Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 336
Ocena: -5/6
Nie sądź książki po okładce, zwykliśmy mawiać literalnie i w przenośni w najróżniejszych okolicznościach, choć stosujemy się do tego tylko w mniejszym bądź większym stopniu. Przecież wszyscy jesteśmy wzrokowcami w różnych dziedzinach życia, wszyscy poniekąd polegamy na tym zwodniczym zmyśle. Kiera Cass na pewno zdawała sobie z tego sprawę, kiedy pisała swoje „Rywalki”, jako że jej powieść nie tylko nawiązuje do tego znanego powszechnie powiedzenia, ale stanowi jego zewnętrzne i wewnętrzne odbicie. A wszystko to poprzez dwie, najważniejsze dla tego tytułu relacje: bohater przed/po spotkaniu oraz okładka/treść. Zostańmy w temacie i rzućmy na to okiem!
America Singer jest Piątką, co oznacza, że należy do raczej ubogiej klasy artystów. Choć jej życie nie jest usłane różami, nie narzeka i cieszy się tym co ma, mieszkając z rodzicami oraz młodszym rodzeństwem. Widać zakochanej dziewczynie niewiele potrzeba do szczęścia, a tak się składa, że jej ukochany, Aspen, należy do Szóstek – znajdujących się na niższym szczeblu drabiny społecznej, pracowników fizycznych. Niestety, w przeciwieństwie do niej, chłopak nie patrzy na świat przez różowe okulary i wcale nie jest zadowolony ze swojej biedy. To właśnie dlatego wymusza na ukochanej wzięcie udziału w losowaniu dziewcząt do Eliminacji – konkursu mającego wyłonić tę jedyną, która zostanie przyszłą królową, żoną czarującego księcia Maxona. Cóż, Ami może pochwalić się ogromnym szczęściem i jednocześnie potwornym pechem, gdyż to właśnie ona zostaje wytypowana, jako jedna z trzydziestu pięciu kandydatek do tronu i serca księcia. Jej przygoda rozpoczyna się od gorzkich łez i złamanego serca, zaś gra wcale nie wydaje się warta świeczki, a jednak jej świat zmienia się na lepsze, komfort życia diametralnie się poprawia, zaś niemożliwe staje się możliwe, gdyż książę Maxon wcale nie jest taki, za jakiego go miała.
Jak nietrudno się domyślić, to właśnie uwielbiany przez całe rzesze dziewcząt następca tronu jest pierwszym ucieleśnieniem „ocenianej książki”, o którym należy wspomnieć. Albowiem patrząc na świat oczyma głównej bohaterki, widzimy go jako sztywnego, wypięknionego mięczaka i powierzchownego hipokrytę, któremu nigdy niczego nie brakowało. Na domiar złego, jest zboczeńcem i istnym Don Juanem, który będzie miał na każde swoje skinienie ponad trzydzieści dziewcząt! I jak tu w ogóle myśleć o przebywaniu z kimś takim? A jednak, America jest zmuszona poznać bliżej tego diabła, który został tak strasznie odmalowany w jej oczach, i w konsekwencji sądzenia ludzi po pozorach, przychodzi jej także najeść się niemało wstydu. Okazuje się, że bliższe poznanie może naprawdę wiele zmienić, zarówno w sposobie postrzegania świata i ludzi, jak również w samym człowieku. Ami przyjechała poznać żabę, do której była uprzedzona, a na miejscu zastała tylko księcia, który zdecydowanie zasługuje na jej szacunek i przyjaźń. Pozory mogą mylić, więc nie ma sensu rozpaczliwie się ich czepiać.
