Tytuł: Tancerze Burzy
Autor: Jay Kristoff
Wydawca: Uroboros
Ilość stron: 448
Ocena: -5/6
Shima to grupa wysp rozdzielonych
między cztery klany i znajdujących się pod panowaniem bezlitosnego
szoguna Yoritomo. Cały ten niewielki świat napędzany jest przez
krwawy lotos, który stanowi paliwo do budowanych przez Gildię
maszyn, jest używany do narkotyzowania się, niszczy i zatruwa
środowisko, jak również ludzi skazanych na ciągłe oddychanie
jego śmiercionośnymi oparami. Jakby zanieczyszczenia
niewystarczająco wyniszczały społeczeństwo, władca bezustannie
toczy zaciekłą wojnę z gaijinami – cudzoziemcami – i w imię
idei wielkiego zwycięstwa postanawia wznieść się ponad wszystkich
poprzednich szogunów. By to osiągnąć pragnie zostać tancerzem
burzy, bohaterem latającym na grzbiecie gryfa – istoty, której
istnienie dawno już dobiegło końca. Nie mniej jednak, szogunowi
się nie odmawia, toteż najlepszy z jego łowców wraz z córką,
przyjaciółmi i załogą lotostatku wyrusza na poszukiwania
legendarnej istoty, choć nikt do końca nie wierzy w powodzenie tej
bezsensownej misji. Jakże wielkie jest zdziwienie ogółu, kiedy w
samym środku nawałnicy dochodzi do spotkania z pięknym, chociaż
zabójczo niebezpiecznym tygrysem burzy! Niestety, schwytanie bestii
niesie ze sobą poważne konsekwencje i masę problemów, które
nieubłaganie prowadzić będą do radykalnych zmian w państwie.
O
Tancerzach Burzy można powiedzieć naprawdę wiele,
jednakże na samym początku wypada wspomnieć o zawiłej konstrukcji
świata przedstawionego, który nie łatwo poddać klasyfikacji, jako
że wiąże ze sobą wiele różnych elementów, co skutkuje
powstaniem prawdziwej literackiej mieszanki wybuchowej. Albowiem Jay
Kristoff stworzył Shimę w oparciu o dawną, zamkniętą dla świata
zewnętrznego Japonię, która nie szuka kontaktu z innymi krajami,
ale jest w pełni samowystarczalna. Do swojej powieści dodał całą
garść prawdziwej japońskiej mitologii, która obfituje w
najróżniejsze dziwaczne stworzenia, paskudne demony i piękne
istoty, których istnienie nigdy nie zostało potwierdzone. Dla
pełnej wyrazistości smaku autor dorzucił elementy dostrzegalnego
wyraźnie, chociażby w lotostatkach, steampunku, który miejscami
wydaje się wręcz ekstremalny, co może prowadzić do wniosków, iż
dla odrobiny ostrości Kristoff doprawił Tancerzy Burzy także
cyberpunkiem. Przyznam się bez bicia, iż ten rodzaj koktajlu
kosztowałam po raz pierwszy.
Jeśli zaś chodzi o samą historię, z
którą mamy okazję zapoznać się w Tancerzach Burzy to
muszę przyznać, iż już na samym początku skojarzyła mi się z
człowiekiem. Tak, człowiekiem, a dokładniej z mroczną stroną
jego duszy. Cały ten skomplikowany, fascynujący świat, jak również
całkiem interesująca fabuła zbudowane zostały na
zwielokrotnionym, drzemiącym w ludziach źle, zaś w ten mroczny
klimat bezwzględności wrzucono drobniutką iskierkę dobra i
niewinności, jaką na samym początku jest główna bohaterka –
Yukiko.
Zacznijmy od tego, iż Shima jest
krajem, który pod względem potwornych zanieczyszczeń kojarzyć się
może ze współczesnymi nam Chinami, gdzie przeciętny europejczyk
oddycha z trudem. A więc w realnym świecie, jak również w
powieści, goniąc za bogactwem i nowoczesnością, ludzie byli w
stanie zamienić czyste powietrze w truciznę, której nie mogą
teraz uniknąć. To samo tyczy się zniszczonej ziemi, którą
poświęca się w imię przynoszącej zysk uprawy krwawego lotosu, co
w naszej rzeczywistości możemy odnieść chociażby do przesadnego
wręcz śmiecenia i braku poszanowania dla ziemi.
