Fanfiction
Tytuł: Bez ostrzeżenia
Część: II
Fandom: Shadowhunters
Gatunek: komedia
Magnus postąpił kilka kroków w
stronę zajętego ożywioną dyskusją towarzystwa, akurat by
usłyszeć, jak Jace składa Alecowi propozycję pocałunku, który
miałby rozwiać jego wątpliwości, co do całej sytuacji. Czarownik
zapragnął zrobić blondynowi krzywdę, jednak uprzedziła go
Clary, która z rozmachem uderzyła swojego chłopaka w tył głowy
wypielęgnowaną dłonią Isabelle.
- Mucha. - rzuciła dla wyjaśnienia
nawet nie siląc się na przekonujący ton. - Niestety, była
szybsza.
Zaskoczony i jednocześnie urażony
takim traktowaniem Jace odsunął się od dziewczyny na kilka kroków
i dopiero teraz przyjrzał się przyjaciołom naprawdę uważnie,
niemal jakby widział ich po raz pierwszy.
- Przyznaję, świetnie sobie radzicie
na tej drodze donikąd, ale czy możemy skupić się na...
konkretach... - czarownik dokończył zdanie na długim, zmęczonym
wydechu, mając świadomość, że nikt go nie słucha.
Alec nadal przeżywał propozycję
swojego parabatai, który z kolei z lekko rozdziawionymi
ustami wpatrywał się we wszystkich, co bezsprzecznie świadczyło o
tym, że w końcu uwierzył w opowiedzianą mu historię, podczas gdy
Clary wciąż piorunowała go wzrokiem.
Magnus przewrócił oczyma i wsuwając
do ust dwa palce, zagwizdał najgłośniej jak potrafił, co
wprawdzie było torturą dla bębenków, ale przyniosło spodziewany
efekt.
- Doceniam, że ktoś w końcu mnie
zauważył! - prychnął poirytowany. - Widziałem upadek Rzymu,
wybuch Wezuwiusza, a nawet odwiedzałem Napoleona na Elbie, ale jak
do tej pory nigdy nie słyszałem o zamianie ciałami, więc jeśli
pozwolicie, chciałbym zająć się tą sprawą zanim Isabelle
przypadkowo zniszczy w moim imieniu pół miasta. Nie wspominając o
moim bezcennym mieszkaniu.
- I-Izzy jest w twoim ciele? - zająknął
się Alec i nagle pobladł na twarzy, czemu Magnus nie mógł się
dziwić. Isabelle Lightwood stanowiła całkowite przeciwieństwo
starszego brata. Podczas gdy Alec był chodzącą niewinnością i
zagubieniem, ona była nieobliczalną diablicą. Co więcej, od
samego początku była bardzo angażowana w związek Alexandra i
Magnusa, toteż czegokolwiek obawiał się młody łucznik, miał ku
temu powody. Isabelle była zdolna do wszystkiego.
- Tak, a to oznacza, że dysponuje
mocą, która nigdy nie powinna znaleźć się w rękach żadnej
kobiety.
Dźwięk otrzymanej na komórkę
wiadomości na chwilę oderwał Aleca od niepokojących myśli, które
najwyraźniej właśnie zaczynały zaśmiecać jego rudą główkę.
Chłopak w ciele Clary wszedł w głąb pokoju i sięgnął po
telefon.
- Na Anioła! - niemal wykrzyknął i
zmienił kolor na szykowną czerwień. Ręce mu zadrżały, a komórka
wyślizgnęła się spomiędzy palców.
Zaniepokojony jego reakcją Magnus
podniósł telefon zanim Alec sam zdążył to zrobić i rzucił
okiem na wyświetlacz. Miał wrażenie, że jego oczy robią się
ogromne, a broda zrównuje się z poziomem kostek.
- Czy... - teraz to on się jąkał. -
Czy twoja siostra właśnie urządziła mi nagą sesję zdjęciową?
- kolejna wiadomość i kolejne wymowne zdjęcie nie pozostawiały
żadnych wątpliwości. Wprawdzie Magnus nie miał się czego
wstydzić, ale to, co skrywał pod ubraniem z pewnością nie było
przeznaczone dla oczu Isabelle.
