Tytuł: Neo Arcadia. Tęcza w Ciemności
Tytuł oryginału: Neo Arcadia - Yami ni Saku Niji
Autor: Norikazu Akira, Kaoru Tachibana
Wydawca: Kotori
Ilość stron: 209
Ocena: 5/6
Przed wiekami otulona ciasno mrokiem
Ziemia nie miała najmniejszego dostępu do światła. Znajdując się
pomiędzy dwiema skrajnie różnymi krainami skazana była na
istnienie pośród nieprzeniknionych ciemności, aż do dnia, kiedy
to Władca Światła pragnąc odmienić jej los postanowił układać
się z Władcą Ciemności. Czyniąc emisariuszem swojego syna,
Reena, wysłał go do pałacu mrocznego Pana Podmroku by wyjednał
ugodę pozwalającą na wydzielenie dla Światła na Ziemi czterech
krain odpowiadających czterem żywiołom, które rządzone przez
Lordów i wspomagane przez Patronów miałyby rozwijać się i
zachwycać swoim pięknem. Tęczowooki Reen nie spodziewał się, że
jego misja zakończona zostanie nie tylko sukcesem, ale także
gorącym uczuciem, jakim zapałał do Zeba, a które Władca
Ciemności odwzajemnił ofiarowując młodzieńcowi całą
namiętność, jaką w sobie krył. Ich związek stał się ceną,
jak również pieczęcią dla słownego paktu, który zapewniał
Światłości dostęp do Ziemi i spełniał prośby Władcy
panującego na Nieboskłonie. Choć Pan Światła sprzeciwiał się
tej miłości, to jednak dwójka kochanków nie miała najmniejszego
zamiaru zawrócić z raz obranej ścieżki. Rozkoszując się sobą w
Ustroni między światami zakochane istoty nie wiedziały, że spokój
ich wspólnie spędzanych dni zostanie zakłócony. Niedługo po
pierwszej sprzeczce kochanków Reen znika bez śladu, zaś Zeb
podejmuje się niełatwego zadania odnalezienia swojego ukochanego.
Neo Arcadia. Tęcza w Ciemności
to tytuł o baśniowej formie („Dawno, dawno temu...”), utrzymany
w konwencji fantasy. Manga powstała w oparciu o 3 tomową powieść
Tachibany Kaoru opublikowaną w 2009 roku. Nie będę ukrywać, że
od samego początku miałam wrażenie, iż manga ta powinna mieć
swój książkowy odpowiednik, który mógłby rozwinąć
opowiedzianą w niej historię – było to zanim dotarłam do
Podziękowań, które
wyjaśniły mi pewne kwestie. Chociaż nie miałam przyjemności
zapoznać się z pierwowzorem Neo Arcadii,
czego bardzo żałuję, to przyznam, iż Akira Norikazu wykazała się
nie lada zdolnościami i sprytem, gdy trzytomową powieść zamknęła
w zaledwie jednotomowej mandze, co z całą pewnością nie było
łatwe.
Pod względem
fabuły Neo Arcadia nie należy do tytułów przesadnie
skomplikowanych, czy dołujących dramatem. Odpowiednia dawka
poważnej intrygi oraz cieszącej serce słodyczy sprawiają, że
tytuł ten można czytać w każdej chwili, bez potrzeby zamartwiania
się swoim zdrowiem psychicznym, co wydaje mi się istotne w
przypadku osób przesadnie emocjonalnych. Opowiadana przez autorkę
historia opiera się na schemacie, który chociaż nie zaskakuje to
jednak interesuje, wciąga i naprawdę może się podobać. Za
istotny uważam fakt, że Mrok nie wiąże się tutaj ze złem, tak
samo jak i Światłość nie ucieka przed namiętnością, którą
odczuwa. Dwa zupełnie sprzeczne światy łączą się ze sobą
dzięki miłości. Reen nie próbuje zaprzeczyć temu co czuje, nie
wyrzeka się swoich sentymentów uważając związek z Zebem za
niemożliwy, zaś miłość za zakazaną. Wręcz przeciwnie, odważnie
staje twarzą w twarz z ojcem i dokonuje wyboru, który może zostać
zaakceptowany, bądź odrzucony. Również ze strony Zeba nie
doświadczymy żadnych melodramatycznych scen wewnętrznej rozterki,
kłótni między naturą, a uczuciami. Ot, miłość się zdarza.
