Tytuł: Policja
Autor: Jo Nesbø
Wydawca: Dolnośląskie
Ilość stron: 472
Ocena: 6/6
W Szpitalu Centralnym w Oslo, pod
czujnym okiem policyjnego nadzoru, leży anonimowy pacjent w stanie
śpiączki, którego zeznania mogłyby okazać się niezwykle cenne
dla organów ścigania. Jego poprawiający się szybko stan zdrowia,
jak i możliwość odzyskania przytomności są wyraźnie nie w smak
świeżo mianowanemu komendantowi policji, jak i pnącej się po
szczeblach kariery radnej, która w żadnej dziedzinie życie nie
przebiera w środkach by dostać to, czego pragnie. Niestety,
niewygodny świadek to jeden z poważniejszych, ale bynajmniej nie
jednych problemów dwójki karierowiczów. Oslo wstrząsa seria
morderstw, których ofiarami padają policjanci. Jeden po drugim giną
w miejscach niewyjaśnionych dotąd zabójstw, a o zbiegu
okoliczności nie może być mowy. Sytuacja jest krytyczna, presja
otoczenia coraz większa, niezastąpiony i najlepszy śledczy
Wydziału Zabójstw, Harry Hole, wypadł z gry, a młody komendant
nie robi nic by na poważnie zająć się tą sprawą. Niemniej
jednak, grupa ambitnych, utalentowanych policjantów postanawia
działać na własną rękę. Tylko, czy naprawdę są w stanie
stawić czoła czemuś tak wielkiemu?
Kiedy myślę o Policji do głowy
przychodzi mi mało twórcze i niespecjalnie ambitne, ale za to w
pełni uzasadnione: „wow!”. W tym wypadku powiedzieć, że
powieść trzyma w napięciu to stanowczo za mało, jako że Jo Nesbø
wzbija się na wyżyny i tworzy historię zaskakującą,
nieprzewidywalną, hipnotyzującą, a przy tym inteligentną.
Czytelnik patrzy na świat oczyma różnych ludzi, śledzi wydarzenia
z różnych punktów „siedzenia”, wie więcej niż śledczy
zajmujący się sprawą oprawcy policjantów, a jednak nieprzerwanie
błądzi po omacku, nie ma żadnej pewności, co do prawdziwości
poszlak. Mało tego, w chwili, kiedy wydawałoby się, że znamy
odpowiedzi na najważniejsze pytania, a bohaterowie sami podrzucają
nam trop, wszystko ulega radykalnej zmianie, miesza się, wali, nic
już nie jest pewne. Tym samym, Policja to jedna, wielka
zagadka, niepewność od początku do końca, wielka niespodzianka i
100% emocji. Prawdziwa rozkosz dla zmysłów.
Nie sposób nie wspomnieć także o
licznych niedopowiedzeniach, za pomocą których autor bawi się z
czytelnikiem, wodzi go za nos, przyprawia o zawał serca, buduje
napięcie. Nigdy nie wiemy, w którym momencie Jo Nesbø zwyczajnie
chce nas potrzymać w niepewności zanim oczywiste stanie się
faktem, a kiedy specjalnie znęca się nad nami wprowadzając w błąd,
zmuszając do snucia domysłów, pozwalając na podsuwanie wyobraźni
alternatywnych wersji wydarzeń. Oto prawdziwy demon w ludzkiej
skórze, który z premedytacją wyprowadza nas w pole i śmieje się
nam w twarz, kiedy tylko damy się złapać w jego zmyślne sidła. W
Policji ten zabieg jest prawdziwym wyzwaniem dla czytelnika,
który musi gimnastykować swój umysł chcąc wykryć mordercę,
nadążyć za tokiem śledztwa, a jednocześnie unikać pułapek
zastawionych przez autora. Jo Nesbø z nami pogrywa, a my
zdecydowanie nieźle się przy tym bawimy.
Poza zaletami czysto rozrywkowymi,
Policja posiada także inne, opierające się między innymi
na profilach psychologicznych zarówno przestępców, jak i zwykłych
ludzi. Autor dokładnie nakreśla nam obraz istotnych dla tego tomu
postaci, ubogaca je, udziwnia, pozwala im grzeszyć i pokutować,
czyni z nich bohaterów lub demony. Co więcej, pokazuje nie łatwą
do zaakceptowania zależność między zmianami zachodzącymi powoli
w człowieku, wychodzącym na wierzch „drugim ja”, cząstką
siebie, której nie sposób się pozbyć, a bliskimi, którzy
przypadkowo mogą ucierpieć z winy pokrętnego losu i zwykłej
ludzkiej słabości. Złożoność duszy, podświadomości i logiki
sprawia, że człowiek widzi problem tam gdzie go nie ma lub, wręcz
przeciwnie, odrzuca fakt jego istnienia. Wypada również zaznaczyć,
iż Jo Nesbø nie prowadzi swojego małego psychologicznego studium
na przykładzie nieskomplikowanych jednostek, ale wybiera
najtrudniejsze, najbardziej złożone przypadki, które mogą
zaskoczyć w każdej chwili.
I w końcu, esencja tego tomu – tabu
→ miłość → nienawiść. W Policji autor zdaje się
przywiązywać dużą wagę do ludzkiej seksualności oraz pozornie
zwyczajnej miłości, które są źródłem różnorodnych problemów,
uczucia błogości, wybuchów agresji, a także mściwości, chorej
zbrodni, szaleństwa, załamania, nienawiści. Prowadzone przez
policję śledztwo początkowo skupia się wokół tematu gwałtów,
a następnie zostaje ukierunkowane na nienawiść wynikającą z
umiłowania własnej osoby, by ostatecznie głównym motywem zabójstw
uczynić miłość na tyle wielką, że prowadzącą do skrupulatnie
przeprowadzanej zemsty. Trzeba przyznać, iż jest to naprawdę
ciekawa metoda przedstawienia uczucia, które rzadko kojarzy się z
brutalnością, krwią i morderstwem. Tym samym, Jo Nesbø wynosi
miłość na wyżyny i z uczucia pięknego lub zwyczajnie
przeciętnego czyni truciznę i narzędzie zbrodni.
Mając
wszystko to na uwadze, nie może dziwić fakt, iż Policja
stanowi prawdziwy majstersztyk powieści kryminalnej. To ambitna,
fascynująca i niezapomniana lektura, która wypala się w pamięci,
przyspiesza bicie serca, nie pozwala na spokojny sen, póki sprawa
jest w toku, a przestępca na wolności. Zresztą, zakończenie
również nie pozwoli czytelnikowi odetchnąć i sprawi, że jego
umysł samowolnie zacznie snuć domysły, co do kontynuacji, którą
może szykować dla nas autor. Wspaniała powieść!
Mam jedną ksiażkę tego autora na pułce, czeka już a mnie od kilku miesięcy.
OdpowiedzUsuńZ jakiegoś powodu nigdy nie leciałem na kryminały... Teraz zadaję sobie pytanie: dlaczego? Teraz spoglądam na niewyobrażalną górę powieści, które jeszcze mam do przeczytania i dochodzę do wniosku, że pal licho! Na tego autora też czas znajdę!
OdpowiedzUsuńRaf