Tytuł: Doktor Illuminatus
Autor: Martin Booth
Seria: Syn Alchemika
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 190
Ocena: 4+/6
Zupełnie nowe życie bliźniąt –
Filipy i Timothy'ego Ledger – rozpoczęło swój pęd w chwili,
kiedy przenieśli się do uroczego, starego domu oddalonego dobre
pięć kilometrów od prowincjonalnego, chociaż ruchliwego miasta.
Na wspaniałą posiadłość składał się jednak nie tylko wielki
dom, ale również 32 ary łąk z ziołowym ogródkiem i pełnym ryb
strumykiem. Ot, idealne miejsce zarówno dla rozmiłowanej w
ogrodnictwie dziewczynki, jak i dla jej lubiącego wędkarstwo brata.
Nie mniej jednak, nie wszystko jest tak idealne, jakby mogło się
wydawać. Stary, drewniany dom wydaje w nocy tysiące różnych
odgłosów, które ciekawski Tim postanawia zbadać, a tym samym
dochodzi do zaskakującego odkrycia – za łóżkiem jego siostry
znajduje się tajne przejście i bynajmniej nie jest ono puste!
Właśnie w ten sposób rodzeństwo poznaje tajemniczego Sebastiana –
dwunastoletniego, ale żyjącego już od wielu setek lat syna
alchemika, który w piętnastym wieku zamieszkiwał Rawne Barton, a
który spłonął na stosie właśnie na terenie swojej posesji.
Niestety, nie tylko Sebastian zdołał przetrwać wieki w stanie
hibernacji wywołanej alchemicznym roztworem ojca. Sprzymierzony z
siłami piekielnymi stary wróg również dotrwał do tych czasów i
teraz stara się zrealizować swoje ambitne plany, w których trójka
dzieci musi mu przeszkodzić. To na pewno nie będą kolejne nudne
wakacje.
Martin Booth
rozpoczyna swoją powieść od ugodzenia prosto w marzenia i fantazje
swoich czytelników, bo któż nie pragnąłby zamieszkać w
cudownym, starym domu pełnym tajemnic, otoczonym rozległymi
włościami, które nadają się nie tylko do zabawy, ale także do
rozwijania swoich pasji? Wypada wspomnieć, iż posiadłość Rawne
Barton utrzymana jest w świetnym stanie i naprawdę niczego jej nie
brakuje, zaś mieszkająca w niej rodzina nie jest wcale odcięta od
świata nowoczesnej technologii. Dla większości osób jest to na
pewno istny raj na ziemi i cudownie klimatyczny akcent, który
zachęca do dalszej lektury powieści. Tak właśnie było w moim
przypadku.
Co
więcej, autor wypełnił posiadłość historią i tajemnicami, do
których na pewno można zaliczyć tajne przejście między ścianami,
które prowadzi do ukrytego w podziemiach pokoju młodego alchemika.
Pomysł z gruntu rzeczy prosty, ale jakże prawdopodobny! O ile mnie
pamięć nie myli, to przed laty głośno było o przypadku
tajemniczego lokatora, o którego istnieniu właściciele mieszkania
nie mieli pojęcia przez całe lata. Pozwolę sobie także wspomnieć
o jednym z odcinków serialu Supernatural,
gdzie pojawia się podobny, chociaż zdecydowanie poważniejszy
motyw. Tak więc sposób, w jaki Sebastian wkracza w życie bliźniąt
był niewątpliwie kolejnym interesującym akcentem, który mi
osobiście się spodobał.
Doktor Illuminatus
posiada także inne zalety, jak na przykład powiązanie opisanej
przez autora historii z poglądami religijnymi oraz mitologią. I
tak, alchemia okazuje się posiadać dwa bieguny, które zależne są
od praktykującego tę sztukę człowieka, dowiadujemy się o
niejednoznacznych przekonaniach kleru względem tejże praktyki, jak
również dostrzegamy wyraźne podobieństwo między piekielnymi
siłami, a greckim bożkiem Panem. Motywy te na pewno są bardzo
istotne dla większej autentyczności powieści, jako że Sebastian
urodził się w czasach silnego przywiązania ludzi do religii
chrześcijańskiej.
Książka na pewno
rozwija także zainteresowanie młodego czytelnika światem, jako że
znajdziemy w niej odniesienia do biologii, historii, technologii, czy
fizyki. Wstyd się przyznać, ale o ile pojmowałam bez problemu trzy
pierwsze elementy, o tyle wszelkie fizyczne zawiłości pojawiające
się w powieści były dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nigdy nie
byłam asem w tej dziedzinie toteż fakt, iż grupka dwunastolatków
potrafiła mnie zagiąć pozostawiał po sobie pewne zażenowanie,
zaś na dłuższą metę bohaterowie zaczynali przypominać trochę
nienaturalnie rozwiniętych mózgowców. Nasi dwunastoletni
bohaterowie są zdecydowanie zbyt inteligentni, jak na swój wiek,
nazbyt praktyczni.
Drobnym
minusem jest także fakt, że historia rozwija się stanowczo zbyt
szybko. Zanim mamy okazję oswoić się z wydarzeniami, już jesteśmy
w połowie powieści i pędzimy nieubłaganie ku jej końcowi. Główny
zły nie zdążył się jeszcze dobrze dobrać do skóry dzieciaków,
a jego plan już jest zagrożony. Sądzę, że autor mógł pozwolić
sobie na rozwinięcie powieści i wzbogacenie jej o większą dawkę
niepewności. Sebastian nie musi przecież wiedzieć wszystkiego.
Tak
więc, Doktor Illuminatus
bez wątpienia jest lekturą przeznaczoną dla młodego, ciekawego
świata czytelnika, który marzy o zmianach we własnym życiu.
Odrobina magii, nauki i zagadek przypadnie do gustu każdemu, kto
przymknie oko na drobne niedoskonałości. Co więcej, mogę Was
zapewnić, iż książka na pewno spodoba się fanom Kronik
Spiderwick, z którymi ma wiele
wspólnego, a należy zaznaczyć, iż obie pozycje zostały wydane po
raz pierwszy w tym samym roku.
Tematyka zdecydowanie dla mnie, ale powiadasz, że to dla młodego czytelnika i że trzeba zamknąć oko na niedoskonałości.. ostatnio jestem wybitnie wybredna i krytyczna, więc może póki co ją odpuszcze, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńNie jest to tytuł, który jakoś szczególnie mnie kusi. Mam długą kolejkę, więc raczej sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie!
I może usuń weryfikację obrazkową, bo to dosyć utrudnia;D
Usuńtwoja recenzja bardzo zachęcila mnie do tej pozycji, o której pierwszy raz slysze! :)
OdpowiedzUsuń