Sam świat
przedstawiony, jaki Tachibana Kaoru ukazuje czytelnikowi jest
starannie zaplanowany i typowo baśniowy, zaś porównanie z religią
samo się nasuwa. Pomiędzy Niebiosami, a Podmrokiem znajduje się,
bowiem Ziemia, zaś krainy Światłości od krain Mroku oddziela
Gehenna – w tym wypadku najbliższa znaczeniowo byłaby Dolina
Hinnom, która będąc wysypiskiem śmieci i miejscem palenia zwłok
przestępców stanowiła również granicę miasta Jerozolimy. Co
więcej, Mrok zatruwa żywe organizmy, zaś istoty powiązane ze
Światłością są w stanie tę truciznę usunąć z ciała
człowieka, bądź zwierzęcia. Tym bardziej żałuję, że nie mam
możliwości zapoznać się z powieścią, którą mogłabym poddać
wnikliwszej analizie.
Co się zaś tyczy
pracy, jaką wykonała Akira Norikazu nadając historii nowego
kształtu, to niewątpliwie mamy okazję zachwycić się jej zbliżoną
do rzeczywistości, wymiarową i staranną kreską. Akty jakimi nas
raczy są naprawdę ładne, dokładne, ale niepozbawione smaku,
dzięki czemu nawet osoba gustująca w tytułach „soft yaoi” może
pozwolić sobie na przeczytanie Neo Arcadii. Nie będę
ukrywać, że uwielbiam sposób, w jaki pani Norikazu przedstawia
przepełnionych żywym testosteronem seme, zaś sposób obrazowania
uke jest naturalny, nie zawiera w sobie przesadnej słodyczy. Bardzo
cenię sobie również fakt, iż mangaka nie stroni od rysowania tła,
czy to w przypadku wnętrza zamku, czy też pustkowi Gehenny. Mimo
często licznych szczegółów kadry, które obserwujemy pozostają
subtelne, są idealnie wkomponowane w obraz całości, nie cechuje
ich przepych, jak również nie rzucają się w oczy.
W ogólnym
rozrachunku, Neo Arcadia to piękna baśń o przeznaczeniu i
radości jaką jest miłość, o szaleństwie, które powoduje, o
braku zrozumienia ze strony otoczenia i tym, w jaki sposób dopełnia
nas samych. To także manga, która z powodzeniem zachęca do
bliższego poznania świata stworzonego przez autorkę scenariusza.
Podejrzewam, że tytuł ten kryje w sobie o wiele większy potencjał,
niż mogłoby się początkowo wydawać. Jeśli kiedyś będę miała
okazje przeczytać powieść to zapewniam, że nie omieszkam napisać
własnego małego traktatu na jej temat. Tym czasem daję mandze
zielone światło i polecam ją każdemu, zaś w szczególności tym,
którzy cenią baśniowy klimat traktujący o sile miłości i jej
istotnej roli w życiu.
Oho, ktoś jest w swoim żywiole. Brakuje Ci pisania pracy licencjackiej na ciekawy temat, co? A tutaj piękny, tylko nie francuski sam się narzucił.
OdpowiedzUsuńRaf
Widzę, że zacząłeś recenzować coraz więcej mang. Nie przepadam za yaoi, więc pewnie nie przeczytam choć miło dowiedzieć się, że ten gatunek nie musi być tworzony na jedno kopyto.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńniestety nie mój klimat ale chętnie będę czytać Twoje recenzje a nóż coś wpadnie w oko
OdpowiedzUsuńSłyszałam, acz nie czytałam nad czym ubolewam ;)
OdpowiedzUsuń