Tytuł: Zakochany tyran vol. 3
Autor: Hinako Takanaga
Wydawca: Kotori
Ilość stron: 178
Ocena: 5+/6
Jak wiele szkód może wyrządzić jedna przesyłka, która dociera pod niewłaściwy adres? Do czego potrafi posunąć się znudzony delegacją biznesmen? Jak wiele może wydarzyć się w zaledwie trzy dni? I co to wszystko oznacza dla nieświadomego niczego chłopaka, który zauważa dziwne zachowanie swojego kochanka?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w trzecim tomie „Zakochanego tyrana”.
Kiedy Souichi Tatsumi i jego młodsza siostra otrzymują przesyłkę ze Stanów jej otwieraniu towarzyszy uczucie ciekawości i pełnego euforii wyczekiwania ze strony dziewczynki, z kolei odkrycie zawartości niesie ze sobą zawód i zaskoczenie, które mają się jednak nijak do reakcji młodego doktoranta na „treść” dołączonego do paczki listu. Nic to, iż pomyłka jest ewidentna, zaś kopertę zaadresowano do Taichirou Isogai. Tatsumi i tak dobiera się do niej, co owocuje u niego żądzą mordu i serią niefortunnych zdarzeń. Tak się, bowiem składa, iż pragnąć odzyskać swoją przesyłkę oraz wykonując małe zadanko dla Kurokawy, Isogai zupełnie przypadkowo staje się świadkiem niezwykle interesującej sceny, do której dochodzi pomiędzy Morinagą, a Tatsumim. To niespodziewane odkrycie budzi w mężczyźnie prawdziwie wrednego demona i podłego szantażystę, który mając haczyk na Souichiego postanawia w pełni wykorzystać swoją przewagę. Sprawę dodatkowo ułatwia mu trzydniowa nieobecność Morinagi, który nieświadomy konsekwencji swoich ostatnich poczynań wyjeżdża na konferencję.
Jak sama autorka zauważyła w posłowiu, poprzedniemu tomowi „Zakochanego tyrana” towarzyszyło zdecydowanie więcej powagi, zaś historia była cięższa, doprawiona odrobiną dramatu i bolesnej przeszłości. Nic więc dziwnego, że tym razem mamy do czynienia z częścią nastawioną w pełni na komedię, która kręcąc się wokół Tatsumiego przypomina nam o jego absurdalnej homofobii oraz okropnym charakterze. Zadziwiające, że te dwie negatywne cechy potrafią w jakiś magiczny sposób dodać mandze humoru, zaś w połączeniu z uczuciem do Morinagi nawet słodyczy. Zresztą, czy naprawdę jest się czemu dziwić, kiedy ma się do czynienia z poważnym i pełnym złości upartym osłem, który zostaje postawiony w sytuacji zawstydzającej, a nawet poniżającej? Souichi bez wątpienia nie należy do osób rozrywkowych i potrafiących się dobrze bawić, więc zestawienie go z jego żądnym karaoke przeciwieństwem po prostu musi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Co więcej, Isogai jest zwyczajnie bezbłędny we wszystkim, co robi, toteż stanowi dla tego tomu bezcenny element humorystyczny i napędowy.
Dzięki temu mało chwalebnemu dla Tatsumiego epizodowi zauważamy wyraźnie, iż nasz „młody gniewny” jest nie tylko nerwusem, sadystą, egoistą i niebezpiecznym dla otoczenia słodziakiem, ale także osobą, którą bardzo łatwo manipulować. O ile w przypadku Morinagi w grę wchodzi nie tylko szantaż, ale także uczucia, o tyle Isogai zdobywa władzę nad Souichim wyłącznie dzięki nieczystym zagraniom. Jasne, motywy, jakimi kierował się rozrywkowy biznesmen były stosunkowo niewinne, jednakże to nie o nich myślał początkowo doktorant. Należy także wziąć pod uwagę fakt, iż Tatsumi rzadko działa rozważnie i zazwyczaj trzyma się kurczowo jednego postanowienia nie dopuszczając do siebie innych prawd, czy rozwiązań. Jest więc tak nieskomplikowany w swoim sposobie myślenia, że grzechem byłoby tego nie wykorzystać. W takiej sytuacji wodzenie go za nos jest dziecinnie proste i pewnie jeszcze nie raz napsuje naszym bohaterom krwi.
