piątek, 7 października 2016

Fanfiction: Bez ostrzeżenia (Część IX)


Fanfiction

Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: IX
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia


Catarina rzuciła okiem na Nocnych Łowców, na których została skazana i wzięła głęboki, ciężki oddech. Magnus zawsze wiedział, w jaki sposób najlepiej wmieszać ją w swoje sprawy i umilić jej życie w wątpliwy sposób.
- Jeżeli pozwolicie, zostawię was samych. Jeśli mam wziąć w tym udział, muszę dowiedzieć się kilku rzeczy na temat osoby, której planowałam już nigdy więcej nie oglądać.
- Tak oczywiście! Jeśli chcesz wyjdziemy i...
- Nie ma takiej potrzeby. - kobieta przerwała Clary łagodnie. - Możecie tu zostać. Rozgośćcie się i zaczekajcie na Magnusa oraz Isabelle. Wrócę tak szybko, jak tylko będę mogła i postaram się dowiedzieć czegoś więcej o tym, co dzieje się w mieście.
Posłała trójce swoich towarzyszy krótki, ale szczery uśmiech i w kilku ruchach wyczarowała portal. Przeszła przez niego bez słowa, a ten zamknął się za nią z cichym, przypominającym elektryczny, sykiem.
- Nienawidzę bezczynności. - rzucił komentarzem nachmurzony Jace, który w chwili zamknięcia się portalu wstał z miejsca i zaczął krążyć po niewielkim salonie. - To ja powinienem być w centrum wydarzeń! Potrzebuję ruchu, działania, walki!
- Chciałbyś znaleźć się w ciele kogoś innego, żeby być w centrum? - Alec spojrzał na chłopaka spod zmarszczonych brwi. - Nie żebym ci nie wierzył, ale nie wierzę. I bez tego bywasz niczym drama queen, ale w przypadku takiej zamiany byłbyś nie do zniesienia.
Jace nie był zadowolony z tego, co usłyszał, ale nie mógł zaprzeczyć. W słowach jego parabatai było trochę prawdy. Jace najlepiej czuł się w swojej skórze i nie chciał zamienić jej na żadną inną. Ale czy zrobiłby to, gdyby miał pewność, że wtedy wokół niego coś będzie się działo? Gdyby wiedział, że w zamian za sporą część siebie będzie mógł zaszaleć? Nie był pewny, ale może miało to coś wspólnego z faktem, że jego przyjaciele mimo swojego problemu również musieli męczyć się z bezczynnością, która jemu tak bardzo dawała się w tamtej chwili we znaki. Nie miał pewności, że zamieniając ciało na inne zaspokoi swoją potrzebę ruchu.
No, może gdyby trafił na Magnusa, byłoby trochę lepiej. Mógłby czarować lub przynajmniej usiłować, może nawet poszedłby z Catariną do Spiralnego Labiryntu. Podejrzewał jednak, że czarownicy nie pozwoliliby mu na to. Byłby w końcu nadal Nocnym Łowcą, a oni nie cieszyli się szczególnym zaufaniem innych ras.
- Nie, naprawdę, zaraz wyjdę i będę biegał po okolicy z wywieszonym językiem, jak pies wypuszczony z domu po całym dniu męczenia się w zamkniętym pomieszczeniu.
- Tylko nie sikaj w miejscach publicznych. Przyziemni bardzo tego nie lubią. - Clary pokazała w uśmiechu białe zęby Isabelle.
- Bardzo zabawne, droga pani. Bardzo zabawne. - prychnął urażony blondyn. - Minęło tyle godzin, a my nie zabiliśmy nawet jednego demona. Siedzimy nad mapami, myślimy, czekamy, chodzimy bez celu i znowu ślęczymy nad mapą. Kiedy wrócą Magnus i Izzy, przygotują eliksir, który Catarina poda temu swojemu byłemu, a my będziemy bezczynnie czekać, żeby później spędzić długie godziny w jego domu przeszukując bibliotekę. Doprawdy, cóż za fascynująca perspektywa. Chyba zmienię swoją definicję dobrej zabawy.
- Rozwiązania siłowe nie są lekiem na wszystko, Jace. - Alec starał się przemówić przyjacielowi do rozumu, ale blondyn był najwyraźniej odporny na wszelkie przejawy zdrowego rozsądku.
- Wystarczy, że są lekiem na nudę.
Clary przewróciła oczyma.
- Może rzeczywiście powinieneś pobiegać po okolicy.

