Tytuł: Zakochany Tyran vol. 2
Autor:Hinako Takanaga
Wydawca: Kotori
Ilość stron:
Ocena: 5+/6
Zanim zamarzy się Wam wielka, namiętna miłość z kwiatkami w tle i motylkami w brzuchu, pomyślcie dwa razy, w co się pakujecie. Tak się bowiem składa, że nie ma nic bardziej skomplikowanego niż uczucia, zaś nieodwzajemniona namiętność może okazać się najmniejszym problemem ludzkości. Prawdziwa droga przez mękę rozpoczyna się w chwili, kiedy wszystko powinno się pięknie układać, a zamiast tego zwyczajnie bierze w łeb. Nie trzeba rodzić się pod „szczęśliwą” gwiazdą, by życie wyszczerzyło się do nas w szczerbatym uśmiechu.
Kiedy ma się do czynienia z upartym osłem, bajka kończy się jeszcze zanim na dobre się zacznie, a Tetsuhiro Morinaga przekonał się o tym na własnej skórze. Jasne, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale żeby miało być aż tak źle? Od ostatniego zbliżenia z ukochanym minęły dwa długie, pełne frustracji miesiące, podczas których Tatsumi ani trochę nie zmienił swojego brutalnego podejścia do zakochanego w nim chłopaka. Mało tego, seksualny post był po prostu sprawdzianem wytrzymałości, który miał uregulować częstotliwość odbywanych stosunków. I tak, raz na dwa miesiące, a więc sześć razy w roku, Morinaga może dobrać się do tyłka swojego ukochanego. Jak łatwo się domyślić, w tym przypadku bez zaciekłych negocjacji się nie obejdzie. To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej, na jaką składają się problemy młodego studenta, albowiem rodzina, a wraz z nią bolesna przeszłość, upominają się o niego z całą stanowczością, zaś skrywane od lat sekrety w końcu ujrzą światło dzienne.
W drugim tomie „Zakochanego Tyrana” Hinako Takanaga zdecydowanie zmienia proporcje składników, z których tworzy swoją mangę. Tym razem czytelnik ma okazję zmierzyć się z pewną dawką dramatu, który towarzyszy przeszłości Tetsuhiro. Nie zabraknie tu odrobiny wszystkiego, a więc wspomnień: pierwszej miłości, dwóch złamanych serc, miłosnego substytutu starszego brata, a ostatecznie także próby samobójczej. Wszystko to łączy się z niesprawiedliwym osądem, raniącymi plotkami i koniecznością zachowania tajemnicy, co odbija się na naszym głównym bohaterze, który, jak przystało na nieskomplikowanego poczciwinę, szlachetnie wziął wszystko na siebie. Morinaga najpewniej nigdy nie zdobyłby się na szczerość z bratem i zrzucenie z barków ciężaru, gdyby nie ognisty temperament i długi jęzor Tatsumiego. Tak oto, w rolę obrońcy uciśnionych wciela się istny diabeł.
Niemniej jednak, mimo ogólnej powagi sytuacji, autorka pozwala nam liznąć odrobiny humoru, który łagodzi dramatyczne sceny, rozładowuje napięcie, jak również doprawia relacje między Tatsumim, a Morinagą. Przecież ciężko wyobrazić sobie scenę, w której od początku do samego końca między tą dwójką panowałaby niczym niezmącona powaga i której nie kończyłaby chociażby mała próba molestowania opierającego się mężczyzny. Zresztą, nie sposób opanować uśmiechu, kiedy ma się do czynienia z wypierającym się wszystkiego, co z homoseksualizmem związane Tatsumim – nie ważne, czy chodzi o przyjemność, czy o uczucia. Jego „nie” to „nie” ostateczne, a jeśli ulega to wyłącznie pod wpływem przeważającej siły Morinagi, czy też szantażu, w co naturalnie wierzy wyłącznie on sam.
Autorka wzięła także pod lupę naturę związku tej niecodziennej pary. W końcu, Tatsumi niewątpliwie czuje coś względem Morinagi, choć owo „coś” cały czas wymyka się świadomości głównego zainteresowanego. Nie zapomnijmy wspomnieć o zazdrości, która wydaje się męczyć upartego doktoranta, a która pojawia się przy okazji wspomnień pierwszej miłości Tetsuhiro. Niemniej jednak, jak utrzymuje Tatsumi, nie są oni ani parą, ani tym bardziej seks-przyjaciółmi. A więc kim dla siebie są? Strach pomyśleć, co jeszcze wymyśli znajdujący się w homoseksualnym związku homofob.
Tak więc, drugi tom „Zakochanego Tyrana” rzuci trochę światła na relacje rodzinne Tetsuhiro, pozwoli nam poznać jego przeszłość, jak również umożliwi nam dostrzeżenie tej lepszej strony Tatsumiego. Nasz obraz bohaterów staje się więc z każdą chwilą pełniejszy, powoli możemy wyrobić sobie na ich temat jakieś zdanie, a co więcej, nuda na pewno nam nie grozi. Jeśli po jakąś mangę naprawdę warto sięgnąć, to niewątpliwie jest nią „Zakochany Tyran”.
