Fanfiction
Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: V
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia
- Nie, nie, też nie! - Magnus po kolei odrzucał magiczne księgi na jedną ze swoich krzykliwych sof. - W tej na pewno nic nie ma, ta może coś w sobie mieć, chociaż wątpię. - komentował wybierając te woluminy, które jego zdaniem mogły rzucić przynajmniej odrobinę światła na ich sytuację. Niestety nie było ich wiele, co wcale go nie dziwiło, chociaż niewątpliwie podsycało jego irytację. Nie lubił sytuacji, w których musiał przyznawać się do swojej niemocy, jak chyba każdy, niezależnie czy był czarownikiem, Nocnym Łowcą czy zwykłym Przyziemnym. - Na miłość boską, Alec! - warknął na rudowłosą, która kręciła się niespokojnie po pokoju. - Idź do tej cholernej łazienki i przestań drobić! Jesteś dużym chłopcem i wiesz, że pewne potrzeby fizjologiczne nie znikają tylko dlatego, że je przeczekasz! Denerwujesz mnie, kiedy tak chodzisz w kółko!
Chłopak zmarszczył gniewnie idealne brwi Clary i spiorunował czarownika wściekłym spojrzeniem.
- Łatwo ci mówić! Chcesz się zamienić? Ja zabiorę sobie swoje ciało, a ty męcz się w ciele kobiety!
- Alec, ja jestem w ciele Magnusa i nie miałam oporów żeby...
- Ty jesteś inna! - chłopak przerwał siostrze brutalnie.
- Jak na tak inteligentnego Nocnego Łowcę, jesteś strasznie głupi, Alexandrze. - Magnus przesunął dłonią po włosach. - Przypominam ci, że jestem w ciele mężczyzny, który zawrócił mi w głowie i bynajmniej nie jest mi łatwo. Wystarczy, że się podrapię i czuję pod palcami to twarde, umięśnione, warte grzechu ciało, o którym śnię nocami. To tortura, a pozwolę sobie dodać, że najgorsze przede mną, ponieważ ja również w pewnym momencie będę musiał na stronę. Nie rób więc z siebie takiego męczennika i po prostu zachowuj się jak dorosły człowiek, a nie dziecko.
Alec prychnął urażony, ale uspokoił się trochę i z miną człowieka idącego na ścięcie ruszył w stronę drzwi łazienki Magnusa. Dwójka jego towarzyszy odetchnęła z ulgą.
- Kobiety... - westchnęła Isabelle i po szybkiej wymianie wymownych spojrzeń z czarownikiem oboje roześmiali się głośno. Może nie powinni nabijać się z Aleca, który nienawidził zmian i wszystkie przyjmował z wielką niechęcią, ale nie mogli się powstrzymać. Jego dziecięce zachowanie sprawiało, że ich problem wydawał się bardziej zabawny niż poważny. Zresztą, nadąsany Alec miał w sobie coś rozkosznego, co upodabniało go do humorzastego kociaka, który podrapie cię tylko po to, żeby po chwili wrócić i łasić się do twojej dłoni. Co jednak najzabawniejsze, najstarsza pociecha Lightwoodów nie miała pojęcia jak bardzo jest niewinna i słodka. Wszystko to po prostu było integralną częścią Aleca i nie miał na to najmniejszego nawet wpływu. Jego lepsze i gorsze dni, smutki i radości, obawy, chwile pewności siebie, powody do zawstydzenia oraz do dumy, wszystko to było tym, co tworzyło go komórka po komórce. Kochające go osoby doskonale zdawały sobie z tego sprawę i akceptowały go takim, jakim był, chociaż nie przeszkadzało im to czasami pośmiać się odrobinę z tej Chodzącej Nachmurzonej Niewinności. Tym bardziej teraz, kiedy naburmuszony książę miał prawdziwe powody do niezadowolenia.
W końcu z nich wszystkich to właśnie Alec był najmniej przygotowany na to, co go spotkało i traktował to jak rodzaj boskiej kary. Magnus żył od wieków i potrafił dopasować się do każdej sytuacji, Isabelle po prostu dobrze się bawiła, zaś Clary najwyraźniej postanowiła wynieść z tego doświadczenia najwięcej jak tylko się da. Biedny chłopak zostawał więc w tyle za wszystkimi i zadręczał się zamianą ciał zupełnie nie potrafiąc się wyluzować i dać ponieść losowi.
Isabelle i Magnus niedługo cieszyli się spokojem, ponieważ Alec wypadł z łazienki blady i przerażony, jakby znalazł w wannie rozczłonkowane zwłoki czegoś wyjątkowo paskudnego i cuchnącego.
- Krwawię! - rzucił wodząc spojrzeniem od siostry do swojego chłopaka i wyraźnie oczekując od nich jakiejś reakcji. Magnus i Isabelle wpatrywali się w niego przez chwilę skonsternowani zanim dziewczyna zrozumiała, co się dzieje.
