Tytuł: Na skraju jutra. All you need is kill
Autor: Hiroshi Sakurazaka
Ilustracje: Yoshitoshi ABe
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 280
Ocena: -5/6
Osoby zainteresowane kulturą Kraju Kwitnącej Wiśni już od dawna czekały na moment, w którym na naszym rynku pojawią się light novels – powieści zawierające ilustracje wykonane w mangowym stylu. Bodźcem, który popchnął do przodu nasz rynek okazała się amerykańska adaptacja powieści „All you need is kill” napisanej przez Hiroshiego Sakurazakę i zilustrowanej przez Yoshitoshiego ABe. Film pojawił się na ekranach polskich kin 6 czerwca, zaś na dwa dni przed jego premierą, Wydawnictwo Galeria Książki wypuściło na rynek „Na skraju jutra. All you need is kill” - nasz rodzimy przekład wspomnianej przeze mnie light novel. Tym samym, uczyniło mały krok dla przeciętnego czytelnika, ale wielki dla odbiorców zafascynowanych Japonią.
Keiji Kiriya jest młodym i zupełnie niedoświadczonym rekrutem, który pierwszy raz w życiu uczestniczy w realnym starciu ubranych w specjalne kombinezony żołnierzy z Mimami – cyborgami przybyłymi na Ziemię z kosmosu. Jego kompani giną jeden po drugim i tylko on przeżywa na tyle długo, by doczekać się pomocy ze strony elitarnej, amerykańskiej jednostki specjalnej. To wtedy dochodzi do jego pierwszego bezpośredniego kontaktu ze Stalową Suką, Ritą Vrataski. Dzięki pomocy kobiety będącej istnym demonem w walce z Mimami, Keiji ma okazję pożyć jeszcze trochę, na tyle długo by dobrać się do skóry wrogowi, który wciąga go w pętlę czasu. Od tej pory walka prowadzi do śmierci, śmierć prowadzi do życia i krąg zamyka się powtarzając w nieskończoność. Nieopierzony żółtodziób z każdym nowym życiem zyskuje szansę na naprawienie poprzednich błędów, wprawia się w walce, staje się weteranem, ale bez przerwy budzi się zamknięty w klatce tych samych kilkudziesięciu godzin, w klatce, z której za wszelką cenę musi znaleźć wyjście.
Żyj. Hiroshi Sakurazaka tworząc swoją powieść upodobnił ją do rolady, w której najwięcej miejsca zajmuje biszkopt, zaś masa i dodatki stanowią podrzędną część smakołyku. Naszym biszkoptem jest Keiji Kiriya, dodatkami walka z Mimami, zaś masą inni bohaterowie. Wszystko obtoczone jest w czekoladzie świata stworzonego przez autora. Tym samym, „Na skraju jutra. All you need is kill” miejscami przypomina powieść psychologiczną, zaś czytelnik wydaje się połączony z protagonistą pępowiną, która bezustannie utrzymuje go blisko wydarzeń, myśli i rozważań. Wbrew pozorom, nie dzieje się tutaj przesadnie wiele. Akcja toczy się na polu bitwy oraz w bazie, wydarzenia często zazębiają się, innym razem przeskakujemy wiele „żyć” do przodu, by nagle w monotonii kilkudziesięciu identycznych godzin pojawił się jakiś nowy element, który przybliża nam inne postaci. Motto „Żyj. Giń. Powtórz.” jest więc idealnym streszczeniem powieści i jej esencją.
Giń. Czy wyobrażaliście sobie kiedykolwiek swoją śmierć? W jaki sposób giniecie? Kiedy? Jak długo? Co czujecie? W przypadku przeciętnego, zdrowego człowieka snucie podobnych wizji pozwala na pewną dowolność, może nawet nieskończenie długą listę scenariuszy śmierci, które zależne są od wielu czynników. Gdy w grę wchodzą osoby bardziej „wyjątkowe”, lista skraca się znacznie. Właśnie tak sprawa wygląda z głównym bohaterem powieści, który jako żołnierz idący na wojnę nie liczy raczej na możliwość skorzystania z wachlarza możliwości. Spoglądając na śmierć z wnętrza bohatera, widzimy początkowo jej potworność i wywołany nią strach, niemniej jednak, z czasem przestaje przerażać, jest jak sen między dwoma dniami. Staje się nudna, monotonna, pozbawiona wyjątkowości i to czyni Keijiego coraz silniejszym. Nie obawiając się śmierci prze do przodu, rozwija się bezustannie, szuka ucieczki z więzienia pętli czasowej, która uczyni śmierć jednych i życie drugich ostatecznym rozliczeniem dnia. W konsekwencji, „Na skraju jutra. All you need is kill” przedstawia śmierć jako koniec i początek, obdziera ją z mającego wzbudzać strach przebrania i zastępuje je beznamiętnością powtarzającego się cyklu.
Powtórz. Motyw pętli czasu, w której wydarzenia powtarzają się raz za razem zawsze jest strzałem w dziesiątkę, jako że może kłaść nacisk na różne wartości – nieodwracalność losu, pułapka czasoprzestrzeni, obsesja. W przypadku tej powieści, pętla stanowi element dokształcania, umożliwiający rozwój, korektę błędów i dążenie do perfekcji. Chociaż bohater bezsprzecznie chce się z tego wyrwać i dąży do celu, jakim jest zakończenie pętli, każdy „nowy” dzień pozwala mu na doskonalenie siebie, swojego sposobu walki, pozwala wyeliminować błędy i udoskonalić technikę. Keiji nie traci więc czasu, ale bez przerwy kroczy do przodu i z każdym podejściem przechodzi coraz dalej. Tym samym, jego życie przypomina grę komputerową, gdzie po śmierci swojej postaci możesz przywrócić ją do życia w miejscu ostatniego zapisu stanu gry. W przypadku „Na skraju jutra. All you need is kill” takie porównanie na pewno jest bardzo trafne.
Podsumowując, light novel Hiroshiego Sakurazaki to pozycja, którą warto polecić każdemu zainteresowanemu, a przede wszystkim fanom science-fiction, powieści z motywem apokaliptycznym oraz miłośnikom mang, takich jak „Neon Genesis Evangelion” czy „Gundam Wing”. Jeśli podobał Wam się film, to powieść po prostu musicie przeczytać! A dodatkowo możecie zahaczyć także o mangę, naturalnie jeśli wygrzebiecie ją w sieci ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!