Tytuł: Morza szept
Autor: Patricia Schröder
Wydawca: Dreams
Ilość stron: 336
Ocena: 6/6
Elodie nie potrafi poradzić sobie ze
śmiercią ojca, co zmusza ją do podjęcia niecodziennej decyzji o
półrocznym wyjeździe na maleńką wysepkę Guernsey, na której
mieszka jej cioteczna babka. Dziewczyna sama nie do końca rozumie,
co popchnęło ją do zrobienia tego milowego kroku, jako że
panicznie boi się wody, a już sam jej widok potrafi wywołać
swędzenie kostek. Mimo wszystko, dzielnie znosi trudy podróży,
podczas której niezastąpioną pomocą okazuje się Javen Spinx –
atrakcyjny, nieznajomy mężczyzna zmierzający na tę samą wyspę.
Jakiż ten świat mały. Będąc na miejscu, Elodie poznaje całą
masę innych osób, które w mniejszym, bądź większym stopniu
stają się jej bliskie, jak chociażby niezwykle opiekuńcza nowa
przyjaciółka, Ruby, czy też pewny siebie, czarujący Cyril, który
już od pierwszego spotkania zdaje się zainteresowany dziewczyną.
Prawdę mówiąc, pobyt na Guernsey mógłby zakrawać na rajski,
gdyby nie fakt, iż niedługo później w niewyjaśnionych
okolicznościach ginie młoda dziewczyna, notabene, należąca do
paczki Ruby. Czy z jej śmiercią mogą mieć coś wspólnego
atrakcyjni chłopcy z Sark? Cały świat Elodie kolejny już raz
staje na głowie, rozum nie jest w stanie pojąć tego, co dzieje się
na Wyspach Normandzkich, zaś legendy okazują się mieć w sobie
więcej prawdy, niżby się początkowo wydawało. Świat może i
jest mały, ale na pewno nie został do końca zbadany.
Nie
będę owijać w bawełnę, Morza szept to
najprawdziwsze cudo, które już od pierwszych stron wciąga
czytelnika w niesamowity świat pełen barw, intensywnych doznań i
magii morza. Patricia Schröder nie skupia się na opisie wyspy, czy
otaczających ją wód, a jednak potrafi sprawić, że czytelnik
niemal czuje ciepły piasek pod stopami, intensywny zapach morza,
smak wyśmienitych potraw. Co więcej, bez problemu możemy wyobrazić
sobie uczucia targające bohaterami, a nawet na własnej skórze
odczuć niezaprzeczalny czar cudownych chłopców, których tutaj nie
brakuje. Osobiście od samego początku żałowałam, że jestem
tylko biernym czytelnikiem, nie zaś bohaterką tej powieści,
albowiem Morza szept uzależnił mnie momentalnie.
O niezwykłym potencjale książki może
świadczyć fakt, iż autorka nie poszła na łatwiznę sięgając po
tematykę syren, ale stworzyła swoją własną, dobrze przemyślaną
rasę. Nie przypominam sobie by w jakiejkolwiek powieści pojawiły
się niksy, nie wspominając już o niksach rekinich, delfinich, czy
wielorybich. Podobne istoty widziałam wyłącznie w formie avatarów
w grze online, ale nigdy o nich nie czytałam. Mało tego! Patricia
Schröder dodała do bestiariusza nie tylko samą nawę, ale również
całą masę dodatkowych szczegółów, które dotyczą tej
niezwykłej rasy. Nie mniej jednak, żyjące w morskich głębinach
niksy nadal są dla nas zagadką i chociaż na ich temat można już
powiedzieć naprawdę wiele, to przecież kolejne książki dopiero
przed nami.
Jako osoba mieszkająca na południu,
ale zakochana w morzu i pragnąca przyłączyć się kiedyś do akcji
WWF (World Wide Fund for Nature), za niezwykle istotny i innowacyjny
element powieści uważam wyraźne nawiązanie do walki w obronie
mórz. Autorka nie obawia się pisać otwarcie o krzywdach, jakie
istotom żyjącym pod powierzchnią wody wyrządzają ludzie. Sam
Godrian zdradza głównej bohaterce, jak zgubna dla niksów bywa
ludzka interwencja, zaś Javen Spinx nie przebiera w środkach
opowiadając się przeciwko zanieczyszczaniu i eksploatacji mórz. Co
więcej, oczyma Elodie widzimy brutalność, z jaką człowiek
niszczy to, czego nie pojmuje, poznajemy jej zdanie na temat ludzkiej
natury, której nie sposób czasami zrozumieć.