Na litość boską, jeśli ta
dziewczyna nie przestanie, Alec nigdy nie odważy się na kolejny
krok w ich związku! Znowu zamknie się w swojej skorupie i
wywabienie go z niej zajmie Magnusowi całe wieki, a tyle czasu z
pewnością nie mieli.
- Macie pięć minut. - rzucił do
przyjaciół. - Jeśli w tym czasie nie będzie was przed Instytutem,
wracam do siebie sam.
- Nie puszczę cię samego w moim
ciele! - zaprotestował żywo i piskliwie wciąż rumiany na twarzy
Alec.
- Doceniam twoją troskę o siebie, ale
nie mam czasu na samogwałty. Muszę ratować swoją reputację. -
rzucił w odpowiedzi czarownik i spojrzał na stojących w drzwiach,
wpatrzonych w niego z niedowierzaniem Jace'a oraz Clary. - Pięć
minut, czas ucieka. - przypomniał im. - A teraz sio, muszę się
ubrać! - machnął ręką i przez zaciśnięte zęby wciągnął z
irytacją powietrze. Zupełnie zapomniał, że przecież nie potrafi
czarować, więc magią nie zatrzaśnie im drzwi przed nosem.
Starając się zapanować nad sobą, podszedł do ciężkich,
masywnych drzwi i zamknął je jak normalny człowiek.
Zanurkował w szafie Aleca krzywiąc
się i mamrocząc coś niewyraźnie. Jak mógł wybrać coś
spomiędzy niczego? W końcu wziął pierwsze lepsze czarne spodnie,
grafitowy podkoszulek i czystą bieliznę.
Dziwnie było przebierać się pod
czujnym okiem Clary, ale Alec najwyraźniej nie ufał
Magnusowi po tym, jak przyłapał go na zaglądaniu do spodni. Nic
więc dziwnego, że teraz towarzyszył mu podczas zmiany odzieży,
pilnując, aby Magnus zachowywał się jak należy. W innych
okolicznościach czarownik z przyjemnością podrażniłby się
odrobinę ze swoim prywatnym Cerberem, ale na komórkę Nocnego Łowcy
wciąż przychodziły co jakiś czas wiadomości, których Magnus nie
musiał widzieć, aby domyślić się co zawierały.
- Czy to ten moment, w którym muszę
iść z tobą żeby nie zostać sam na sam z twoją fizyczną
częścią, kiedy będziesz zmieniał tę mało szykowną piżamkę
na coś odpowiedniejszego? - czarownik starał się pozostać na
granicy żartu i faktu, jednak wyraźnie poruszony Alec niewątpliwie
tego nie docenił. - Alexandrze, bo zamierzałeś się przebrać,
prawda?
- Yyy... - było jedyną odpowiedzią
na zadane pytanie.
- Ech, rozumiem, że to mało
komfortowa sytuacja, ale nie mam pojęcia jak długo zajmie mi
znalezienie rozwiązania tego problemu. Naprawdę zamierzasz przez
cały ten czas chodzić w tym, co masz teraz na sobie, unikać
kąpieli i nie korzystać z toalety?
- Zawsze to jakiś pomysł...
- Kategorycznie się na to nie zgadzam!
Chodź! - Magnus złapał Aleca za rękę, aby mieć pewność, że
ten za nim podąży. Drobna, kobieca dłoń niemal całkowicie
zniknęła w uścisku o wiele większej dłoni chłopaka. - No
dobrze, a teraz, gdzie tak właściwie jest pokój Clary?
*
Isabelle wysłała bratu ostatnie
zrobione sobie zdjęcie i zadowolona z dobrze wykonanego zadania w
końcu zaczęła na poważnie przeglądać zawartość szaf Magnusa.
Musiała przyznać, że czarownik znał się na rzeczy, ponieważ w
przeciwieństwie do przeciętnego mężczyzny posiadał rozległą
garderobę, która mieściła w sobie wszystkie kolory tęczy oraz
niezliczone rodzaje krojów i stylów. Gdyby tylko miała więcej
czasu, z największą rozkoszą przymierzyłaby wszystko, niestety
zdawała sobie sprawę z tego, że przyjaciele zjawią się w
mieszkaniu Magnusa lotem błyskawicy, a wszystko z powodu tych kilku
bardzo erotycznych fotek.
