Tytuł: Baśniobór
Autor: Brandon Mull
Wydawca: W.A.B.
Ilość stron: 344
Ocena: 4/6
Czy może być coś gorszego niż
wakacje u niemal nieznanych dziadków mieszkających na jakimś
leśnym odludziu? Kendra i Seth zmuszeni są przekonać się o tym na
własnej skórze, kiedy rodzice wyruszają w rejs po Skandynawii, zaś
dwójka dzieci zostaje na siłę wciśnięta po opiekę dziadkowi ze
strony ojca. Już ten fakt nie zapowiada fajerwerków, a ciągnący
się w nieskończoność podjazd otoczony ostrzeżeniami i zakazami
wstępu zdaje się dopiero zapowiedzią najnudniejszych wakacji w
historii ludzkości. Jakby tego było mało rodzeństwo ma surowy
zakaz wstępu do stodoły i do otaczającego podwórze lasu. Plusem
całej sytuacji jest przytulny pokoik na poddaszu pełen starych, ale
zadbanych zabawek, domek na drzewie oraz sekret trzech kluczy, który
Kendra może odkryć jeśli tylko uważnie przeszuka oddany jej do
dyspozycji pokój. Taki układ zupełnie wystarcza dziewczynce,
jednak nie jest w smak jej młodszemu bratu, który nie potrafi
usiedzieć na tyłku. Seth nie tylko łamie ustalone przez dziadka
zasady, ale jeszcze wciąga w to wszystko starszą siostrę. Spięcie
jest nieuniknione, na szczęście Kendra, jako ta rozsądniejsza
połowa, łagodzi jego konsekwencje, a ostatecznie odkrywa tajemnicę
dziadków Sorensonów, którzy okazują się opiekunami Baśnioboru,
lasu będącego schronieniem najróżniejszych magicznych stworzeń,
które mogą zarówno pomagać, jak i szkodzić.
Największym i niewątpliwym plusem
Baśnioboru jest interesujący i barwny świat, w którym
rozgrywa się akcja powieści. Las stanowiący rezerwat magicznej
przyrody to niewątpliwie oryginalny pomysł zważywszy na fakt, iż
przeciętny człowiek nie dostrzega niezwykłości tego miejsca
ukrytego przed jego wzrokiem. Co więcej, Baśniobór pełen jest
stworzeń zarówno dobrych i przydatnych, choć niekoniecznie
przyjaznych, jak i złych, niegodziwych i bardzo niebezpiecznych.
Ciekawostką jest także postać Maddoxa, handlarza wróżek, który
zajmując się wyłapywaniem tych drobnych, magicznych istotek z
powodzeniem może kojarzyć się negatywnie, a jednak jego głównym
celem jest sprzedawanie wróżek do Baśnioborów na całym świecie,
co pozwala tym istotom znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Mało
tego, jak przystało na duże dziecko, w kontekście Baśnioboru
największy sentyment czuję do mlek, które pozwala ludziom widzieć
magiczny świat. Wprawdzie chodzi tu o ten szczególny rodzaj mleka,
którego nie można dostać w żadnym sklepie, ale i tak nabiał
nabiałem pozostaje.
Na
uwagę zasługuje również fakt, iż Baśniobór
okazuje się powieścią pouczającą. Przede wszystkim ukazuje
niektóre ludzkie słabości pod postacią magicznych istot –
próżne wróżki, chciwy troll, leniwi i samolubni satyrowie. Co
jednak najistotniejsze, to przykład Setha jest dla czytelnika
największą przestrogą. Chłopiec, jak wielu młodych rozrabiaków,
łapie do słoika żywą istotę pragnąc zaspokoić swoje własne
pragnienia. Nie postrzega tego jako tortury czy sposobu na znęcanie
się, a jedynie uważa za coś normalnego, niemal niegodnego uwagi.
Wróżki mają jednak inne zdanie na ten temat, co ostatecznie
doprowadza do wielkiego nieszczęścia, którego skutki są wręcz
opłakane. Może dzieciom i ich dziadkom dopisałoby więcej
szczęścia, gdyby Seth postawił się na miejscu biednej, uwięzionej
wróżki i zrezygnował z więzienia jej w słoiku? Czasami warto
pomyśleć kilka razy zanim zrobi się coś niemądrego.
W kilku słowach pragnę także
nawiązać do charakteru głównych bohaterów, którzy różnią się
niemal pod każdym względem. Takie zestawienie cech na pewno pozwala
na utożsamianie się z jednym z nich, ale również czasami irytuje.
Trzeba, bowiem zauważyć, iż zarówno w przypadku Kendry, jak i
Setha ze świecą szukać złotego środka. Chłopiec nie potrafi
usiedzieć w jednym miejscu, notorycznie łamie zasady, do przesady
zgrywa odważnego twardziela, wtyka nos w nie swoje sprawy i
sprowadza kłopoty na swoich dziadków. Tym czasem jego siostra
początkowo jest grzeczną, zwyczajną dziewczynką, ale z czasem
okazuje się przesadnym tchórzem, który najchętniej czekałby z
założonymi rękami modląc się o cud. Niemniej jednak, Kendra
przełamuje się i walczy ze swoimi słabościami, podczas gdy Seth
pozostaje chodzącą upierdliwością, którą ma się ochotę
rozerwać na strzępy, bo jak upilnować takie dziecko?
Mimo całkiem mocnych plusów powieści,
nie mogę zaprzeczyć, iż po Baśnioborze spodziewałam się
trochę więcej. Może liczyłam na liczne zwroty akcji, niesamowitą
przygodę lub po prostu bardziej rozbudowany wątek magicznych
stworzeń? Nie zaprzeczę, że Baśniobór czytało mi się
całkiem przyjemnie, ale jednak bez przerwy czegoś mi tu brakowało.
Nawet po zakończeniu lektury nadal czułam niezaspokojenie moich
czytelniczych ambicji. Nie ma się co rozwodzić, tutaj po prostu
czegoś brakuje, czegoś drobnego, ale wyczuwalnego, co nie pozwala o
sobie zapomnieć.
Podsumowując, Baśniobór z
pewnością jest lekturą, którą warto przeczytać, chociaż na jej
punkcie raczej nie łatwo oszaleć. Brandon Mull ukazuje czytelnikowi
w prawdzie barwny, interesujący świat magicznych stworzeń, ale
zapomina przede wszystkim o dopracowaniu przygody. Autor ma więc nad
czym pracować by zapełnić tę „czytelniczą dziurę” wywołaną
powieścią i zostawia sobie spore pole do popisu przy okazji
kolejnych tomów, jako że jego świat nadal może nas zaskoczyć i
zapewne znacznie się rozwinie w dalszych częściach.
Mam wielką ochotę na tę książkę, więc chyba znajdę na nią troszkę wolnego czasu. Świetna recenzja :-)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku kupiłam córce na gwizdkę i od tamtego czasu lezy i kwiczy, chyba sama sięgnę
OdpowiedzUsuńNa początku nie ciągnęło mnie do tej książki, ale teraz coraz bardziej mam na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńPomimo wszystko jestem jej ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę zapoznać się z tą serią, no i ogólnie z twórczością autora :D
OdpowiedzUsuń