piątek, 30 września 2016

Fanfiction: Bez ostrzeżenia (Część VIII)


Fanfiction

Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: VIII
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia


Ku niewyobrażalnej uldze Jace'a oraz Aleca, mieszkanie Catariny mieściło się stosunkowo niedaleko szpitala, a droga do niego prowadziła przez spokojną, pozbawioną sklepów okolicę. Może właśnie temu zawdzięczali fakt, iż na miejsce dotarli szybciej, niż początkowo zakładali.
Samo mieszkanie było raczej skromne i niewielkie, zupełnie inne niż to, w którym mieszkał Magnus. Można było także sądzić, że Catarina jak do tej pory nie miała okazji gościć u siebie tylu osób jednocześnie, ponieważ jej salon z pewnością nie nadawał się na miejsce spotkań w gronie liczniejszym niż trzy osoby. Mimo wszystko każdy znalazł dla siebie odrobinę przestrzeni, zaś gospodyni zaproponowała kawę, co przyjęli z niejaką ulgą. Dzień taki jak ten wymagał sporej dawki kofeiny we krwi.
- No dobrze, zacznijmy od ciebie, Magnusie, a raczej od twojego ciała. Znam je lepiej niżbym sobie tego życzyła, więc jeśli coś będzie z nim nie tak, od razu to zauważę. Kochanie, mogę prosić cię do pokoju? - kobieta zwróciła się do czarownika, a następnie do Isabelle. Od razu było widać, że traktuje tę sprawę poważnie.
Ona i Isabelle wyszły na chwilę do innego pomieszczenia, gdzie Catarina poprosiła dziewczynę o zdjęcie ubrań do samej bielizny. Musiała obejrzeć ciało Magnusa aby mieć pewność, że zmiana „lokatora” nie dotknęła go w żaden sposób. Izzy jeszcze nigdy nie cieszyła się tak bardzo jak w tamtej chwili z faktu, że posłuchała brata i poszła po rozum do głowy. Przed wyjściem założyła bowiem bieliznę, którą wcześniej postanowiła pominąć, co okazało się całkiem szczęśliwe, biorąc pod uwagę rozegraną z bratem oraz Magnusem partię pokera.
- A więc znasz Magnusa od dawna? - zagadnęła chcąc wyciągnąć od kobiety możliwie najwięcej informacji na temat chłopaka swojego brata.
- Od wieków. W tym wypadku możesz traktować to dosłownie. Jest dla mnie jak brat i podejrzewam, że on czuje to samo. Może dlatego wiem o was wszystkich więcej, niż sami sądzicie. Magnus uwielbia mówić, nawet jeśli ktoś nie zamierza słuchać. Jest jak krnąbrne, domagające się uwagi dziecko. Nie sposób go nie kochać. - dokładnie obejrzała „nową” skórę Isabelle. - Hm, zdaje się, że wszystko jest w porządku. Nie widzę i nie wyczuwam żadnych oznak rozkładu ani zmian na poziomie komórkowym. - zajrzała Isabelle w zęby, co dziewczyna przyjęła z pewnym rozbawieniem, chociaż podejrzewała, że nawet coś takiego było w tym wypadku konieczne. Dziewczynę otoczyła niebieska mgła magii, która delikatnie muskała jej skórę i rozpłynęła się w mgnieniu oka. - No dobrze, możesz się ubrać. Cokolwiek się wam przytrafiło, nie dotknęło ciała. - kobieta uśmiechnęła się do Izzy i wyszła na kilka chwil z pokoju.
Przywołała do siebie Magnusa, który nie mógł odmówić sobie kilku kąśliwych uwag skierowanych do przyjaciółki na temat zakładającej koszulę Isabelle. Catarina zignorowała go jednak z głębokim, ciężkim westchnieniem jak niepoważne dziecko i zamiast odpowiadać na zaczepkę, wydała to samo polecenie, które wcześniej usłyszała dziewczyna.

