Fanfiction
Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: IX
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia
Catarina rzuciła okiem na Nocnych
Łowców, na których została skazana i wzięła głęboki, ciężki
oddech. Magnus zawsze wiedział, w jaki sposób najlepiej wmieszać
ją w swoje sprawy i umilić jej życie w wątpliwy sposób.
- Jeżeli pozwolicie, zostawię was
samych. Jeśli mam wziąć w tym udział, muszę dowiedzieć się
kilku rzeczy na temat osoby, której planowałam już nigdy więcej
nie oglądać.
- Tak oczywiście! Jeśli chcesz
wyjdziemy i...
- Nie ma takiej potrzeby. - kobieta
przerwała Clary łagodnie. - Możecie tu zostać. Rozgośćcie się
i zaczekajcie na Magnusa oraz Isabelle. Wrócę tak szybko, jak tylko
będę mogła i postaram się dowiedzieć czegoś więcej o tym, co
dzieje się w mieście.
Posłała trójce swoich towarzyszy
krótki, ale szczery uśmiech i w kilku ruchach wyczarowała portal.
Przeszła przez niego bez słowa, a ten zamknął się za nią z
cichym, przypominającym elektryczny, sykiem.
- Nienawidzę bezczynności. - rzucił
komentarzem nachmurzony Jace, który w chwili zamknięcia się
portalu wstał z miejsca i zaczął krążyć po niewielkim salonie.
- To ja powinienem być w centrum wydarzeń! Potrzebuję ruchu,
działania, walki!
- Chciałbyś znaleźć się w ciele
kogoś innego, żeby być w centrum? - Alec spojrzał na chłopaka
spod zmarszczonych brwi. - Nie żebym ci nie wierzył, ale nie
wierzę. I bez tego bywasz niczym drama queen, ale w przypadku takiej
zamiany byłbyś nie do zniesienia.
Jace nie był zadowolony z tego, co
usłyszał, ale nie mógł zaprzeczyć. W słowach jego parabatai
było trochę prawdy. Jace najlepiej czuł się w swojej skórze i
nie chciał zamienić jej na żadną inną. Ale czy zrobiłby to,
gdyby miał pewność, że wtedy wokół niego coś będzie się
działo? Gdyby wiedział, że w zamian za sporą część siebie
będzie mógł zaszaleć? Nie był pewny, ale może miało to coś
wspólnego z faktem, że jego przyjaciele mimo swojego problemu
również musieli męczyć się z bezczynnością, która jemu tak
bardzo dawała się w tamtej chwili we znaki. Nie miał pewności, że
zamieniając ciało na inne zaspokoi swoją potrzebę ruchu.
No, może gdyby trafił na Magnusa,
byłoby trochę lepiej. Mógłby czarować lub przynajmniej usiłować,
może nawet poszedłby z Catariną do Spiralnego Labiryntu.
Podejrzewał jednak, że czarownicy nie pozwoliliby mu na to. Byłby
w końcu nadal Nocnym Łowcą, a oni nie cieszyli się szczególnym
zaufaniem innych ras.
- Nie, naprawdę, zaraz wyjdę i będę
biegał po okolicy z wywieszonym językiem, jak pies wypuszczony z
domu po całym dniu męczenia się w zamkniętym pomieszczeniu.
- Tylko nie sikaj w miejscach
publicznych. Przyziemni bardzo tego nie lubią. - Clary pokazała w
uśmiechu białe zęby Isabelle.
- Bardzo zabawne, droga pani. Bardzo
zabawne. - prychnął urażony blondyn. - Minęło tyle godzin, a my
nie zabiliśmy nawet jednego demona. Siedzimy nad mapami, myślimy,
czekamy, chodzimy bez celu i znowu ślęczymy nad mapą. Kiedy wrócą
Magnus i Izzy, przygotują eliksir, który Catarina poda temu swojemu
byłemu, a my będziemy bezczynnie czekać, żeby później spędzić
długie godziny w jego domu przeszukując bibliotekę. Doprawdy, cóż
za fascynująca perspektywa. Chyba zmienię swoją definicję dobrej
zabawy.
- Rozwiązania siłowe nie są lekiem
na wszystko, Jace. - Alec starał się przemówić przyjacielowi do
rozumu, ale blondyn był najwyraźniej odporny na wszelkie przejawy
zdrowego rozsądku.
- Wystarczy, że są lekiem na nudę.
Clary przewróciła oczyma.
- Może rzeczywiście powinieneś
pobiegać po okolicy.
Magnus wygrzebał Białą Księgę z
jednej ze swoich licznych skrytek i przekartkował ją pospiesznie w
poszukiwaniu przepisu na eliksir, który był im teraz tak niezbędny,
a który do tej pory tylko uprzykrzał im życie.
- Mam, mam, to też mam... - sprawdzał
listę składników. - Catarina będzie miała. Niech to! - syknął
w pewnej chwili, czym zwrócił na siebie uwagę Isabelle.
- Co się dzieje? - zapytała niepewna.
- Będziemy musieli wybrać się na
zakupy na Targ Cieni. Miałem nadzieję tego uniknąć, ale nie mamy
wyjścia. Niektórych składników eliksiru nie zdobędziemy ot tak.