Hm, co spodobałoby się Alecowi,
zadawała sobie w myślach pytanie, przerzucając po kolei ubrania
Magnusa, ale uważając by niczego nie pomiąć. Kto jak kto, ale
Izzy potrafiła się z nimi obchodzić jak z jajkiem. Na Anioła, w
końcu to one czyniły ich ludźmi! Zwierzęta się nie ubierały,
demony również się do tego nie kwapiły, więc dlaczego nie
rozkoszować się w pełni tym, co nas od nich odróżnia?
Poza tym, ludzie byli wzrokowcami i
tyczyło się to także Aleca. Skoro więc spoglądał na Magnusa
tak, jak mężczyźni często patrzyli na Isabelle – lub nawet
jeszcze intensywniej, biorąc pod uwagę uczucie jakim darzył
czarownika – było rzeczą oczywistą, że Magnus powinien
zaprezentować się swojemu chłopakowi w odpowiedni sposób. Może
nie przesadnie wyzywający. Alec wprawdzie był prawiczkiem, ale był
też mężczyzną, a oni nie należeli do szczególnie opanowanych,
kiedy w grę wchodziły ich ciała. A więc coś z pazurem. Co
takiego mężczyźni lubili na niej? Cóż, najlepiej kiedy nie miała
na sobie nic lub odkrywała możliwie najwięcej, ale to w przypadku
Magnusa nie wchodziło w grę, więc odrzuciła ten bezowocny tok
myślenia. W końcu wybrała ciemne skórzane, obcisłe spodnie i
niebieski ażurowy top. Najwięcej trudności sprawiło jej ułożenie
włosów, ale na tym świecie nie istniały problemy ze stylizacją,
z którymi Isabelle by sobie nie poradziła.
Wydawało jej się, że minęły wieki,
zanim usatysfakcjonowana spojrzała na siebie w lustrze i uśmiechnęła
się szeroko. Doskonale!
A teraz magia. Nie codziennie Nocny
Łowca dysponuje mocną płynącą z demonicznej krwi, więc byłoby
grzechem nie wykorzystać w pełni potencjału ciała, które miała
teraz do dyspozycji. Taka okazja może się nie powtórzyć!
Niespiesznym krokiem obeszła całe
mieszkanie przyglądając się uważnie przypadkowym przedmiotom, co
miało jej pomóc w znalezieniu natchnienia na jakieś drobne czary.
Coś niewielkiego, możliwie prostego. Była przecież amatorem, a
nie chciała wysadzić całej dzielnicy jednym pstryknięciem palców.
Wyginanie łyżeczek? Głupota. Zapalanie świeczek? Mało efektowne.
- Niech będzie, przeniesiemy cię
magicznie, kochana. - powiedziała słodko do stojącej na stoliku
lampy. - wyciągnęła dłoń w stronę wspomnianego przedmiotu i
utkwiła w nim uważne spojrzenie. Co miała teraz zrobić?
Postanowiła improwizować. Raz jeszcze skoncentrowała się na
lampie i wyciągnęła w jej stronę rękę. Wyobraziła sobie, że
unosi ją niewidzialna dłoń, ale nic się nie wydarzyło.
Spróbowała ponownie, tym razem wkładając w to trochę fizycznego
wysiłku, co wiązało się z uczuciem jakby próbowała siłą
wydechu i woli wypchnąć z siebie płuca oraz kości dłoni. Efekt
był taki sam, chociaż dziewczyna miała wrażenie, że lampa chyba
jednak odrobinę zadrżała. Lub śmieje się z moich bezowocnych
starań, pomyślała kwaśno. Powtórzyła próbę upewniając się,
że w rzeczywistości nic nie osiągnęła. Poirytowana pstryknęła
palcami, co było kolejnym mającym włączyć magię gestem na jej
liście i odskoczyła w tył, kiedy lampa eksplodowała rozsypując
się na drobne kawałki. Zaaferowana nawet nie usłyszała, że ktoś
otworzył drzwi wejściowe, toteż głosy wchodzących do pokoju osób
wystraszyły ją do tego stopnia, że odwróciła się gwałtownie w
ich stronę z wymachem rąk, który posłał niebieską kulę energii
w stronę przybyłych.