Kiedy ma się do czynienia z upartym osłem, bajka kończy się jeszcze zanim na dobre się zacznie, a Tetsuhiro Morinaga przekonał się o tym na własnej skórze. Jasne, nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale żeby miało być aż tak źle? Od ostatniego zbliżenia z ukochanym minęły dwa długie, pełne frustracji miesiące, podczas których Tatsumi ani trochę nie zmienił swojego brutalnego podejścia do zakochanego w nim chłopaka. Mało tego, seksualny post był po prostu sprawdzianem wytrzymałości, który miał uregulować częstotliwość odbywanych stosunków. I tak, raz na dwa miesiące, a więc sześć razy w roku, Morinaga może dobrać się do tyłka swojego ukochanego. Jak łatwo się domyślić, w tym przypadku bez zaciekłych negocjacji się nie obejdzie. To jednak zaledwie wierzchołek góry lodowej, na jaką składają się problemy młodego studenta, albowiem rodzina, a wraz z nią bolesna przeszłość, upominają się o niego z całą stanowczością, zaś skrywane od lat sekrety w końcu ujrzą światło dzienne.
W drugim tomie „Zakochanego Tyrana” Hinako Takanaga zdecydowanie zmienia proporcje składników, z których tworzy swoją mangę. Tym razem czytelnik ma okazję zmierzyć się z pewną dawką dramatu, który towarzyszy przeszłości Tetsuhiro. Nie zabraknie tu odrobiny wszystkiego, a więc wspomnień: pierwszej miłości, dwóch złamanych serc, miłosnego substytutu starszego brata, a ostatecznie także próby samobójczej. Wszystko to łączy się z niesprawiedliwym osądem, raniącymi plotkami i koniecznością zachowania tajemnicy, co odbija się na naszym głównym bohaterze, który, jak przystało na nieskomplikowanego poczciwinę, szlachetnie wziął wszystko na siebie. Morinaga najpewniej nigdy nie zdobyłby się na szczerość z bratem i zrzucenie z barków ciężaru, gdyby nie ognisty temperament i długi jęzor Tatsumiego. Tak oto, w rolę obrońcy uciśnionych wciela się istny diabeł.
Niemniej jednak, mimo ogólnej powagi sytuacji, autorka pozwala nam liznąć odrobiny humoru, który łagodzi dramatyczne sceny, rozładowuje napięcie, jak również doprawia relacje między Tatsumim, a Morinagą. Przecież ciężko wyobrazić sobie scenę, w której od początku do samego końca między tą dwójką panowałaby niczym niezmącona powaga i której nie kończyłaby chociażby mała próba molestowania opierającego się mężczyzny. Zresztą, nie sposób opanować uśmiechu, kiedy ma się do czynienia z wypierającym się wszystkiego, co z homoseksualizmem związane Tatsumim – nie ważne, czy chodzi o przyjemność, czy o uczucia. Jego „nie” to „nie” ostateczne, a jeśli ulega to wyłącznie pod wpływem przeważającej siły Morinagi, czy też szantażu, w co naturalnie wierzy wyłącznie on sam.
Autorka wzięła także pod lupę naturę związku tej niecodziennej pary. W końcu, Tatsumi niewątpliwie czuje coś względem Morinagi, choć owo „coś” cały czas wymyka się świadomości głównego zainteresowanego. Nie zapomnijmy wspomnieć o zazdrości, która wydaje się męczyć upartego doktoranta, a która pojawia się przy okazji wspomnień pierwszej miłości Tetsuhiro. Niemniej jednak, jak utrzymuje Tatsumi, nie są oni ani parą, ani tym bardziej seks-przyjaciółmi. A więc kim dla siebie są? Strach pomyśleć, co jeszcze wymyśli znajdujący się w homoseksualnym związku homofob.
Tak więc, drugi tom „Zakochanego Tyrana” rzuci trochę światła na relacje rodzinne Tetsuhiro, pozwoli nam poznać jego przeszłość, jak również umożliwi nam dostrzeżenie tej lepszej strony Tatsumiego. Nasz obraz bohaterów staje się więc z każdą chwilą pełniejszy, powoli możemy wyrobić sobie na ich temat jakieś zdanie, a co więcej, nuda na pewno nam nie grozi. Jeśli po jakąś mangę naprawdę warto sięgnąć, to niewątpliwie jest nią „Zakochany Tyran”.
Recenzja dla portalu Upadli.pl
Piszesz, że w tym tomie jest więcej humoru? Mówiąc szczerze pierwszy tom mnie nie zachwycił i zastanawiałam się, czy sięgnąć po kolejny. Ale skoro ten jest przedstawiony w tak dobrym świetle, to może spróbuję :)
OdpowiedzUsuń