Tancerze Burzy poruszają
również temat honoru, który w rękach niewłaściwych ludzi staje
się niemal niewyobrażalnym złem. Ile fikcji jest w fikcji? Czy
nieustannie toczone przez nas wojny w imię pokoju, czy patriotyzmu
nie są równie krwawe i niewłaściwe? Czy niewinni ludzie przestają
ginąc tylko dlatego, że strona atakująca nagle staje się
atakowaną, zaś ofiara urasta do rangi agresora? „Jedna śmierć
to tragedia, milion to statystyka.” - tymi słowami zdecydowanie
można opisać nie tylko naszą aktualną sytuację, ale również
to, co ma miejsce w powieści.
A prawda o krwawym lotosie i sposób, w
jaki rozwija się jego przemysł? Przyznam, że byłam zaskoczona
tym, w jaki sposób to paskudztwo nabiera swoich mocy, rośnie,
dominuje nad wyspami Shimy, ale czy krwawy lotos różni się w jakiś
szczególny sposób na przykład od ropy? Państwa pod byle
pretekstem atakują te, które mają dostęp do tegoż surowca, zaś
wszelkie wycieki na morzach doprowadzają do ruiny podmorski świat,
wyniszczają żyjące tam stworzenia. Zakładam, że przykłady można
mnożyć.
W tej ponurej rzeczywistości Yukiko
jest klejnotem, który w realnym świecie możemy porównać do
dziecka, bądź ludzi kierujących się górnolotnymi ideałami.
Dziewczyna znosi liczne upokorzenia z winy narkotyzującego się
ojca, nie potrafi wybaczyć mu odejścia matki, a jednak w dalszym
ciągu jest czysta, zaś jej głowę wypełniają dziecięce marzenia
o wielkiej miłości, przystojnym wybranku, który okaże się
szlachetny, odważny i gotowy poświęcić dla niej wszystko.
Niestety, rzeczywistość Shimy nie pozwala jej długo się łudzić
i z chwilą, kiedy Yukiko urasta do rangi bohaterki, jej niewinność
powoli zaczyna znikać, zaś fantazje rozpływają się w zawrotnym
tempie. W świecie Tancerzy Burzy nie ma miejsca na baśniowe
życie. Ale czy w naszym realu jest lepiej?
Podsumowując, mimo zdecydowanie
nierealnego klimatu, fantastycznych umiejętności, techniki
przewyższającej pod wieloma względami naszą, Jay Kristoff
stworzył powieść, w której drzemie spore ziarenko naszej
współczesności. Jego świat nie odbiega zbyt daleko od
rzeczywistości, a jednocześnie zdecydowanie się od niej różni.
Wnikliwy czytelnik na pewno zdoła dostrzec w tej historii odbicie
naszych czasów, inni zaś mogą uznać Tancerzy Burzy za
obraz możliwej, ale straconej przyszłości, by jeszcze inni uznali
tę powieść za całkowitą fikcję, która zupełnie odbiega od
naszych realiów. Książkę tą każdy z nas powinien więc ocenić
sam, nie mniej jednak ja zdecydowanie ją polecam, gdyż stanowi
naprawdę ciekawe połączenie wszystkiego, co możliwe.
Zaintrygowałam mnie twoja recenzja. Zastanowię się, ale pewnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńI okładka mi się podoba. Taka bardzo w klimacie fantazy, więc jak wnioskuję po recenzji trochę myląca;).
Zobaczymy, ale jak na razie czuję się zachęcona.
Pozdrawiam Cię sercecznie i zapraszam do mnie!
Jestem tej książki naprawdę bardzo ciekawa! Będę miała okazję niedługo po nią sięgnąć, bo dostanę od portalu :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ten tytuł. W ogóle książki od Uroboros są przez wszystkich zachwalane, więc chętnie sama się przekonam, czy rzeczywiście warto po nie sięgać :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie ciągną do tej książki te japońskie klimaty, ciekawy jestem też jak autor połączył to z cyberpunkiem.
OdpowiedzUsuń