*
- Uważaj! - syk Clary
poprzedził odgłos dwóch ciał padających na ziemię, kiedy
rudowłosa rzuciła się na zaskoczoną nagłym atakiem Isabelle i
przygwoździła ją sobą do ziemi.
- Interesujące. -
rzucił lekko Magnus przyglądając się plątaninie nóg, rąk i
długich włosów u swoich stóp.
Alec zadarł głowę
do góry i zaklął, kiedy ruda czupryna przysłoniła mu całą
twarz. Odgarnął ją z oczu mało delikatnym ruchem i spojrzał
wściekle na siostrę.
- Chciałaś się zabić?!
- Zaskoczyliście mnie! - prychnęła
Isabelle i podbiegła do leżącej na ziemi przyjaciółki
znajdującej się w jej ciele.
- Jeżeli miałem jeszcze jakiekolwiek
wątpliwości, co do tej zamiany ciałami to właśnie się ich
pozbyłem. - mruknął przyglądający się wszystkiemu z szeroko
otwartymi oczyma Jace. - Albo naprawdę są w sobie tak zakochane, że
nie potrafią nad sobą zapanować.
- Wybierz tę wersję, w którą wolisz
wierzyć. - rzucił obojętnym tonem Magnus i odsunął się od
kłębowiska ciał w drzwiach. Spojrzał pytająco na odłamki lampy
rozsypane po podłodze, ale zrezygnował z zadania oczywistego
pytania. Zamiast tego podszedł do półki z książkami sunąc
palcem po grzbietach naznaczonych nieczytelnymi dla jego przyjaciół
szlaczkami tytułów. Na początek wybrał kilka grubych woluminów
rozkładając je na stoliku i opadając ciężko na fotel zaczął od
uważnego przeglądania pierwszej magicznej księgi. - Rozgościcie
się. - dodał szybko machnąwszy lekceważąco ręką na swoich
towarzyszy.
O dziwo, Alec nie dał się tak łatwo
spławić. Podszedł do czarownika siadając w fotelu naprzeciwko i
kiedy Magnus podniósł na niego zaciekawione spojrzenie, chłopak
skrzywił się lekko patrząc na samego siebie. Czy do czegoś
podobnego można było się kiedykolwiek przyzwyczaić?
- Jak możemy pomóc?
- Prawdę mówiąc... - dzwoniący
gdzieś w pokoju telefon przerwał dopiero rozpoczętą wypowiedź
Magnusa. - Sekundę. - przeprosił zwięźle i odszukał swoją
komórkę w brokatowej obudowie, którą Isabelle porzuciła na
jednej z półek. - O co chodzi, Raphaelu? - zapytał bez zbędnych
uprzejmości. - Naprawdę dzwonisz do mnie przed południem żeby
zapytać dlaczego mam dziwny głos? - każde jego słowo ociekało
sarkazmem. - Co rozumiesz poprzez „świecą”? - ciemne brwi na
twarzy Aleca podjechały
wysoko do góry. - To wiele wyjaśnia. Nie, to nie do ciebie.
Przyjrzę się temu i oddzwonię. Do tego czasu postarajcie się nie
zwracać na siebie uwagi. Światła w Hotelu Dumort mogłyby
przyciągnąć czyjąś uwagę. Clary... - zwrócił się do
dziewczyny jeszcze zanim zdążył się rozłączyć. - Zadzwoń do
Luke'a i zapytaj, czy z jego watahą wszystko w porządku. -
czarownik już przeglądał swoją listę kontaktów zamierzając
obdzwonić kilka osób.
- Oczywiście! Yyy, nie zabrałam
telefonu...
- Alec, daj mi swoją komórkę. -
poleciła Isabelle, która w mgnieniu oka znalazła się przy bracie.
- Nie patrz tak na mnie, wiem, że ją ze sobą zabrałeś. Nie
chciałbyś żeby wpadła w ręce rodziców. - rzuciła śpiewnie z
psotnym uśmiechem, który na ustach Magnusa wyglądał niemal
perwersyjnie.
- Nie wiem o czym mówisz! - skłamał
w oczywisty sposób Alec.