Magnus wygrzebał Białą Księgę z jednej ze swoich licznych skrytek i przekartkował ją pospiesznie w poszukiwaniu przepisu na eliksir, który był im teraz tak niezbędny, a który do tej pory tylko uprzykrzał im życie.
- Mam, mam, to też mam... - sprawdzał listę składników. - Catarina będzie miała. Niech to! - syknął w pewnej chwili, czym zwrócił na siebie uwagę Isabelle.
- Co się dzieje? - zapytała niepewna.
- Będziemy musieli wybrać się na zakupy na Targ Cieni. Miałem nadzieję tego uniknąć, ale nie mamy wyjścia. Niektórych składników eliksiru nie zdobędziemy ot tak.
- Och. - dziewczyna ograniczyła się do westchnienia, ale jej oczy zabłyszczały. Nigdy dotąd nie była na Targi Cieni, ponieważ było to miejsce, które Nocni Łowcy powinni omijać wielkim łukiem. Tym razem miała jednak doskonałą wymówkę i jeszcze lepsze „przebranie” aby móc bezkarnie złamać tę zasadę. Domyślała się, że Magnus doskonale o tym wiedział, toteż nie zdziwił jej fakt, że czarownik wygrzebał z jednej ze swoich szaf ciemny, długi płaszcz z kapturem, który założył, aby ukryć twarz oraz runy na ciele.
- Jeśli ktoś cię zaczepi, mów, że jesteś w pracy i nie masz czasu na rozmowy, ale zadzwonisz w stosownym czasie. - polecił jej.
- Jasne, nie widzę problemu. Jestem całkiem dobra w spławianiu natrętów. - posłała czarownikowi jeden ze swoich czarujących, pewnych siebie i drapieżnych uśmiechów.
- W takim razie mogę być spokojny. Idziemy?
- Za tobą.

