czwartek, 6 grudnia 2012

Pierwszy grób po prawej - Darynda Jones




Tytuł: Pierwszy grób po prawej
Autor: Darynda Jones
Wydawca: Papierowy Księżyc
Ilość stron: 372
Ocena: 4/6





Jakie są pierwsze skojarzenia, które na dźwięk słowa „kostucha” nasuwają się na myśl przeciętnemu człowiekowi? Wątpliwe by miały cokolwiek wspólnego z seksownością, inteligencją i wrodzonym cwaniactwem, a jednak po przeczytaniu Pierwszego grobu po prawej sposób patrzenia na żniwiarzy może ulec diametralnej zmianie. Charley Davidson należy do nielicznego, gdyż jednoosobowego, grona istot szczycących się, oblepionym ze wszystkich stron stereotypami, mianem kostuchy. Znaczy to tyle, że dziewczyna jest bramą, przez którą duchy przechodzą na drugi świat, a także stwarza im szansę na pozamykanie spraw, które nie dają im spokoju po śmierci. Poza swoją nadprzyrodzoną pracą Charley prowadzi biuro detektywistyczne, jak także pomaga policji w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych, jako konsultantka. Niestety, ten okres w życiu dziewczyny nie należy do spokojnych. Mało, że została niedawno pobita do nieprzytomności to jeszcze ma na głowie duchy trzech zamordowanych prawników, których oprawcę jest zmuszona odnaleźć, zaś na dokładkę od miesiąca nachodzi ją w snach niesamowicie seksowny mężczyzna, którego bezsprzecznie można nazwać bogiem seksu. Prawdę powiedziawszy, nie byłoby tak źle gdyby nie fakt, iż Charley planuje złapać dwie sroki za ogon postanawiając równocześnie prowadzić sprawę dla policji, a także dowiedzieć się jak najwięcej o mężczyźnie, który nachodzi ją w snach, a którego tożsamości może się wyłącznie domyślać.

Pierwszy grób po prawej to książka, która wywołała u mnie mieszane uczucia, jako że z czystym sumieniem mogę podzielić ją na dwie części – gorszy „początek” oraz lepszą „końcówkę”, gdzie granicę wyznacza mniej więcej połowa powieści. Może brzmi to strasznie, ale w rzeczywistości nie jest aż tak źle. Jakby nie patrzeć, dotarłam przecież do końca i nie zaprzeczę, iż chętnie sięgnę po kolejny tom by wiedzieć, jak dalej potoczą się losy bohaterki i jej adoratorów. Nie na darmo autorka uczyniła swoją główną bohaterką kostuchę, by następnie kazać jej współpracować z policją nad sprawami morderstw. Pod tym względem, Darynda Jones wykazała się pomysłowością, która przyciąga czytelników i zmusza do zagłębiania się w lekturze bez względu na to, czy uważamy książkę za dobrą, czy też najzwyczajniej w świecie – kiepską. Co więcej, ciekawość robi tu swoje, choć z całą pewnością czytelnik domyśla się prawdy o tajemniczym kochanku ze snów o wiele wcześniej niż dociera to do głównej bohaterki, która przez cały czas idealizuje swojego amanta czyniąc z niego bohatera o nieposzlakowanej opinii i czystym sumieniu. Jak można być tak ślepym? Poza tym, czy ona nie wzdycha przypadkiem do faceta, który straszył ją gwałtem, gdy była nastolatką? Ot, drobny szczegół, którym nie należy się przejmować, prawda?

Tak oto, za największy minus serii uważam postać Charley Davidson, która jest typem kobiety działającej mi na nerwy. Po tysiąckroć atrakcyjna, co sama lubi podkreślać, nieprzeciętnie błyskotliwa, jako że jej „genialne” pomysły należą do najlepszych, kiedy przychodzi do konfrontacji z oskarżonymi, a co więcej jej ego wydaje się tak ogromne, że z trudem może pomieścić się z nią w jednym pomieszczeniu. Nie ulega wątpliwości, że nasza kostucha miała charakteryzować się dobrym dowcipem i ciętymi ripostami, niestety nie specjalnie jej to wychodzi. Brakuje jej również profesjonalności w działaniu i rozmowie z ludźmi. Jakby nie patrzeć, nie jest już piętnastolatką rozmawiającą z rówieśnikami, ale prywatnym detektywem, a to powinno do czegoś zobowiązywać.

Nie mniej jednak, postaci takie jak Reyes Farrow, martwi prawnicy, czy też Garrett Swopes są na tyle interesujące, że wynagradzają niedociągnięcia Charley. Nie wiemy o nich zbyt wiele, a jednak budzą w czytelniku sympatię i zachęcają do lektury książki. Poza tym, mięta, jaką Garrett czuje do bohaterki nie pozostawia wątpliwości, chociaż policjant musi pokonać nie lada przeciwnika w walce o względy kostuchy. Jest to tym bardziej interesujące, że ślepa bohaterka nie ma pojęcia, iż mężczyzna jest nią wyraźnie zainteresowany, zaś jego sygnały wydają się czytelnikowi wystarczająco wymowne, jak na ludzkiego samca. Również Cookie należy do osób, o których warto wspomnieć. Jest to, bowiem osoba otwarta, przebojowa i wesoła, a w jej matczynym sercu znajdzie się wystarczająco miejsca dla córki i przyjaciółki, która wyraźnie potrzebuje matczynej opieki.

Sądzę, iż wypada wspomnieć jeszcze o jednym wyjątkowo irytującym minusie Pierwszego grobu po prawej, a mianowicie całkowitym braku realizmu w przypadku miesięcznej śpiączki. Nie jest możliwe by osoba, która przez okres trzydziestu dni spożywa posiłki podawane dożylnie, a tym samym nie porusza się w ogóle, znajdowała się w tak idealnym stanie fizycznym, jak ma to miejsce w przypadku tej powieści. Charley zachwyca się mięśniami i urodą człowieka, który ze względu na śpiączkę powinien znajdować się w stanie osłabienia i lekkiego spadku wagi. Oczywiście, nie mamy tu do czynienia ze zwyczajnym człowiekiem, ale dziwnym trafem zupełnie nikt nie zwrócił uwagi na to, w jak świetnym stanie znajduje się poszkodowany, który przecież dostał kulkę w łeb.

Obiektywna ocena Pierwszego grobu po prawej nie jest łatwa, jako że sama nie do końca rozumiem uczucia, które ostatecznie wywołała we mnie ta powieść. Z jednej strony mamy przecież do czynienia z dwiema rażącymi wadami, lecz z drugiej historia okazuje się bardzo ciekawa i zajmująca. Sądzę, iż drugi argument bardziej do mnie przemawia i z tego też powodu polecam ten tytuł. Nuda nam nie grozi, a i warto od czasu do czasu poczytać coś niezobowiązującego.

2 komentarze:

  1. Mimo wszystko jestem ciekawa tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tej książki i mimo tych wszystkich nie zawsze pochlebnych recenzji będę starała się za nią rozglądać.
    Blog bardzo fajny, więc dodaję do obserwowanych;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!