Tytuł: Pieśń Miecza
Autor: Bernerd Cornwell
Wydawca: Instytut Wydawniczy ERICA
Ilość stron: 528
Ocena: 5/6
Od wydarzeń opisanych w Panach
Północy minęły cztery spokojne lata, podczas których Anglia nabierała sił
po niedawnych zaciekłych wojnach między Sasami, a Duńczykami. Sytuacja kraju
zdaje się stabilizować, jednakże nie na długo, jako że tym razem to Norwegowie
zacierają ręce spoglądając łapczywie na ziemie Wessexu. Uhtred, szczęśliwy
ojciec dwójki dzieci, zakochany do szaleństwa w swojej duńskiej żonie,
przyjmuje w swoich progach Aethelwolda, bratanka króla Alfreda, który
utrzymuje, iż zmarły wojownik powstały z grobu zdradził mu tajemnicę przyszłości,
która wydaje się niezwykle barwna zarówno dla niego, jak i dla Uhtreda. Obaj
mają, bowiem zostać królami na Angielskiej ziemi – świetlna wizja przyszłości i
tylko głupiec uwierzyłby w podobne zapewnienia wypływające z ust „moczymordy”.
Co może się jednak stać, jeśli tego samego objawienia na własnej skórze
doświadczy dzielny wojownik? Niestety, los bywa przewrotny, a jego sploty nie
łatwo zerwać, gdy złączą się z innymi ludźmi. I tak oto, rozbity między
ambicją, a danym słowem Uhtred zostaje zobowiązany do zdobycia Londynu i
oddania go w prezencie ślubnym swojemu znienawidzonemu kuzynowi, który ma
szczęście poślubić ukochaną córkę Alfreda. Czy może być coś gorszego niż
odwalanie brudnej roboty za niedoświadczonego, krnąbrnego i zadufanego w sobie
krewnego? Jak widać nie tylko Uhtred potrafi zagrać nieprzyjaciołom na nosie.
Przygoda trwa, historia toczy się dalej, niebezpieczeństwa
nie sposób zażegnać, a wrogowie nigdy nie śpią. Przy okazji czwartego spotkania
z Uhtredem z Bebbanburga bezsprzecznie widzimy, jak wiele wydarzeń może
nakładać się na siebie jednocześnie i tym samym sprawiać, że ludzkie życie
przypomina wody wzburzonego morza, które rozbijają się o skały, niszczą,
zabijają, nigdy nie są bezczynne. W Pieśni
Miecza bez trudu odnajdujemy ruch fal istnienia, zestawienie potężnych,
przeciwstawnych sił, potęgę ambicji i czyste szaleństwo, którym kieruje serce.
Ta część to nie tylko akcja, walka i rozlew krwi, ale także mnogość uczuć,
które wypełniają bohaterów. Wszystko to sprawia, iż czwarty tom Wojen Wikingów łączy w sobie wiele
wątków, zaś wydzielone przez autora trzy części fabuły dokładnie nakreślają
zmiany następujące w opowiadanej historii.
Za bardzo istotny uważam fakt, iż już na samym początku
powieści mamy do czynienia z licznymi uczuciami. Narrator nie od razu pozwala
porwać się przeszłości, ale zdradza wiele szczegółów dotyczących swojego
aktualnego życia, niejednokrotnie powraca myślami do sobie współczesnej
teraźniejszości, która kreśli nam żywszy obraz starości Uhtreda, rozbudza
ciekawość, a także zdaje się pozwalać na rozładowanie emocji samemu
narratorowi. Także w snutym starannie opowiadaniu dostrzegamy mnogość uczuć.
Główny bohater niejednokrotnie wspomina o odczuwanym przez siebie strachu
wywołanym bliskim porodem żony, o niepewności przed walką, o sympatii, bądź
antypatii względem innych. Nie jest on jednak jedyną postacią, której kreację
kreślą uczucia. Czytelnik ma do czynienia z całą paletą przeróżnych emocji,
które dominują nad dotąd przeważającą mocą charakteru. To, co do tej pory było
bezbarwne nagle może okazać się białe, bądź czarne, jako że autor odkrywa przed
nami zmienność ludzkiego oblicza.
W Pieśni Miecza
niezwykle widoczny jest również motyw miłości, który mogliśmy zaobserwować już
przy okazji poprzedniego tomu. Tym razem jest ona rozwiniętym, głębokim
uczuciem, które łączy ludzi, zamienia świat w raj, oplata człowieka ciasnym
kokonem słodyczy. Czytelnik zostaje wciągnięty przez bezkresny wir czułości
kochanków, roztaczanej przez mężczyznę opieki, ale także natrafia na chorobliwą
zazdrość, nad którą nie sposób zapanować, na tragedię i ból, które nieodłącznie
towarzyszą prawdziwym, gorącym uczuciom. Wszystko to składa się na rozległy
wachlarz miłosnych odcieni, który można analizować pod dowolnym kątem. Bernard
Cornwell z prawdziwym wyczuciem pokierował wątkiem, który chwyta za serce, koi,
złości, czy zasmuca. Czytelnik naprawdę czuje to, co czyta.
Emocje i miłość to jednak nie wszystko, z czym mamy do
czynienia podczas lektury Pieśni Miecza,
albowiem nadal towarzyszy nam wszechobecna epicka historia grabieżczych
najazdów, walki w obronie swojego terytorium, poddawania się losowi i próby
zajrzenia w przyszłość. Dane słowo przeciwstawione zostaje ogromnej ambicji,
kłamstwa – prawdzie; religijne nakazy – zdrowemu rozsądkowi. Powieść
niezmiennie pozostaje tytułem prezentującym historyczne wydarzenia w świetle niezwykle
barwnym, zaostrzonym w mniejszym, bądź większym stopniu fikcją literacką.
Czytelnikowi nie grozi więc nuda, gdyż może z coraz większą pasją śledzić losy
Uhtreda i nękanej wojną Anglii.
Mając wszystko to na uwadze, trzeba przyznać, że Pieśń Miecza różni się w pewnym stopniu
od poprzednich tomów, ale nic na tym nie traci idealnie wkomponowując się w
świat przedstawiony. Lekkie pióro autora sprawia, że historia wciąga, a nawet
uzależnia. Mało tego, Wojny Wikingów
rozbudzają ciepłe uczucia względem kultury i religii walecznych korsarzy. Jest
to więc pozycja obowiązkowa dla osób interesujących się tym klimatem, jak
również godna polecenia każdemu miłośnikowi przygody, walki i historii. Bernard
Cornwell naprawdę zasługuje na uwagę!
Od dawna mam ochotę na spotkanie z Wikingami i czuję, że po Twojej recce wreszcie się do nich zabiorę
OdpowiedzUsuńKocham Wikingów. Z przyjemnością zapoznałabym się z tą serią :-)
OdpowiedzUsuńWikingów bardzo lubie, wiec wydaje mi sie, ze warto dac szanse tej pozycji.
OdpowiedzUsuń