- Och. - dziewczyna ograniczyła się
do westchnienia, ale jej oczy zabłyszczały. Nigdy dotąd nie była
na Targi Cieni, ponieważ było to miejsce, które Nocni Łowcy
powinni omijać wielkim łukiem. Tym razem miała jednak doskonałą
wymówkę i jeszcze lepsze „przebranie” aby móc bezkarnie złamać
tę zasadę. Domyślała się, że Magnus doskonale o tym wiedział,
toteż nie zdziwił jej fakt, że czarownik wygrzebał z jednej ze
swoich szaf ciemny, długi płaszcz z kapturem, który założył,
aby ukryć twarz oraz runy na ciele.
- Jeśli ktoś cię zaczepi, mów, że
jesteś w pracy i nie masz czasu na rozmowy, ale zadzwonisz w
stosownym czasie. - polecił jej.
- Jasne, nie widzę problemu. Jestem
całkiem dobra w spławianiu natrętów. - posłała czarownikowi
jeden ze swoich czarujących, pewnych siebie i drapieżnych
uśmiechów.
- W takim razie mogę być spokojny.
Idziemy?
- Za tobą.
Magnus narzucił kaptur na głowę,
kiedy zbliżali się do wejścia na Targ Cieni i kazał Isabelle
trzymać się blisko siebie. Nie chciał żeby się zgubiła,
ponieważ w jego ciele mogła narobić sporo zamieszania, a jemu
przypadłoby później w udziale „sprzątanie” po niej . I bez
jej pomocy miał sporo wrogów i naprawdę nie chciał mieć ich
jeszcze więcej. Nie wspominając już o fakcie, że Isabelle mogła
natknąć się na kogoś z jego byłych, a wtedy wszystko mogłoby
się wydarzyć. Izzy była nieprzewidywalna i dawała z siebie
wszystko, a nawet jeszcze więcej, stojąc na straży związku
swojego brata. Kogoś takiego lepiej było trzymać daleka od
potencjalnego źródła problemów.
Nowojorski Targ Cieni pękał w szwach
bardziej niż zwykle, co pozwoliło Magnusowi wierzyć, że cokolwiek
wydarzyło się tej nocy, naprawdę dotknęło znacznie więcej osób,
niż garstka, o której wiedzieli.
- Jeśli to możliwe, jest bardziej
zielony niż naturalnie! - doszedł do nich fragment konwersacji
prowadzonej przez dwóch rogatych czarowników.
- Przynajmniej nikomu nie zagraża. Kat
jest przekonany, że jest jednorożcem. Nawet wyczarował sobie
tęczę, po której biega nago cały dzień. Przyziemni myślą, że
ktoś kręci jakąś nową komedię dla Hollywood, więc trzymają
się na dystans, ale gdyby nie to, Nocni Łowcy na pewno pozbyliby
się Kata tak szybko jak to możliwe.
- I tak jestem zaskoczony, że jeszcze
nie wmieszali się w nasze sprawy. Ich zawsze jest pełno tam, gdzie
ich nie potrzebujemy.
Magnus pchnął lekko Isabelle dając
jej w ten sposób do zrozumienia żeby się nie zatrzymywała.
Szczegóły szaleństwa Czarowników nie wnosiły nic do ich sprawy.
Tym bardziej w tym przypadku. Magnus mógł tylko być wdzięczny
losowi, że to nie na niego trafiło. Bieganie nago po tęczy na
pewno nie zjednałoby mu sympatii rodziców Alexandra. Zresztą, Alec
nie koniecznie lubił jednorożce, więc również mógłby być
daleki od zachwytu nad wszechstronnością swojego chłopaka.
- To miejsce to kopalnia plotek. -
zauważyła wyraźnie zafascynowana Isabelle, na co zakapturzona
postać przed nią odwróciła głowę w jej stronę.
- Nie przyzwyczajaj się.
Izzy próbowała
nie rozglądać się z zaciekawieniem po Targu oraz poustawianych
wszędzie straganach oraz niewielkich sklepikach, ale było to raczej
trudne. Tutaj usłyszała rozmowę o jakimś starym wilkołaku, który
podobno rano po burzy obudził się na jednym z drzew w parku nie
wiedząc nawet jak się tam znalazł, ktoś inny rozprawiał na temat
bardzo wychudzonych i jakby wypompowanych z całej energii Ifrytów.
Zatrzymali się
przy jednym ze stoisk, gdzie stara, niesamowicie pomarszczona kobieta
wzięła od Magnusa listę potrzebnych mu towarów i zniknęła
pośród licznych pudeł tworzących niemal mały labirynt za jej
straganem.
- Nie gap się tak.
- upomniał przyjaciółkę Magnus, kiedy zauważył, że dziewczyna
intensywnie wpatruje się w wiekową staruszkę.
- Kim ona jest? Nie
może być wilkołakiem, ma srebrne kolczyki, a na czarownika jest
chyba za stara.