Isabelle dołączyła do czekających w miniaturowym salonie przyjaciół, którzy siedzieli nad rozłożoną mapą i analizowali raz jeszcze wszystko, co zdołali dotąd wydedukować ze strzępków informacji jakie posiadali. Podejrzewała, że Magnus rozgościł się w mieszkaniu Catariny, ponieważ Clary rysowała właśnie szkic pentagramu w jakimś promocyjnym notesie, którego okładka promowała lek na prostatę.
- I? - zapytała zwięźle.
- I nic. Brakuje nam czegoś, to pewne. - odpowiedział jej wpatrzony w rysunek Alec. - Jestem pewny, że tutaj musi być więcej elementów, ale my znamy tylko niektóre z nich. Sama powiedz, ile widziałaś tak banalnie prostych pentagramów przywołujących demony? - bez pytania zabrał notes Clary i pokazał go siostrze. - Przyjrzyj się tylko tym pustym polom. To straszy bielą. Musimy dowiedzieć się jak wygląda oryginalny pentagram i wtedy nanieść go na mapę. Możliwe, że w innych miejscach w mieście również coś się wydarzyło.
- Alec ma rację. - Jace poparł swojego parabatai. - Czarownicy, Nocni Łowcy, Wilkołaki, Wampiry, Przyziemni. Kogo brakuje nam do kolekcji?
- Faerii.
- Bingo. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale założę się, że im również się oberwało. Problem w tym, że Faerie nie będą chciały podzielić się z nami swoimi problemami, więc musimy sami dojść do tego, co i komu mogło się przytrafić.
- Lista tego, co mamy do zrobienia staje się coraz dłuższa, a nasze cel coraz bardziej się przez to oddala. - Alec nachmurzył się splatając ramiona na piersi. Jego chęć powrotu do własnego ciała była silniejsza niż wrodzona cierpliwość, chociaż było widać, że stara się walczyć z samym sobą i stwarzać pozory profesjonalizmu Nocnego Łowcy. Szło mu niespecjalnie, ale czego oczekiwać od chłopaka z okresem. W końcu wielu mężczyzn „umierało” na zwykły katar, a co dopiero, kiedy w grę wchodziłaby menstruacja.
- Postarajmy się to traktować jak osoby trzecie. Udajmy, że wcale nas to nie dotyczy. Może wtedy będzie nam łatwiej i szybciej do czegoś dojdziemy. - propozycja Jace'a nie była całkiem pozbawiona sensu, chociaż niewątpliwie znajdowała się wysoko na liście zadań „trudnych do realizacji”. Mimo wszystko nie mogli zrobić nic lepszego, więc dlaczego nie spróbować.
- Alexandrze, zapraszam. - Catarina pojawiła się w drzwiach salonu przywołując do siebie chłopaka.
Alec zmarszczył brwi jakby w obawie, ale ruszył w stronę kobiety. Minął w drzwiach Magnusa, który pozwolił sobie na zalotne mrugnięcie.
- Wiesz, że w jego oczach to tak, jakby mrugał sam do siebie, prawda? - Jace nie omieszkał tego skomentować, czym zasłużył na ostrzegawcze spojrzenie czarownika.
- I bez magii mogę uprzykrzyć ci życie, więc nie zaczynaj ze mną, jeśli nie chcesz na tym ucierpieć.
- Jace, Magnus w końcu odzyska swoje ciało, a wraz z nim magię. Chcesz żeby zamienił cię w ropuchę? - Clary postanowiła zapobiec ewentualnej katastrofie. - On jest do tego zdolny, a ja nie będę całować wszystkich żab w okolicy, kiedy spanikowany dasz nogę. Nawet nie wiem, czy to działa w ten sposób, więc nie staraj się tak bardzo zamienić naszej historii miłosnej w baśń.
- Et tu Brute contra me.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Dbam o swoje. - zauważyła rozsądnie i pokazała mu język.
- Koniec tych miłosnych podchodów! - Magnus, który podszedł do niewielkiego stolika kawowego, na którym rozłożona była mapa, postukał w nią palcem. - To jest ważniejsze. - rzucił okiem na szkic Clary. - Tak, to niewątpliwie stary pentagram. Zawiera pogańskie, celtyckie elementy. - wskazał kilka punktów. - Znam to w teorii, nie w praktyce. - zastrzegł, jakby w obawie, że któreś z jego przyjaciół wyciągnie absurdalny wniosek i przypisze Magnusowi wiedzę, jakiej ten nie posiadał.
- Gdzie w takim razie powinniśmy szukać? - Isabelle bawiła się jednym z wisiorków na szyi.
- W Spiralnym Labiryncie.
- I jak chcesz się tam dostać? - Jace spojrzał na czarownika z sarkastyczną litością. - Jesteś teraz Alekiem, a Isabelle jest tobą, więc nie ma mowy o...
- A kto powiedział, że to ja tam pójdę? Catarina spotykała się kiedyś z jednym czarownikiem i chociaż nic z tego nie wyszło, chyba nadal są przyjaciółmi. Zresztą, na pewno chętnie odnowi starą znajomość dla dobra ludzkości.

