Tytuł: Kuroshitsuji vol. 4
Autor:Yana Toboso
Wydawca: Waneko
Ilość stron: 194
Ocena: -6/6
Wraz z nastaniem zimy w Londynie pojawiają się problemy, z
którymi Scotland Yard nie może sobie poradzić. Zmusza to królową do podjęcia
radykalnych środków i poproszenia o pomoc młodego panicza Phantomhive. Stolica
Imperium boryka się, bowiem z serią napadów na anglików, którzy niedawno
powrócili z Indii – rozebranych jak do rosołu mężczyzn skrępowano i przywiązano
do góry nogami do szyldu kawiarni, zaś do ich ciał doczepiono wiadomość
podpisaną za pomocą dziwnego znaku. Podążając za radami ekscentrycznego
chińczyka Ciel i jego kamerdyner zapuszczają się w rejony zamieszkiwane przez
hindusów, gdzie pakują się w drobne tarapaty, natomiast ich wątpliwymi wybawcami
stają się sam książę Bengalu, Soma oraz jego wierny sługa, Agni. Od tej pory
nie tylko angielskie społeczeństwo będzie zmagać się z problemami, ale również
Ciel, jako że dwójka hindusów, do których najwyraźniej nie dociera znaczenie
słowa „nie”, postanowiła skorzystać z jego „gościnności”.
Po odrobinę krwawym epizodzie z Kubą Rozpruwaczem czwarty
tom Kuroshitsuji wita nas historią
zdecydowanie lżejszą i niezobowiązującą, pełną zabawnych scenek, miejscami
absurdalnego humoru i nowych postaci. Tym razem niewątpliwą zabawę przy
ciekawej lekturze urozmaica wiedza, którą możemy zdobyć dzięki zawartym w
historii nawiązaniom do wiary i kultury indyjskiej. Co więcej, czytelnik ma
także niejako wgląd w sytuację polityczną ówczesnej Wielkiej Brytanii, która
była wtedy ogromnym Imperium. Te z pozoru drobne fakty sprawiają, iż nasze
zainteresowanie opowiadaną historią staje się większe, zaś Anglia coraz
bardziej elektryzuje, interesuje, pobudza ciekawość.
Sama fabuła pozwala czytelnikowi odpocząć od powagi, rozlewu
krwi i wszechobecnej śmierci, której przedsmak mieliśmy okazję dostrzec w
poprzednich tomach. Jak się okazuje, staranna kreska mangaki idealnie pasuje
także do komediowych scenek, które tym razem wypełniają strony. Bez
najmniejszych oporów możemy uśmiechać się, kręcić głową z niedowierzaniem, czy
nawet głośno parsknąć śmiechem, gdy absurd goni absurd, a rozkoszna naiwność
niektórych postaci okazuje się dominować nad zdrowym rozsądkiem. Yana Toboso
zadbała o to by zabawa była przednia.
Naturalnie, manga porusza również odrobinę poważniejsze
tematy, jak chociażby pogoń za utraconym przyjacielem. W tym wypadku uczucia
skłaniają młodego człowieka do podjęcia nie małego wysiłku, kiedy opuszcza on
rodzinny kraj chcąc odnaleźć drogą sobie osobę. Następnie możemy zaobserwować konflikt
wewnętrzny spowodowany chęcią ochrony kogoś bliskiego i jednoczesnym oszustwem
mającym na celu osiągnięcie większego dobra. Ostatecznie, czytelnik poznaje
kolejne drobne szczegóły dotyczące tragedii Ciela, która obróciła jego życie o
180 stopniu, uczyniła go tym, kim aktualnie jest.
Co się zaś tyczy wprowadzonych świeżo postaci, nie ulega
wątpliwości, że hinduski książę i jego wyjątkowy kamerdyner nie planują zbyt
szybko ustępować pola inny bohaterom rozgaszczając się w rezydencji Phantomhive
i wypełniając sobą stosunkowo spokojne życie Ciela. O ile innych można się
łatwo pozbyć, o tyle ta dwójka zagnieździła się wyjątkowo szybko i bez
wątpienia wzbudza sympatię czytelników. Pełni animuszu, optymizmu i uroku
bohaterowie nie pozwalają się ignorować, a tym samym zarówno odbiorca, jak i
Ciel, czy Sebastian są zmuszeni do zaakceptowania obecności nowych twarzy. Nie
wątpię, że dla wielu fanów serii nie stanowi to żadnego problemu.
Tak więc, Yana Toboso powoli nabiera rozpędu, a jej manga
hipnotyzuje z coraz większą mocą. Jak widać, tutaj każdy może znaleźć coś dla
siebie, a dalej może być tylko lepiej. Jeśli ktoś nadal się waha i nie wie, czy
powinien dać szansę temu tytułowi to z całego serca polecam zaryzykować, jako
że naprawdę warto wejść w świat, który oferuje nam mangaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!