- Masz miesiączkę? - dopytała.
- To właśnie powiedziałem! - prychnął.
- To wiele tłumaczy. Nic dziwnego, że jesteś rozdrażniony. - skomentowała patrząc na brata ze współczuciem. - Zostań z Magnusem, a ja skoczę do sklepu po podpaski. Nie będę używać magii! - odpowiedziała na wymowne spojrzenie czarownika. - Trochę zaufania!
- Idź już! - Alec złapał ją za ramiona, odwrócił i zaczął popychać w stronę wyjścia. - I potrzebuję bielizny na zmianę. Ta jest zakrwawiona. - dodał cicho, tak aby tylko Isabelle go słyszała. - To obrzydliwe.
- Witaj w świecie kobiet, braciszku. - Izzy uśmiechnęła się do niego pocieszająco i beztroskim krokiem ruszyła w dół ulicy do najbliższego sklepu.
Alec przez chwilę odprowadzał siostrę wzrokiem, skanując spojrzeniem idealne ciało Magnusa. W końcu jednak westchnął ciężko dając upust narastającej w nim ponownie frustracji i zamknął drzwi wracając do swojego chłopaka, który zajął się starymi księgami. Nie mając żadnego lepszego zajęcia, zaczął przeglądać pozostałe jeszcze na półkach książki. Może i nie mógł przeczytać większości z nich, ale zawsze mógł oglądać obrazki, a te niekiedy były wymowniejsze niż słowa. To pozwoliło mu także na chwilę zapomnieć o problemach, a w szczególności jednym, który zaczynał dawać mu się we znaki w dolnych partiach brzucha. Jakby mało było mu na dziś upokorzeń, musiało jeszcze boleć! Bycie kobietą było do kitu! Chociaż po głębszym zastanowieniu, Alec nazwałby to „super-mocą”.
- Mam dosyć! - Magnus odrzucił na bok ostatnią z książek, które wybrał i odchylając do tyłu głowę, ułożył ją na oparciu fotela. Zamknął oczy próbując zebrać myśli, które rozbiegały się we wszystkich możliwych kierunkach po tym, jak przedarł się przez cały swój księgozbiór nie zbliżając się ani na krok do rozwiązania problemu.
- Nie mamy nic, prawda? - Alec usiadł naprzeciwko niego wpatrując się w swoje ciało wielkimi, słodkimi oczyma Clary.
- Tak i nie, Alexandrze. Fakt, że niczego się nie dowiedzieliśmy również jest pewną wiedzą. Wiemy chociażby to, że musimy zaczynać od zera ponieważ wszystko wskazuje na to, że jesteśmy pierwszym takim przypadkiem. - Magnus uniósł powieki i utkwił zielono-brązowe spojrzenie w rudowłosej. - Czytałeś kiedyś „Frankensteina” prawda?
Alec skinął głową niepewnie. Nie wiedział do czego zmierza czarownik i dlaczego przytacza właśnie tę, a nie inną powieść. Co „Frankenstein” miał wspólnego z ich przypadkiem?
- W czasach Mary Shelley wierzono, że odpowiednio nasilony impuls elektryczny jest w stanie ożywić martwe ciało. Badano tę teorię, przeprowadzano eksperymenty. Ta teoria była do tego stopnia popularna, że autorka nigdy nie napisała dosłownie, w jaki sposób Victor ożywił swojego potwora. Prawda kryje się między wierszami i to właśnie te podpowiedzi autorki wykorzystała kultura popularna.
- Burza. - zrozumiał w końcu Alec.
- Tak, burza, a dokładniej mówiąc pioruny. Nie mówię, że coś... zostało ożywione, ale wiemy już niewątpliwie, że winne wszystkiemu są magiczne wyładowania. Teraz zostaje więc nam dowiedzieć się, w których miejscach magia zetknęła się z ziemią i co było jej przekaźnikiem. Dopiero wtedy będziemy w stanie ruszyć dalej, jeśli w ogóle będzie to możliwe.
- No dobrze, ale jak chcesz sprawdzić gdzie uderzyły pioruny?
- Pomogą nam w tym Przyziemni. - Magnus uśmiechnął się z wyższością. - Nigdy ich nie lekceważ, Alexandrze. Czasami okazują się przydatni. Tak się składa, że niektórzy z nich są łowcami piorunów. Podążają za burzą, starają się dotrzeć do jej serca. Są szaleni, ale w tym przypadku na pewno okażą się pomocni. - czarownik sięgnął po swoją komórkę i w skupieniu zaczął przeglądać internet.
Alec obserwował go w zamyśleniu. Zabawne, ale swobodna rozmowa z Magnusem sprawiła, że zapomniał całkowicie o tym, co dręczyło go jeszcze kilkanaście minut wcześniej. Do tej pory spięte mięśnie rozluźniły się, serce przestało bić nerwowo w piersi, jego oddech wyrównał się i stał się głębszy. Nie ważne w czyim ciele, Magnus potrafił czynić cuda!