- Czyś ty do reszty zgłupiał?! Wodziłam go za nos przez pięćdziesiąt lat! Nienawidzi mnie! Nie wspomnę już o tym, że nie ufam mu ani trochę.
- Nie proszę żebyś się z nim znowu zeszła i wprowadzała go w naszą sytuację, tylko o to, żebyś go okradła! Potrzebuję jego książek, a nie jego wiedzy czy przyjaźni. Wiem, że to podejrzany typ i nigdy go nie lubiłem
- I jak to sobie wyobrażasz? Zapukam, wproszę się do środka pod pretekstem powspominania starych czasów i poproszę żeby wyszedł z salonu żebym mogła przejrzeć jego książki i ukraść te, które uznam za przydatne? To dupek, ale nie idiota, Magnusie.
- A to jakaś różnica? - rzucił zgryźliwie czarownik i siedząc w fotelu zmienił pozycję zakładając nogę na nogę.
Słuchający tej wymiany zdań Nocni Łowcy nie odzywali się, zostawiając sprzeczki czarowników między czarownikami.
- Możesz wywabić go z domu, a my się tam zakradniemy.
- Sama nie jestem pewna, kto będzie miał trudniejsze zadanie. - prychnęła poirytowana Catarina.
- Powiesz mu, że chciałaś przeprosić za tamte lata, bo przez cały ten czas gryzło cię sumienie. Możesz zwalić winę na mnie. Powiesz, że to ja nie pozwoliłem ci przeprosić, bo go nie lubiłem i uznałem, że na to nie zasługuje. Och, sama doskonale potrafisz zmyślać!
- I w tym czasie ty ominiesz jego zabezpieczenia, na których zupełnie się nie znasz, wejdziesz do jego domu i jak gdyby nigdy nic zaczniesz wertować całą jego bibliotekę kartka po kartce?
- Masz lepszy pomysł?
Na dłuższą chwilę zapadła grobowa niemal cisza, którą przerwała Clary.
- A gdybyśmy jednak poprosili go o pomoc? Jeśli ma z tym coś wspólnego, będzie chciał nam pomóc tak, żebyśmy niczego się nie domyślili, a później na pewno skontaktuje się ze swoimi wspólnikami żeby się nas pozbyć. Ale jeśli wcześniej wykorzystamy jego pomoc w znalezieniu odpowiedniego pentagramu i po wszystkim podamy mu ten sam eliksir, który Ragnor przygotował dla mojej mamy, czarownik, o którym mówicie nie będzie stanowił dla nas zagrożenia, prawda?
- Zdolna jesteś. - pochwalił ją Magnus, a na jego twarzy pojawiał się z każdą chwilą większy uśmiech. - Wprowadziłbym jednak kilka udoskonaleń w twoim planie. Najpierw go uśpimy, a następnie przejrzymy jego zbiory. Przy okazji przeszukam też jego dom dla pewności, że nic nie ukrywa. Catarino, odwiedzisz go w imię starej miłości i nie przyjdziesz z pustymi rękoma. Dodamy eliksiru do wina, które dasz mu w ramach przeprosin i które wypijecie na zgodę. Ty będziesz udawać, ale on musi się go naprawdę napić. Wiem, że dasz sobie radę, więc tym się w ogóle nie przejmuję. Od razu zajmę się eliksirem! Wracam do siebie po Białą Księgę, a ty poszukaj jakiejś seksownej kreacji. Musisz go zachwycić, żeby chciał wybaczyć ci te pięćdziesiąt lat. Isabelle, idziesz ze mną, reszta niech pomoże Catarinie znaleźć coś odpowiedniego. Pamiętajcie, że od tego zależy nasza przyszłość, więc się postarajcie.
Machnął ręką na Izzy i wraz z nią wyszedł z mieszkania przyjaciółki.


Raphael Santiago Moodboard

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!