- Braciszku, byłeś w swoim pokoju,
kiedy zadzwoniłam i telefon odebrał Magnus, ale domyślam się, że
kiedy trochę później podesłałam ci zdjęcia, byłeś już
bardziej zainteresowany otaczającym cię światem. Za dobrze cię
znam i widziałam twoją reakcję, kiedy wspomniałam o komórce. A
teraz proszę o telefon i żadnych wykrętów. - wyciągnęła rękę
i zgięła palce kilka razy w geście mającym podkreślić
polecenie.
Alec opierał się jeszcze przez
chwilę, ale ostatecznie przekazał swój telefon siostrze. Nie miał
z nią szans i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Był na
przegranej pozycji od samego początku, a nie chciał zwracać na
siebie przesadnej uwagi. Już i tak każdy go obserwował podczas
tych słownych zmagań z Izzy. Tylko tego brakowało, żeby domyślili
się powodu, dla którego starał się zachować komórkę przy
sobie.
Ale na Anioła, czy to nie oczywiste,
że nie wyrzucił ani jednego ze zdjęć jakie przesłała mu
Isabelle? Może powinien, może nawet oczekiwał tego od samego
siebie, ale po prostu nie potrafił się na to zdobyć. Reagował na
nie zawstydzeniem, ponieważ uderzały dokładnie w jego potrzeby, w
jego najskrytsze myśli, do których nie chciał się przyznać przed
światem. To, że ludzie wiedzieli o jego związku z Magnusem nie
znaczyło przecież, że chcą poznać ciąg dalszy, że zdają sobie
sprawę z tej pikantniejszej strony pragnień Aleca.
Izzy jako jedna wiedziała o wszystkim,
jakby potrafiła czytać w jego myślach, rozumiała to, co kryło
się w jego wnętrzu, potrafiła dostrzec tę uśpioną dotąd
bestię, którą musiał okiełznać wiele lat temu, a którą teraz
chciał powoli wypuścić na wolność. Problem polegał jednak na
tym, że Isabelle wiedziała czasami aż za dużo.
Clary bez większego zastanowienia
wybrała numer Luke'a i odczekała cierpliwie kilka chwil. Mężczyzna
odebrał za trzecim sygnałem, a jego głos brzmiał niepewnie.
Dopiero teraz dziewczyna uświadomiła sobie, że wilkołak
najpewniej nie ma w pamięci telefonu numeru Aleca.
- Hej, tu Clary... - w głosie Isabelle
również było słychać wahanie. - To długa historia, później ci
wszystko opowiem, teraz nie ma na to czasu. Magnus chce wiedzieć,
czy wszystko u was w porządku. - dziewczyna speszyła się trochę
uświadamiając sobie, że wszyscy się w nią wpatrują. Aby o tym
nie myśleć, spróbowała skupić się na słowach Luke'a. - Co
przez to rozumiesz? - otworzyła szeroko oczy słuchając z
niedowierzaniem. - Yyy, dobrze, przekażę. Tak, tak, jasne. Później
zadzwonię, oczywiście. Na razie. - rozłączyła się i wciąż z
wyrazem zdziwienia na twarzy spojrzała na Magnusa. Już miała
się odezwać, kiedy przypomniała sobie, że czarownik jest teraz
Alekiem. - Luke mówi, że wszystkie wilkołaki z jego watahy
przypominają „pikachu, który wpadł do pralki”. Chodzące
naelektryzowane kłębki bardzo puszystej wełny.
- Co to jest pikachu? - Jace spogląda
to na Isabelle to na Aleca,
ale jego pytanie zostało zignorowane.
- Doskonale. - ku zaskoczeniu
wszystkich, Magnus uśmiechnął się z zadowoleniem. Usiadł i
rozparł się wygodnie w fotelu. - W Świecie Cieni zrobiło się
bardzo interesująco. Poza naszą małą zamianą ciałami mamy też
na liście świecące w ciemności wampiry, naelektryzowane pudle i
grupę zdziecinniałych czarowników, a to najpewniej dopiero
początek. Wszystko przez jedną burzę pełną magicznych wyładowań
elektrycznych. Zagadka rozwiązana.
- Więc możesz to odkręcić! - Alec
spojrzał na siebie z dziecięcą niemal nadzieją.
- Tego nie powiedziałem. - przyznał
już zdecydowanie mniej entuzjastycznie czarownik.
Ciąg dalszy za tydzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!