- Dobrze widzieć, że kryzys został zażegnany. - stojąca w drzwiach Isabelle wystraszyła brata sprawiając, że podskoczył niespodziewanie na dźwięk jej głosu. Czarownik musiał zauważyć ją wcześniej, ponieważ w ogóle nie zareagował zajęty swoim zadaniem. - Trzymaj, braciszku. - dziewczyna podała Alecowi rzucające się w oczy, żywo zielone opakowanie ozdobione motywem stokrotek oraz jasno różową bieliznę.
Chłopak skrzywił się, ale nie powiedział ani słowa, jakby uznał, że nie zniży się do poziomu kłótni o damskie majtki. Zamiast tego wziął od siostry opakowanie podpasek oraz bieliznę na zmianę i zniknął w łazience na dłuższy czas.
Izzy nie miała najmniejszych wątpliwości, że zmaga się z najprostszą na świecie czynnością, którą każda dorastająca dziewczyna opanowuje już w dniu pierwszej miesiączki. Tym razem nie zamierzała jednak nabijać się z Aleca, jako że szczerze wątpiła w to, by jakikolwiek chłopak był zdolny poradzić sobie z tym zadaniem szybciej.
Rzuciła okiem na wciąż zajętego swoją komórką Magnusa i zajrzała mu przez ramię. Czarownik nie przerywając swojego zajęcia wprowadził ją zwięźle w temat.
Isabelle nie potrafiła powstrzymać uśmiechu. Zadziwiające, że wystarczyło zostawić Aleca i Magnusa samych na kilka chwil, a od razu byli w stanie zrobić krok do przodu, nawet kiedy sytuacja wydawała się beznadziejna. Jeśli ktoś byłby w stanie zbawić świat to właśnie ta dwójka.
Wracając do salonu, Alec zamarł w bezruchu. Spoglądał na samego siebie siedzącego w fotelu i tłumaczącego coś pochylonemu nisko Magnusowi. Intymność tej sceny uderzyła go z całą mocą i zarumieniła jego jasne, delikatne w tej chwili policzki. Gdyby tylko pozwolił sobie na większą swobodę, gdyby nie obawiał się tak bardzo bliskości czarownika, stanowiłby część takiego zapierającego dech w piersi obrazka. Zapragnął tego tak mocno, że w głębi serca obiecał sobie opuścić gardę i dać się ponieść emocjom, kiedy tylko będzie po wszystkim i odzyska swoje ciało.
- Teraz nasuwa mi się tylko jedno pytanie. - Magnus uniósł głowę znad telefonu i spojrzał prosto na wpatrzonego w niego Aleca, mrugnął do niego posyłając drobny uśmiech. - Działamy, czy czekamy aż dołączą do nas Clary i Jace?
- Jace zabiłby nas, gdybyśmy spróbowali zrobić cokolwiek bez niego. - rzuciła rozsądnie Isabelle. - Jest wprawdzie niegroźny dla przyjaciół, ale potrafi być uciążliwy i nieprzyjemny.
- Przyznaję to bardzo niechętnie, ale to wystarcza mi za odpowiedź. Nie będę komplikował sobie życia bardziej niż już się skomplikowało. Zrobimy sobie przerwę i zaczekamy na te dwa gołąbeczki. Może oni czegoś się dowiedzą, w co wprawdzie wątpię, ale...
- Mam przerwę od kiedy tu jesteśmy. - zauważył smętnie Alec i opadł ciężko na sofę. Bezczynność i bezradność nie działały na niego zbyt dobrze.
- Cóż, zawsze możesz zrobić nam jakiś obiad.
Alec spojrzał ostrzegawczo na swojego chłopaka.
- Ja coś ugotuję! - Isabelle zapaliła się do pomysłu.
- Nie! - jej brat stanął wyprostowany, jakby zagroziła, że wysadzi mieszkanie Magnusa jego własną magią. - Zamówimy pizzę. Magnus i tak nie ma lodówki, więc musielibyśmy zrobić zakupy, a to za dużo roboty.
- Zrozumiałem aluzję, Alexandrze. Zostaniemy przy pizzy.
Isabelle zmierzyła ich nieprzyjaznym spojrzeniem.
- Przypominam wam, że mam po swojej stronie magię i nie zawaham się jej użyć.
- Ależ moja droga, doskonale o tym pamiętam. Za każdym razem, kiedy chcę jej użyć i uświadamiam sobie, że jestem teraz Nocnym Łowcą. - czarownik mrugnął do niej zalotnie. - Skoro nie mamy innej alternatywy może w coś zagramy? - jego uśmiech nie zwiastował niczego dobrego, ale o tym dwójka Lightwoodów jeszcze nie wiedziała.
Alec Lightwood w/ Chairman Meow Moodboard
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!