze.
Wygląda na przyjemną przygodówkę. W dodatku piraci <3 Kontrasty zwykle fajnie wypadają, przynajmniej dla mnie, interesująco... szkoda tylko, że niezly tasiemiec...
OdpowiedzUsuńOglądałem parę odcinków One Piece, ale właśnie tasiemcowatość tego mnie przeraża, dlatego po mangę nie sięgnę ;P
OdpowiedzUsuń