Tytuł: Mariah Mundi i szkatuła Midasa
Autor: G.P. Taylor
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 344
Ocena: -5/6
Mariah Mundi ma zaledwie 15 lat, ale
już teraz jest zdany wyłącznie na siebie, jako że jego rodziców
uznano za zmarłych, w co chłopak naturalnie nie wierzy. Niedługo
po zakończeniu edukacji w Szkole Kolonialnej w Chiswick, Mariah
rozpoczyna swoją życiową przygodę od nieoczekiwanego spotkania z
Perfidnym Albionem – nieznajomym, który będąc śledzonym
powierza pieczy chłopaka talię kart. Jeszcze tego samego dnia w
przedziale pierwszej klasy piętnastolatek ma okazję zawrzeć
znajomość z Kapitanem Charity oraz podejrzanym typem, Isambardem
Blackiem, a jak się okazuje, trójka podróżnych zmierza do tej
samej nadmorskiej miejscowości, gdzie Mariah ma podjąć pracę w
ekskluzywnym, bardzo nowoczesnym hotelu Regent. Niestety, w mieście
wrze od plotek o powrocie Krakena, który porywa młodych chłopców,
zaś Luger – ekscentryczny właściciel hotelu – również ma
swoje tajemnice, które Mariah postanawia odkryć sprzymierzając się
z Saczą, nową przyjaciółką. Co takiego kryje się w podziemiach
hotelu? Czego naprawdę chce Kraken? I czego w Regencie szuka Black?
Odpowiedzi na te pytania okażą się nie tylko skrzętnie ukryte,
ale i otoczone mgiełką niebezpieczeństwa.
Zacznę od tego, iż dla mnie powieść
G.P. Taylora Mariah Mundi i szkatuła Midasa okazała się
strzałem w dziesiątkę na pierwsze tygodnie lipca, jako że właśnie
w tym czasie rozpoczęłam swoje praktyki w hotelu, a więc
zdecydowanie czułam pewną więź z głównym bohaterem. W prawdzie
nie mogę poszczycić się pracą w wysokiej klasy kolosie nad
morzem, ale na pewno moi przełożeni mają w sobie coś z Lugera! W
takiej sytuacji łatwo się domyślić, że książka przypadła mi
do gustu, ale jestem pewna, iż spodoba się każdemu żądnemu
przygód i zagadek czytelnikowi, jako że w tej powieści akcja
posuwa się do przodu całkiem szybko i ciekawie. Nigdy nie możemy
być pewni czym zaskoczy nas autor, jako że posiada niewątpliwie
masę pomysłów, które w połączeniu z oryginalnym światem
sprawują się nie najgorzej.
Kolejnym ogromnym plusem powieści,
który również łączy się z moimi osobistymi preferencjami, jest
morze. Główny bohater trafia do nadmorskiego hotelu, gdzie przypływ
każdorazowo zalewa podziemia Regenta, a zapach soli unosi się w
powietrzu. Mało tego, Kapitan Charity prowadzi restaurację, w
której serwuje świeże, smażone ryby, a każdy kto raz poznał
smak takiego rarytasu nie zdoła oprzeć się chęci skosztowania
wykwintnej kuchni przedstawionej w powieści. Nie możemy zapomnieć
także o tym, iż morze Taylora to nie tylko piękno, ale również
niebezpieczeństwo wiążące się z zamieszkującymi głębiny
potworami. Ogromny krab żywiący się mięsem, hybryda smoka z
krokodylem i naturalnie Kraken potrafiący przybrać postać
człowieka! Ciarki na pewno niejednokrotnie przejdą Wam po plecach!
Co więcej, autor nie szczędzi swoim
czytelnikom pewnych nawiązań do mitologii, czy literatury, co
nadaje powieści dodatkowego wymiaru. Albowiem, poza wspomnianym już
przeze mnie wcześniej Krakenem, czytelnik już w tytule odnajdzie
wyraźną wskazówkę dotyczącą właściwości artefaktu, o który
pośrednio toczy się gra. Któż nie słyszałby o królu Midasie i
jego nieszczęsnym darze zamieniania wszystkiego w złoto? Nie
zabraknie tu także magicznego, morskiego ptaka, który nie jednej
osobie skojarzy się na pewno z ulepszoną wersją feniksa. I w
końcu, czy komukolwiek nazwisko Grimm nie kojarzy się jednoznacznie
z twórcami bajek? Jakby tego było mało, partnerem Grimma okazuje
się Grendel – imię potwora pojawiającego się w staroangielskiej
legendzie o Beowulfie. Muszę wspomnieć także o motywie
zaczerpniętym z historii o Jasiu i Małgosi, bowiem w powieści
Mariah Mundi i szkatuła Midasa główny
bohater ma okazję zmierzyć się z morską wiedźmą.
I w
końcu, czy Mariah Mundi
w jakimkolwiek stopniu przypomina Harry'ego Pottera?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna, a jednocześnie
dziecinnie prosta, albowiem wiele kwiatów może pachnieć podobnie.
Historia stworzona przez G.P. Taylora jest na pewno oryginalna i
niezwykle interesująca, zaś fabuła nie przypomina w niczym książki
pani Rowling. A jednak skojarzenia z bestsellerową, wiecznie żywą
serią pojawiają się w kilku miejscach, jak na przykład na
wspomnienie dworca King's Cross, przy okazji zachwytu nad mnogością
wspaniałych słodyczy, które jednak nie są w żadnym stopniu
magiczne, czy też sam motyw spotkania z przyjacielem ojca może
wydawać nam się znajomy. Wymieniać można dalej, są to jednak
detale, które nie mają szczególnego znaczenia dla jednych, zaś
mogą okazać się niezwykle istotne dla innych. Wszystko zależy od
indywidualnego podejścia czytelnika.
Reasumując,
Mariah Mundi i szkatuła Midasa to
powieść, która pozwala na dobrą zabawę nie tylko dzięki
ciekawej fabule oraz całkiem szybko prowadzonej akcji, ale także
dzięki dużym i małym nawiązaniom do innych dzieł. Jedni odnajdą
w powieści postać Fantomasa, inni kameleona, a wszystko to zależy
od nas samych. Co więcej, możemy nieźle się nagłowić próbując
odgadnąć zamiary poszczególnych postaci, a na pewno nie łatwo
jest je rozgryźć. Tak więc, ja przygodom Mariaha Mundi daję
zielone światło i bezsprzecznie sięgnę po drugi tom serii, kiedy
tylko się on pojawi. Was również do tego zachęcam.
Właśnie oglądałam ją wczoraj w empiku i zastanawiałam się co to za książka, bo wcześniej o niej nie słyszałam ;) Myślę, że to może być całkiem przyjemna lektura no i te czasy wiktoriańskie- moja ukochana epoka! :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. Według mnie bardzo przyjemna książka. wzmianka o Harrym Potterze na okładce to tylko chwyt marketingowy, ale trudno wymagać, żeby książka była w 100% oryginalna.
OdpowiedzUsuń