Całkiem interesującym motywem tego tomu jest zazdrość Morinagi, wypływająca z jego niepewności. W końcu nawet słysząc kompromitującą jego kochanka rozmowę nie jest do końca pewny, w jaki sposób powinien ją rozumieć. Chociaż zżerany od środka wątpliwościami, pytaniami i masą dwuznaczności, nie przystępuje od razu do robienia scen, ale stara się w pierwszej kolejności wyjaśnić sytuację. Niestety, nie na wiele się mu to zdaje, gdyż wystarcza słowo „szantaż” by ugodzić go w sam środek otwartej rany, przez co w konsekwencji traci nad sobą panowanie i dopuszcza do siebie myśli o ewentualnych miłosnych ekscesach swojego partnera. Tatsumi nie jest przecież osobą, która chętnie rozwiewałaby wątpliwości i dzieliła wyznaniami, a jego humorki potrafiłyby zachwiać pewnością każdego.
I w ten oto sposób docieramy do najistotniejszego elementu trzeciego tomu „Zakochanego tyrana” – małego kroku dla ludzkości, ale wielkiego dla Tatsumiego. Albowiem intryga tej części kończy się swoistym drobnym wyznaniem, którego niewielu czytelników mogło się spodziewać, a które uszczęśliwia Morinagę. Widać nawet nasz homofob powoli zaczyna zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć i powoli otwiera się na to, co nieuniknione. Naturalnie, nie ma co liczyć na nagłe, gwałtowne zmiany, ale przecież właśnie to stanowi o wielkości tej serii – choć ciało bezwstydnie otwiera się na miłość to dusza i wola nadal walczą stawiając zaciekły opór.
Podsumowując, Hinako Takanaga uraczyła nas kolejnym naprawdę dobrym tomem „Zakochanego tyrana”, który zdobywa serca humorem oraz sporą dawką zawstydzenia w wykonaniu wyjątkowo rozkosznego w tej części Tatsumiego. Co więcej, mangaka zaczyna machać przed nosem czytelnika marchewką, którą niewątpliwie jest coraz większa świadomość uczuć odczuwanych przez Souichiego. Wprawdzie mężczyzna nie przestaje terroryzować partnera, ale i tak wznosi się na wyżyny swoich miłosnych możliwości i ewidentnie ulega czarowi zakochanego w nim chłopaka. Zdecydowanie ma się ochotę czytać dalej!
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziecie w trzecim tomie „Zakochanego tyrana”.
Kiedy Souichi Tatsumi i jego młodsza siostra otrzymują przesyłkę ze Stanów jej otwieraniu towarzyszy uczucie ciekawości i pełnego euforii wyczekiwania ze strony dziewczynki, z kolei odkrycie zawartości niesie ze sobą zawód i zaskoczenie, które mają się jednak nijak do reakcji młodego doktoranta na „treść” dołączonego do paczki listu. Nic to, iż pomyłka jest ewidentna, zaś kopertę zaadresowano do Taichirou Isogai. Tatsumi i tak dobiera się do niej, co owocuje u niego żądzą mordu i serią niefortunnych zdarzeń. Tak się, bowiem składa, iż pragnąć odzyskać swoją przesyłkę oraz wykonując małe zadanko dla Kurokawy, Isogai zupełnie przypadkowo staje się świadkiem niezwykle interesującej sceny, do której dochodzi pomiędzy Morinagą, a Tatsumim. To niespodziewane odkrycie budzi w mężczyźnie prawdziwie wrednego demona i podłego szantażystę, który mając haczyk na Souichiego postanawia w pełni wykorzystać swoją przewagę. Sprawę dodatkowo ułatwia mu trzydniowa nieobecność Morinagi, który nieświadomy konsekwencji swoich ostatnich poczynań wyjeżdża na konferencję.