I w końcu, Morza szept nie jest
niewinną powieścią, w której poza romantyzmem i ogromnym uczuciem
nie znajdziemy niczego innego. Patricia Schröder nie ucieka od
seksualności, targającego każdym popędu, ale czyni seks motywem
zabójstwa, bez ogródek pisze o badaniach DNA nasienia, pozwala
Cyrilowi opisać całkiem dokładnie nagie zwłoki Lauren. Jej
bohaterowie nie są więc dziećmi, ale prawdziwymi nastolatkami,
których hormony buzują, a pragnienia okazują się dominować nad
zdrowym rozsądkiem.
No właśnie, bohaterowie... Nie wiem,
jak Patricia Schröder to robi, ale jej postaci są naprawdę
wspaniałe. Każdego z bohaterów cechują jakieś konkretne,
wyjątkowe cechy charakteru, bądź niedoskonałości fizyczne, czy
psychiczne. Co więcej, autorka nie zdradziła nam jeszcze wszystkich
sekretów Elodie i jej znajomych, a więc wiele może się jeszcze
wyjaśnić, wiele skomplikować. Nie mniej jednak, już teraz możemy
oszaleć na punkcie tych wspaniałych postaci, bo któż z nas nie
chciałby mieć takiej paczki znajomych, jaką ma Ruby, bądź poznać
tajemniczej i boskiej wakacyjnej miłości? O tak, czytelnik z
łatwością może pokochać nawet niebezpiecznego, wyraźnie złego
Kyana.
Podsumowując, Morza szept to
najlepsza książka, tegorocznych wakacji i bez wątpienia zasługuje
na szczególną uwagę, jako że nie tylko wprowadza do literatury
zupełnie nową rasę żyjących w morzu istot, ale także podgrzewa
atmosferę odrobiną flirtu, rozkochuje w sobie obłędnymi
bohaterami. Na mnie wywarła ogromne wrażenie i w dalszym ciągu
czuję się zahipnotyzowana tajemnicami, których nadal nie odkryłam,
jak również pytaniami, jakie nasuwają się przy okazji sporego
grona postaci. Polecam, polecam, polecam!
Kurcze, wszyscy tak świetnie ją oceniają a ja na początku, z góry stwierdziłam, że jest średniawa. Nie wiem dlaczego, raczej nie kręcą mnie takie historie i zazwyczaj wydają mi się infantylne. Dlatego troszkę bałam się, gdy przyszedł do mnie ten tytuł z Dreams'a, bo nie chciałam już na początku współpracy zjechać ich książki, ale tutaj moje zdziwienie, bo jest to trzecia recenzja tej książki i trzecia bardzo pozytywna. Coś czuję, że chyba jednak mi się spodoba i będę się nią zachwycać po przeczytaniu :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze przecztytac, po takiej recenzji gdybym tego nie zrobila, mysle, ze wiele bym stracila :)
OdpowiedzUsuńNie żeby coś, ale dla mnie w tym fragmencie:
OdpowiedzUsuń"Patricia Schröder nie ucieka od seksualności, targającego każdym popędu, ale czyni seks motywem zabójstwa, bez ogródek pisze o badaniach DNA nasienia, pozwala Cyrilowi opisać całkiem dokładnie nagie zwłoki Lauren"
jest spojler jak nic. Właśnie jestem w trakcie lektury, już po tym fragmencie- dla mnie to była niespodzianka, szkoda żeby Twoi czytelnicy dowiedzieli się o tym fakcie jeszcze przed przeczytaniem :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że ten komentarz widzisz jako krytykę, a nie czepialstwo :)
Pomijając przepiękną okładkę (a wydawnictwo Dreams ma je niesamowite!) akcja w książce naprawdę wciąga, a właśnie subtelne motywy miłości i morski klimat sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem :) Czekam na kolejne tomy!
OdpowiedzUsuń