Zwróćmy teraz uwagę na kolejną „ocenę”. Na pierwszy rzut oka, może się wydawać, że „Rywalki” to lekkie i przyjemne romansidło, bardziej współczesna wersja „Kopciuszka”. Wystarczy jednak rozpocząć lekturę, by stało się jasne, jak niewiele prawdy kryje się w takich opiniach. W rzeczywistości powieść porusza bardzo poważne tematy, którym daleko do romantycznych uniesień. Na pierwszy plan wysuwa się problem ubóstwa, który autorka przedstawia w sposób bardzo dołujący, ale niezwykle interesujący. Wypowiadając się publicznie, ludzie zwykli stawiać miłość ponad materialnymi potrzebami, przyjmując optymistyczny i bardzo naiwny punkt widzenia, jakoby uczucie mogło wynagrodzić brak pieniędzy i przezwyciężyć wszelkie troski. Kiera Cass nie mydli czytelnikowi oczu, ale przedstawia realny pogląd na ten temat – miłość nie chroni przed ubóstwem i często niszczeje, kiedy zmuszona jest zmagać się z problemami finansowymi. I właśnie dlatego, jej bezgranicznie zakochana Ami i dumny, trzeźwo myślący Aspen muszą porzucić swoje marzenia o wspólnym życiu oraz uszczęśliwiające ich, gorące uczucie. Ich nowa przyszłość powstaje na gruzach tych właśnie pragnień, które poddały się zatrważającej sile pieniądza. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego w baśniach zazwyczaj trafiamy na książęta?
Prawdę powiedziawszy, wszystkie te aspekty powieści łączą się w jednym, niezwykle delikatnym i trudnym temacie, jakim jest „handel” ukochanym dzieckiem. Matka Ami jest pod tym względem bardzo trudną do ocenienia postacią, jako że to właśnie ona jest owym handlarzem, który ma na zbyciu ładną, inteligentną i utalentowaną córkę. Z jednej strony, jest ona troskliwą mamą, która chce dla swoich dzieci jak najlepiej, pragnie zapewnić im dobrobyt i szczęśliwą przyszłość za wszelką cenę. Z tego też powodu, odrzuca jakiekolwiek uczucia, które nie wiążą się z awansem społecznym, co uwydatnia drugą twarz tej kobiety. Dla niej miłość nie jest istotna, liczy się pieniądz, dostatek, zmiana statusu. Eliminacje są więc wymarzoną okazją by pchnąć do góry całą rodzinę Singerów. Ami będzie wdzięczyć się do nieznajomego, a w zamian jej bliscy otrzymają przyzwoitą zapłatę. Nie da się ukryć, że nasza bohaterka jest towarem, który należy sprzedać. Czy znacie inną autorkę, która w taki sposób ukazałaby swoją nastoletnią bohaterkę? Nie oszukujmy się, może nawet wśród czytelników znajdą się osoby, które doskonale znają ten motyw z własnego życia.
Nic więc dziwnego, że miłość została w tym tomie potraktowana w ten szczególny, gdyż bezlitosny sposób, który zmienia się sukcesywnie. Początkowo widzimy jak pozwala Ami rozkwitać, by niedługo później pchnąć ją prosto w otchłań rozpaczy za sprawą odrzucenia. Tym samym, po gwałtownej manifestacji swojej siły, temat uczucia wydaje się powoli zanikać i ustępuje miejsca powolnemu, stopniowemu tworzeniu się więzów przyjaźni między dwojgiem obcych sobie ludzi. Krok po kroku, miłość znowu powraca, ale teraz jej bohaterami nie są już osoby znajdujące się na dole drabiny społecznej. Dzięki temu, szczęście odrzucone na początku powieści ma możliwość rozwinąć skrzydła w kolejnych częściach.
Podsumowując, „Rywalki” to powieść, która zaskakuje i dlatego nie można oceniać jej nie zaznajamiając się z treścią. Mam nadzieję, że zdołałam udowodnić, iż piękna okładka i kusząca, baśniowa tematyka to za mało by wyrobić sobie zdanie o tym tytule, gdyż kryje on w sobie głębię, której nie widać na pierwszy rzut oka. Kiera Cass stworzyła powieść wyjątkową, wyróżniającą się na tle innych, ukazującą ze smakiem materializm świata, ale przede wszystkim, nie pozbawiającą czytelnika nadziei na jego zmianę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!