Jak sama autorka zauważyła w posłowiu, poprzedniemu tomowi „Zakochanego tyrana” towarzyszyło zdecydowanie więcej powagi, zaś historia była cięższa, doprawiona odrobiną dramatu i bolesnej przeszłości. Nic więc dziwnego, że tym razem mamy do czynienia z częścią nastawioną w pełni na komedię, która kręcąc się wokół Tatsumiego przypomina nam o jego absurdalnej homofobii oraz okropnym charakterze. Zadziwiające, że te dwie negatywne cechy potrafią w jakiś magiczny sposób dodać mandze humoru, zaś w połączeniu z uczuciem do Morinagi nawet słodyczy. Zresztą, czy naprawdę jest się czemu dziwić, kiedy ma się do czynienia z poważnym i pełnym złości upartym osłem, który zostaje postawiony w sytuacji zawstydzającej, a nawet poniżającej? Souichi bez wątpienia nie należy do osób rozrywkowych i potrafiących się dobrze bawić, więc zestawienie go z jego żądnym karaoke przeciwieństwem po prostu musi wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Co więcej, Isogai jest zwyczajnie bezbłędny we wszystkim, co robi, toteż stanowi dla tego tomu bezcenny element humorystyczny i napędowy.
Dzięki temu mało chwalebnemu dla Tatsumiego epizodowi zauważamy wyraźnie, iż nasz „młody gniewny” jest nie tylko nerwusem, sadystą, egoistą i niebezpiecznym dla otoczenia słodziakiem, ale także osobą, którą bardzo łatwo manipulować. O ile w przypadku Morinagi w grę wchodzi nie tylko szantaż, ale także uczucia, o tyle Isogai zdobywa władzę nad Souichim wyłącznie dzięki nieczystym zagraniom. Jasne, motywy, jakimi kierował się rozrywkowy biznesmen były stosunkowo niewinne, jednakże to nie o nich myślał początkowo doktorant. Należy także wziąć pod uwagę fakt, iż Tatsumi rzadko działa rozważnie i zazwyczaj trzyma się kurczowo jednego postanowienia nie dopuszczając do siebie innych prawd, czy rozwiązań. Jest więc tak nieskomplikowany w swoim sposobie myślenia, że grzechem byłoby tego nie wykorzystać. W takiej sytuacji wodzenie go za nos jest dziecinnie proste i pewnie jeszcze nie raz napsuje naszym bohaterom krwi.
Całkiem interesującym motywem tego tomu jest zazdrość Morinagi, wypływająca z jego niepewności. W końcu nawet słysząc kompromitującą jego kochanka rozmowę nie jest do końca pewny, w jaki sposób powinien ją rozumieć. Chociaż zżerany od środka wątpliwościami, pytaniami i masą dwuznaczności, nie przystępuje od razu do robienia scen, ale stara się w pierwszej kolejności wyjaśnić sytuację. Niestety, nie na wiele się mu to zdaje, gdyż wystarcza słowo „szantaż” by ugodzić go w sam środek otwartej rany, przez co w konsekwencji traci nad sobą panowanie i dopuszcza do siebie myśli o ewentualnych miłosnych ekscesach swojego partnera. Tatsumi nie jest przecież osobą, która chętnie rozwiewałaby wątpliwości i dzieliła wyznaniami, a jego humorki potrafiłyby zachwiać pewnością każdego.
I w ten oto sposób docieramy do najistotniejszego elementu trzeciego tomu „Zakochanego tyrana” – małego kroku dla ludzkości, ale wielkiego dla Tatsumiego. Albowiem intryga tej części kończy się swoistym drobnym wyznaniem, którego niewielu czytelników mogło się spodziewać, a które uszczęśliwia Morinagę. Widać nawet nasz homofob powoli zaczyna zdawać sobie sprawę ze swoich uczuć i powoli otwiera się na to, co nieuniknione. Naturalnie, nie ma co liczyć na nagłe, gwałtowne zmiany, ale przecież właśnie to stanowi o wielkości tej serii – choć ciało bezwstydnie otwiera się na miłość to dusza i wola nadal walczą stawiając zaciekły opór.
Podsumowując, Hinako Takanaga uraczyła nas kolejnym naprawdę dobrym tomem „Zakochanego tyrana”, który zdobywa serca humorem oraz sporą dawką zawstydzenia w wykonaniu wyjątkowo rozkosznego w tej części Tatsumiego. Co więcej, mangaka zaczyna machać przed nosem czytelnika marchewką, którą niewątpliwie jest coraz większa świadomość uczuć odczuwanych przez Souichiego. Wprawdzie mężczyzna nie przestaje terroryzować partnera, ale i tak wznosi się na wyżyny swoich miłosnych możliwości i ewidentnie ulega czarowi zakochanego w nim chłopaka. Zdecydowanie ma się ochotę czytać dalej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!