Tytuł: Kuroshitsuji vol. 6
Autor:Yana Toboso
Wydawca: Waneko
Ilość stron: 194
Ocena: -6/6
Londyn weseleje, powietrze wypełnia
śmiech i muzyka, bo oto do miasta przybywa cyrk Noah's Ark.
Niestety, nie ma czasu na słodką zabawę, gdy królowa Wiktoria
powierza Cielowi nowe zadanie, a Scotland Yard rozkłada bezradnie
ręce. W angielskich miastach znika coraz więcej dzieci. Ot, ślad
po nich zaginął i nie sposób znaleźć chociażby jednego ciała,
nie mówiąc już o całym i zdrowym maluchu. Nie mniej jednak, jeden
istotny szczegół łączy wszystkie miejsca zaginięć –
wspomniany wcześniej cyrk. Dla zbadania terenu Ciel i jego wierny
kamerdyner udają się na przedstawienie, zaś później, chcąc
rozpracować grupę pokrętnych cyrkowców, robią co w ich mocy, by
stać się częścią wielkiego przedsięwzięcia, jakim jest praca w
cyrku. Jak się okazuje Noah's Ark wzbudza także zainteresowanie
żniwiarzy. Od tej pory zadanie Ciela i jego demona staje się
trudniejsze i bardziej niebezpieczne, a gra toczy się o naprawdę
wysoką stawkę – dobro angielskich dzieci.
Ciel Phantomhive jakiego znamy to
urodzony panicz, który bez potrzeby nie brudzi sobie rąk pracą
zwykłych śmiertelników, czy też demonów. Ubierany przez
Sebastiana, spożywający swoje posiłki w ślimaczym tempie,
sypiający w samotności w wielkim, wygodnym łóżku, kąpiący się
w cieple swojej łazienki, nie niepokojony przez nikogo. Tym razem
Yana Toboso nie była niestety dla niego łaskawa i wrzuciła naszego
panicza w sam środek cyrku, gdzie każdy oddech wydaje się
zaprzeczać dotychczasowemu stylowi życia chłopaka. O ile Sebastian
jest w stanie pomóc swojemu drobnemu, słabemu paniczowi podczas
sprawdzianu umiejętności, o tyle na pewno nie może już być na
każde jego skinienie. Co z tego wynika? Dla nas i Sebastiana –
masa śmiechu i dobrej zabawy. Dla Ciela – odrobina poniżenia i
złości, a więc poza urażoną dumą nic poważnego nie grozi
naszemu paniczowi. Ale czy aby na pewno?
Szósty tom Kuroshitsuji to
zaledwie wstęp do poważniejszej historii, która ma na celu
rozwiązanie zagadki zniknięć dzieci. Póki co autorka pozwala nam
poznać bliżej nowych bohaterów, a nawet przywiązać się do nich,
spojrzeć za cyrkowe kulisy, skubnąć prostego życia wędrownych
artystów, jak również pobawić się trochę kosztem Ciela i poznać
ogrom miłości, jaką kamerdyner darzy zwierzęta z rodziny
kotowatych. Nie można zapomnieć również o czystym absurdzie,
jakim są relacje panujące między żniwiarzami, a demonami. William
T. Spears oraz Sebastian nie omieszkają zademonstrować „gorącej
przyjaźni” łączącej te dwa światy. Nuda nam więc na pewno nie
grozi, a humor poprawi się nawet największemu ponurakowi. Już
autorka o to zadbała.
A jednak, mimo unoszącej się w
powietrzu wesołości, manga trzyma w napięciu i sprawia, że
czytelnik chce poznać ciąg dalszy tej historii. Albowiem atmosfera
zagęszcza się im bliżej jesteśmy końca tomu, powoli odnajdujemy
kolejne puzzle mające ostatecznie utworzyć pełny obraz intrygi.
Naturalnie, niezmiennie są one w kompletnym nieładzie i musimy
poczekać zanim cokolwiek zacznie się wyjaśniać. A jak to już
bywa w przypadku pani Toboso – jest na co czekać.
Nie ma się co oszukiwać, Yana Toboso
była i jest wspaniałą mangaką, jej Kuroshitsuji cieszy się
niesłabnącą popularnością, a kreska wywołuje błogi uśmiech na
twarzach osób doceniających szczegółowość i kunszt jej kreski.
Anime powstałe na podstawie poprzednich tomów nie może równać
się z tym, co prezentuje sobą manga, a należy wspomnieć, iż
teraz mamy do czynienia z czymś nowym, czymś, czego nie dane było
nam oglądać. Będę całkowicie szczera, w moim przypadku to
właśnie rozdziały z Noah's Ark zadecydowały o uwielbieniu dla
mangi Kuroshitsuji. Moi Drodzy, anime nigdy nie odda tego,
czym naprawdę jest ten tytuł, a recenzja nigdy nie będzie
wystarczająca, by oddać to, czym jest zapomnienie się w lekturze.
I właśnie dlatego musicie sami przekonać się o wartości tego
tytułu, jeśli jeszcze tego nie uczyniliście.
Też lubię ten epizod. W sumie jest chyba najlepszy, a później już idzie z górki i Kuro się rozpędza.
OdpowiedzUsuń