Tytuł: Dracula. Historia Nieznana
Tytuł oryginalny: Dracula. Untold
Reżyseria: Gary Shore
Scenariusz: Matt Sazama, Burk Sharpless
Czas trwania: 1 godz. 32 min.
Aktorzy: Luke Evans, Sarah Gadon, Dominic Cooper, Charles Dance
Ocena: 6/6
Na wołoskiej ziemi od lat panuje pokój
i chociaż płacone regularnie daniny powinny utrzymywać Turków w
ryzach, ludzie wciąż obawiają się ich niezaspokojonej żądzy
podboju świata. Kiedy w rzece znaleziony zostaje turecki szyszak,
władca Wołoszczyzny, Wład Tepeš (Wład Palownik), wyrusza w góry
wraz z dwójką swoich ludzi by móc potwierdzić lub oddalić swoje
obawy najazdu. Okazuje się jednak, że w ciemności czai się coś
zdecydowanie potężniejszego od tureckiej armii. Zło, którego siła
daje nadzieję na pokonanie sułtana Mehmeda II kusi i wiele
obiecuje, ale nie ma nic za darmo i także ta mroczna potęga ma
swoją cenę.
Nie będę owijać w bawełnę i już
na samym wstępnie przyznam, że uważam Draculę. Historię
Nieznaną za naprawdę doskonały film, który mogłabym z
rozkoszą oglądać wielokrotnie. Ponieważ mam ogromną słabość
do fantastyki historycznej, nie może nikogo dziwić fakt, że
właśnie ten aspekt produkcji uważam za największą jej zaletę.
Film nawiązuje bezpośrednio do prawdziwej historii Włada Palownika
i przeplata ją z motywami fantastycznymi bazującymi na folklorze
oraz kulturze popularnej. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż
Dracula. Historia Nieznana nie skupia się na krwawej,
usłanej palami przeszłości hospodara Wołoszczyzny, ale na
ludzkiej stronie jego natury – na jego rządach, oddaniu rodzinie i
krajowi. Co więcej, także przedstawiony w filmie wampiryzm ma w
sobie historyczne elementy folklorystyczne, jak niszczycielskie
działanie słońca, śmierć od kołka wbitego w serce, paląca moc
czystego srebra czy ciało z nietoperzy. Co tu dużo mówić, to
naprawdę świetna produkcja, która idealnie uderza we wszystkie
moje czułe miejsca.
A skoro o czułych miejscach mowa, to
warto poświęcić chwilę głównemu bohaterowi, nad którym ciężko
się nie rozpływać. Przyznaję, że dobór aktora nie jest tu bez
znaczenia, ale nie tylko Luke Evans stanowi mocną stronę filmu.
Postać Draculi została wykreowana w taki sposób, aby podbijał on
serca widzów i miał ich zawsze po swojej stronie. Człowiek, który
zapisał się na kartach historii jako potwór, w filmie został
przedstawiony jako szlachetny, odważny i gotowy do poświęceń
władca, mąż, ojciec, osoba o gorącym, wielkim sercu pełnym
miłości, oddany kochanek wierny swojej wybrance. Mężczyzna
idealny, chciałoby się powiedzieć. I chociaż jego krwawa
przeszłość nie jest tajemnicą, nie dostrzegamy w nim potwora,
mordercy, szaleńca, ale stratega, który doskonale poznał Turków i
wie, jak musi się zachować, aby mieć z nimi szanse w wojnie
psychologicznej, która jest nieodzowną częścią każdego starcia.
Osobny paragraf chciałam poświęcić
scenie, która w moim odczuciu należy do niezaprzeczalnie
najlepszych i najlepiej oddających kreację głównego bohatera.
Chodzi o ostatnią scenę filmu, która w moim przypadku poderwała
do lotu wszystkie motylki uśpione dotąd w moim brzuchu. Co tu dużo
mówić, ukazanie Włada jako romantycznego gentlemana było ciosem
poniżej pasa! Czy to naprawdę ten sam człowiek, który tysiące
ludzi nabił na pale? Bestia żywiąca się ludzką krwią? Tego
mężczyzny po prostu nie da się nie kochać od samego początku
filmu do cudownej końcówki i każdy, kto planuje obejrzeć Draculę.
Historię Nieznaną powinien zdawać sobie z tego sprawę. Ta
produkcja jest bowiem esencją XVIII-wiecznego romantyzmu i daleko
jej do współczesnego horroru czy romansideł dla nastolatek. To po
prostu film idealny.
Uważam, że w tym kontekście warto
poruszyć jeszcze jedną, istotną kwestię, która podsumowuje całą
produkcję, jak również w doskonały sposób opisuje współczesność.
W tym celu posłużę się cytatem z filmu:
„Czasami świat nie potrzebuje już
bohatera, czasami potrzebuje po prostu potwora.”
(Dracula.
Historia Nieznana)
No i właśnie. Dracula. Historia
Nieznana nie jest opowieścią o bohaterze, ale o potworze.
Tyle tylko, że o potworze, którego możemy z łatwością pokochać,
który potrafi zawrócić nam w głowie. Taka jest nasza codzienność
i chyba każdy zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Dawniej potwory
miały przerażać, spędzać sen z powiek. Dziś w większości
rozkochują nas w sobie, pobudzają naszą chuć, zachwycają,
wypaczają obraz niebezpieczeństwa. Wypowiedziane przez Włada słowa
mają więc podwójne dno, ponieważ odnoszą się nie tylko do
rzeczywistości filmowej, ale także do świata, w jakim żyje widz.
Na koniec może trochę o efektach
specjalnych oraz muzyce. Jak łatwo się domyślić, Dracula.
Historia Nieznana nie jest produkcją na miarę imponującego
i niedoścignionego Władcy
Pierścieni,
toteż nie możemy oczekiwać, że będzie zapierać dech w piersi.
Niemniej jednak, nie ulega wątpliwości, że twórcy
przyłożyli się do pracy i dołożyli wszelkich starań, by film
mógł się podobać pod względem efektów specjalnych i scen walki.
Całość jest więc miła dla oka, prezentuje się naprawdę dobrze
i zasługuje na pochwałę. Muzyka z kolei wtapia się w tło
historii i pozostaje miejscami niezauważalna. Nie okłamujmy się,
widz, który pozwoli porwać się filmowi nawet nie zwróci na nią
uwagi. „Muzyka? Jaka muzyka?” Z jednej strony można to uznać za
plus, z drugiej za minus, a wszystko zależy od tego, czego
oczekujemy.
Podsumowując, Dracula. Historia
Nieznana to film, którego najmocniejszą stroną jest główny
bohater oraz sposób, w jaki połączono historię z fantastyką. To
idealna produkcja dla romantycznych duszyczek oraz osób, które
pragną spojrzeć na historię pod trochę innym kątem. Dla mnie był
to strzał w dziesiątkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!