- Wierz lub nie,
ale to zwykła przyziemna. Jej mąż był czarownikiem i nauczył ją
tego i owego. Zabili go Nocni Łowcy w wyniku głupiego
nieporozumienia. Zresztą znajdziesz tutaj całą masę osób, które
straciły kogoś bliskiego z winy Nefilimów. Nie jesteście tutaj
mile widziani, zaś Clave uważa to miejsce za siedlisko jakiejś
podziemnej zarazy, więc zabrania się wam tutaj kręcić. Nie
zaprzeczę jednak, że Clave nie wie, co traci. Wasze archiwa są
młodsze niż niektórzy Przyziemni na tym Targu. Nie wspominając
już o fakcie, że zawsze można usłyszeć tutaj najciekawsze
plotki, dzięki czemu niektórzy z nas wiedzą, co dzieje się w
całym mieście niemal w tej samej chwili, kiedy coś się wydarzy.
Staruszka wróciła
do nich niosąc papierową torbę, którą podała Magnusowi.
Czarownik zajrzał do środka upewniając się, że w środku mieści
się wszystko, co znajdowało się na jego liście i skinął głową.
Zapłacił kobiecie i ulegając namowom Isabelle, postanowił
oprowadzić ją po Targu wskazując najprzydatniejsze stoiska oraz
te, które należały do jego przyjaciół bądź wrogów. Dziewczyna
chłonęła każde jego słowo, co nie wróżyło dobrze, ale tym
mężczyzna nie planował się przejmować. Isabelle Lightwood była
osobą, która zawsze robiła to, na co miała ochotę. Nawet
decydując się na bycie posłuszną woli rodziców, pozostawała
niezmiennie buntowniczą, niezależną i spragnioną przygód sobą.
Poza tym, jeśli Isabelle postanowi co jakiś czas pojawiać się na
Targi Cieni, lepiej żeby wiedziała, których miejsc unikać, którym
ludziom skopać tyłki, a których może prosić o pomoc w imieniu
Magnusa. Ta wiedza nie mogła jej zaszkodzić, nie była też zachętą
do łamania praw Clave, więc nikt nie powinien mieć za złe
Magnusowi dzielenia się nią. Przyjacielskimi pogaduchami nie łamał
przecież żadnego prawa. Poza tym, był przecież Nocnym Łowcą,
który opowiadał o Targu czarownikowi.
- No dobrze, a skąd
to wszystko pochodzi? Przecież oni muszą to skądś brać, prawda?
- Pierwsza zasada
Targu Cieni, nie pytać o źródło. Czy w restauracji prosisz o
rodowód steku, który zamawiasz? Pytasz o dokładne współrzędne
miejsca, z którego wykopano ziemniaka, którego właśnie jesz?
Wątpię. Tutaj wszystko odbywa się na tej samej zasadzie.
Przychodzisz po towar, a nie po całą stojącą za nim historię.
- Krótko mówiąc,
nie wszystko jest tutaj legalne, tak?
- Ja tego nie
powiedziałem. - odpowiedź Magnusa była bardzo wymowna, toteż
Isabelle nie pytała o to więcej. W tym wypadku im mniej wiedziała,
tym lepiej mogła na tym wyjść. Planowała korzystać z
dobrodziejstw Targu, a więc wymówka „nie wiedziałam” musiała
być prawdopodobna, gdyby ją na tym przyłapano.
W ogólnym
rozrachunku zakupy były udane. Nie tylko zdobyli szybko i
bezproblemowo wszystko, co było im potrzebne, ale także natknęli
się tylko na dwóch znajomych Magnusa, których udało im się zbyć
zaledwie powitalnym ruchem ręki, którym Isabelle niczego nie
wysadziła. Mogła być z siebie dumna.
Wrócili na chwilę
do czarownika, aby zabrać przygotowane wcześniej składniki
eliksiru, które u niego znaleźli i znowu ruszyli w drogę, kierując
się ponownie do mieszkania Catariny. Jak w skrócie uzasadnił to
Magnus, jej mieszkanie było tańsze, więc w razie niepowodzenia
straty będą mniejsze. Kobieta raczej nie cieszyłaby się
szczególnie słysząc tę opinię, ale ani czarownik, ani Isabelle
nie planowali z nikim dzielić się mądrością tego pierwszego.
Zresztą, żadne z nich nie chciało żeby przypadkiem wypłynął na
forum publicznym temat późniejszego wybudzenia ich ofiary ze snu.
To wykraczało daleko poza umiejętności Izzy, nawet gdyby w jakiś
sposób panowała nad magią Magnusa, zaś on sam w ciele Aleca nie
posiadał żadnej magicznej mocy, toteż miał związane ręce. Było
więc jasne, że były Catariny pośpi sobie beztrosko póki cała
sprawa nie zostanie zamknięta.
Magnus opracował
już nawet plan upozorowania wypadku przy pracy, na wypadek gdyby
niegodny jego zaufania czarownik zamieszany był w całą tę sprawę
z pentagramem na planie miasta. Nikt nie mógł wiedzieć, że ktoś
domyślił się do czego doszło i drapie winnym po piętach. Pozory
bezkarności ponad wszystko!
To niestety było
tą łatwiejszą częścią całego przedsięwzięcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!