Tytuł: Magia krwi
Autor: Tessa Gratton
Wydawca: Dolnośląskie
Ilość stron: 392
Ocena: =5/6
Drusilla i Reese Kennicot stosunkowo
niedawno stracili oboje rodziców, co wywróciło ich życie do góry
nogami. Dziewczyna nie wierzy, że ojciec byłby zdolny do zabicia
matki i popełnienia samobójstwa, z kolei jej brat ani myśli
walczyć z domysłami policji. Nowe światło na całą sprawę rzuca
dopiero przesyłka, którą otrzymuje Silla, a która zawiera list od
tajemniczego Diakona oraz księgę z zaklęciami spisanymi ręką jej
ojca. Choć dziewczynie naprawdę ciężko w to wszystko uwierzyć,
postanawia wypróbować przynajmniej jedno z zaklęć. Magia okazuje
się prawdziwa, niestety nastolatka ma świadka, który bardzo
wyraźnie widział jej czary. Nicholas, bo to on przyłapał Sillę
na gorącym uczynku, niedawno wprowadził się do domu koło
cmentarza, gdzie doszło do ich pierwszego, niecodziennego spotkania.
Z pozoru, chłopak jest tylko zwyczajnym nastolatkiem, w
rzeczywistości skrywa jednak tajemnice przeszłości, od których
usilnie stara się uciec. Tyle że przed siłą drzemiącą we krwi
nie sposób się ukryć.
Na romanse paranormalne można narzekać
z różnych powodów – bohaterowie przypominający ciepłe kluchy w
jeszcze cieplejszym mleku, odlewana z jednej i tej samej formy akcja,
dominacja miłostek nad fabułą. A jak przedstawia się sytuacja z
Magią krwi? Co wyróżnia tę powieść spośród innych?
Przede wszystkim, mamy do czynienia z bohaterami, którzy nie bawią
się w przydługie podchody, nie odstawiają tańca godowego mającego
nakłonić partnera/partnerkę do zainteresowania pokracznym
tancerzem. Silla i Nicholas od samego początku są świadomi tego,
że coś ich do siebie przyciąga i odważnie akceptują to uczucie,
wykorzystują nadarzające się okazje, są uczuciowo dorośli. To
naprawdę miła odmiana po przesadnej niewinności ukazywanej w
większości powieści, gdzie wszelkie przejawy fizycznego
zainteresowania drugą osobą zdają się zawstydzać protagonistów.
Tessie Gratton należą się szczere podziękowania za to, że
oszczędziła nam dziecięcego oswajania się z uczuciami.
W Magii Krwi równie istotne
miejsce zajmuje śmierć, która przewija się przez powieść już
od pierwszych stron. Albowiem to tragedia rodziny Kennicot popycha
rodzeństwo w ramiona magii, to spadek po zmarłym dziadku przyciąga
Pardee'ów do Yaleylah, stary cmentarz jest miejscem spotkań
magicznej trójki, a to zdecydowanie jeszcze nie wszystko. W trakcie
lektury, czytelnik z pewnością zwróci uwagę na reakcje otoczenia
oraz samego rodzeństwa na wydarzenia, które przed kilkoma
miesiącami wstrząsnęły miasteczkiem. W naszej kulturze,
zakorzeniło się przekonanie, iż o zmarłych nie należy mówić
źle, ale nie łudźcie się, że coś podobnego sprawdzi się w tym
przypadku. Mieszkańcy Yaleylah są, bowiem przekonani, że
Kennicotowi „odbiło” i nie starają się tego nawet ukrywać,
widzimy nawet szkolną panią psycholog, która stara się wbić to
do głowy Silli. Co tu dużo mówić, nawet syn zmarłego wydaje się
wściekły na ojca za to, że zginął i w ramach swojej prywatnej
zemsty obwinia go o zabicie matki i popełnienie samobójstwa.
Drusilla jest jedyną osobą, która nie zgadza się z tą opinią,
ale sama postrzegana jest jako równie szalona, co jej ojciec. Jeśli
dodamy do tego wszystkiego istotne znaczenie kości zmarłego maga...
Tak, zrobi się jeszcze mroczniej.
Trzecim kluczowym elementem Magii
Krwi są maski, które otaczają Sillę, pozwalają jej
funkcjonować, a także kryją prawdziwe oblicze innych osób. Z
jednej strony, są one częścią jej fascynacji teatrem, stanowią
ozdobę pokoju, a co najważniejsze, gdyby nie one, po śmierci
rodziców dziewczyna nie byłaby w stanie żyć między ludźmi, nie
mówiąc już o radzeniu sobie z rozlicznymi problemami. Życie jest
dla nastolatki sceną, na której odgrywa wyznaczoną jej rolę, nie
jest sobą, nie czuje naprawdę, ale gra, gra, gra. Niestety, mają
one także złą stronę, a jest nią trudność w rozgryzieniu osób
znajdujących się w otoczeniu Drusilli. Wróg może przybrać każdą
postać, skryć się za maską przyjaciela, brata, kochanka, a nawet
zwierzęcia czy rośliny. Poznać można go wyłącznie po oczach,
ale czy możliwym jest zareagować na czas? Czy każdą maskę można
przejrzeć?
Podsumowując, Magia Krwi to
powieść pod pewnymi względami doroślejsza od innych, naprawdę
mroczna i dołująca, wypełniona zapachem ziemi i krwi, zwilżona
łzami. Tę historię warto poznać, nawet jeśli wywoła w nas
niepokój i zmusi do płaczu.
Ciekawiła mnie jeszcze przed premierą, a choć mój zapał zdążył już nieco osłabnąć, chętnie dałabym tej książce szansę. ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zapowiada naprawdę ciekawą i wciągającą lekturę :D Z miłą chęcią się na nią skuszę :D
OdpowiedzUsuńCzytałam :) Jestem ciekawa, co zaserwuje nam kontynuacja :)
OdpowiedzUsuń