Magnus narzucił kaptur na głowę, kiedy zbliżali się do wejścia na Targ Cieni i kazał Isabelle trzymać się blisko siebie. Nie chciał żeby się zgubiła, ponieważ w jego ciele mogła narobić sporo zamieszania, a jemu przypadłoby później w udziale „sprzątanie” po niej . I bez jej pomocy miał sporo wrogów i naprawdę nie chciał mieć ich jeszcze więcej. Nie wspominając już o fakcie, że Isabelle mogła natknąć się na kogoś z jego byłych, a wtedy wszystko mogłoby się wydarzyć. Izzy była nieprzewidywalna i dawała z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej, stojąc na straży związku swojego brata. Kogoś takiego lepiej było trzymać daleka od potencjalnego źródła problemów.
Nowojorski Targ Cieni pękał w szwach bardziej niż zwykle, co pozwoliło Magnusowi wierzyć, że cokolwiek wydarzyło się tej nocy, naprawdę dotknęło znacznie więcej osób, niż garstka, o której wiedzieli.
- Jeśli to możliwe, jest bardziej zielony niż naturalnie! - doszedł do nich fragment konwersacji prowadzonej przez dwóch rogatych czarowników.
- Przynajmniej nikomu nie zagraża. Kat jest przekonany, że jest jednorożcem. Nawet wyczarował sobie tęczę, po której biega nago cały dzień. Przyziemni myślą, że ktoś kręci jakąś nową komedię dla Hollywood, więc trzymają się na dystans, ale gdyby nie to, Nocni Łowcy na pewno pozbyliby się Kata tak szybko jak to możliwe.
- I tak jestem zaskoczony, że jeszcze nie wmieszali się w nasze sprawy. Ich zawsze jest pełno tam, gdzie ich nie potrzebujemy.
Magnus pchnął lekko Isabelle dając jej w ten sposób do zrozumienia żeby się nie zatrzymywała. Szczegóły szaleństwa Czarowników nie wnosiły nic do ich sprawy. Tym bardziej w tym przypadku. Magnus mógł tylko być wdzięczny losowi, że to nie na niego trafiło. Bieganie nago po tęczy na pewno nie zjednałoby mu sympatii rodziców Alexandra. Zresztą, Alec nie koniecznie lubił jednorożce, więc również mógłby być daleki od zachwytu nad wszechstronnością swojego chłopaka.
- To miejsce to kopalnia plotek. - zauważyła wyraźnie zafascynowana Isabelle, na co zakapturzona postać przed nią odwróciła głowę w jej stronę.
- Nie przyzwyczajaj się.
Izzy próbowała nie rozglądać się z zaciekawieniem po Targu oraz poustawianych wszędzie straganach oraz niewielkich sklepikach, ale było to raczej trudne. Tutaj usłyszała rozmowę o jakimś starym wilkołaku, który podobno rano po burzy obudził się na jednym z drzew w parku nie wiedząc nawet jak się tam znalazł, ktoś inny rozprawiał na temat bardzo wychudzonych i jakby wypompowanych z całej energii Ifrytów.
Zatrzymali się przy jednym ze stoisk, gdzie stara, niesamowicie pomarszczona kobieta wzięła od Magnusa listę potrzebnych mu towarów i zniknęła pośród licznych pudeł tworzących niemal mały labirynt za jej straganem.
- Nie gap się tak. - upomniał przyjaciółkę Magnus, kiedy zauważył, że dziewczyna intensywnie wpatruje się w wiekową staruszkę.
- Kim ona jest? Nie może być wilkołakiem, ma srebrne kolczyki, a na czarownika jest chyba za stara.
- Wierz lub nie, ale to zwykła przyziemna. Jej mąż był czarownikiem i nauczył ją tego i owego. Zabili go Nocni Łowcy w wyniku głupiego nieporozumienia. Zresztą znajdziesz tutaj całą masę osób, które straciły kogoś bliskiego z winy Nefilimów. Nie jesteście tutaj mile widziani, zaś Clave uważa to miejsce za siedlisko jakiejś podziemnej zarazy, więc zabrania się wam tutaj kręcić. Nie zaprzeczę jednak, że Clave nie wie, co traci. Wasze archiwa są młodsze niż niektórzy Przyziemni na tym Targu. Nie wspominając już o fakcie, że zawsze można usłyszeć tutaj najciekawsze plotki, dzięki czemu niektórzy z nas wiedzą, co dzieje się w całym mieście niemal w tej samej chwili, kiedy coś się wydarzy.
Staruszka wróciła do nich niosąc papierową torbę, którą podała Magnusowi. Czarownik zajrzał do środka upewniając się, że w środku mieści się wszystko, co znajdowało się na jego liście i skinął głową. Zapłacił kobiecie i ulegając namowom Isabelle, postanowił oprowadzić ją po Targu wskazując najprzydatniejsze stoiska oraz te, które należały do jego przyjaciół bądź wrogów. Dziewczyna chłonęła każde jego słowo, co nie wróżyło dobrze, ale tym mężczyzna nie planował się przejmować. Isabelle Lightwood była osobą, która zawsze robiła to, na co miała ochotę. Nawet decydując się na bycie posłuszną woli rodziców, pozostawała niezmiennie buntowniczą, niezależną i spragnioną przygód sobą. Poza tym, jeśli Isabelle postanowi co jakiś czas pojawiać się na Targi Cieni, lepiej żeby wiedziała, których miejsc unikać, którym ludziom skopać tyłki, a których może prosić o pomoc w imieniu Magnusa. Ta wiedza nie mogła jej zaszkodzić, nie była też zachętą do łamania praw Clave, więc nikt nie powinien mieć za złe Magnusowi dzielenia się nią. Przyjacielskimi pogaduchami nie łamał przecież żadnego prawa. Poza tym, był przecież Nocnym Łowcą, który opowiadał o Targu czarownikowi.
- No dobrze, a skąd to wszystko pochodzi? Przecież oni muszą to skądś brać, prawda?
- Pierwsza zasada Targu Cieni, nie pytać o źródło. Czy w restauracji prosisz o rodowód steku, który zamawiasz? Pytasz o dokładne współrzędne miejsca, z którego wykopano ziemniaka, którego właśnie jesz? Wątpię. Tutaj wszystko odbywa się na tej samej zasadzie. Przychodzisz po towar, a nie po całą stojącą za nim historię.
- Krótko mówiąc, nie wszystko jest tutaj legalne, tak?
- Ja tego nie powiedziałem. - odpowiedź Magnusa była bardzo wymowna, toteż Isabelle nie pytała o to więcej. W tym wypadku im mniej wiedziała, tym lepiej mogła na tym wyjść. Planowała korzystać z dobrodziejstw Targu, a więc wymówka „nie wiedziałam” musiała być prawdopodobna, gdyby ją na tym przyłapano.
W ogólnym rozrachunku zakupy były udane. Nie tylko zdobyli szybko i bezproblemowo wszystko, co było im potrzebne, ale także natknęli się tylko na dwóch znajomych Magnusa, których udało im się zbyć zaledwie powitalnym ruchem ręki, którym Isabelle niczego nie wysadziła. Mogła być z siebie dumna.
Wrócili na chwilę do czarownika, aby zabrać przygotowane wcześniej składniki eliksiru, które u niego znaleźli i znowu ruszyli w drogę, kierując się ponownie do mieszkania Catariny. Jak w skrócie uzasadnił to Magnus, jej mieszkanie było tańsze, więc w razie niepowodzenia straty będą mniejsze. Kobieta raczej nie cieszyłaby się szczególnie słysząc tę opinię, ale ani czarownik, ani Isabelle nie planowali z nikim dzielić się mądrością tego pierwszego. Zresztą, żadne z nich nie chciało żeby przypadkiem wypłynął na forum publicznym temat późniejszego wybudzenia ich ofiary ze snu. To wykraczało daleko poza umiejętności Izzy, nawet gdyby w jakiś sposób panowała nad magią Magnusa, zaś on sam w ciele Aleca nie posiadał żadnej magicznej mocy, toteż miał związane ręce. Było więc jasne, że były Catariny pośpi sobie beztrosko póki cała sprawa nie zostanie zamknięta.
Magnus opracował już nawet plan upozorowania wypadku przy pracy, na wypadek gdyby niegodny jego zaufania czarownik zamieszany był w całą tę sprawę z pentagramem na planie miasta. Nikt nie mógł wiedzieć, że ktoś domyślił się do czego doszło i drapie winnym po piętach. Pozory bezkarności ponad wszystko!
To niestety było tą łatwiejszą częścią całego przedsięwzięcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!