Tytuł: Drżenie
Seria: Denazen
Autor: Jus Accardo
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 360
Ocena: -5/6
Życie potrafi się komplikować z
niesamowitą łatwością i o tym Deznee przekonuje się na każdym
kroku. Jakby jej życie nie było wystarczająco pogmatwane, teraz
traci ukochanego chłopaka w jeszcze większym stopniu niż
poprzednio. A wszystko to z winy korporacji Denazen, która nie tylko
położyła łapska na Kayle'u, ale w dodatku pragnie wyeliminować
wszystkie Szóstki, wprowadzając w życie swój plan o nazwie
„Dominacja”. Na domiar złego, ponieważ okazuje się, że może
być jeszcze gorzej, Dez zbliża się wielkimi krokami do swoich
osiemnastych urodzin, zaś one nieubłaganie pociągają za sobą
Supremację. Dziewczyna musi walczyć o życie innych oraz o swoje
własne i chociaż nie jest sama, u jej boku brakuje tej
najważniejszej dla niej osoby – Kayle'a.
Nie sposób zaprzeczyć, że tym, co w
Drżeniu wysuwa się na pierwszy plan jest przede
wszystkim akcja. Czytelnik zostaje porwany w wir wydarzeń, które
nie pozwalają na nudę, czy na przesadnie długie rozważania
„egzystencjalne”. Dotyczy to także naszych bohaterów, którzy
nie siedzą z założonymi rękami, ale sami inicjują działania i
są do działania zmuszani czynnikami od nich niezależnymi. Tym
samym, w powieści panuje przyjemne dla każdego czytelnika
poruszenie, które sprawia, że z przyjemnością zasiadamy do
lektury i niechętnie się od niej odrywamy. To na pewno wpływa
pozytywnie na odbiór serii, która wciąż ma nam coś do
zaoferowania i zachęca nas do bycia czujnymi, do wypatrywania na
horyzoncie kolejnych tomów.
Fakt, iż autorka postawiła silniejszy
akcent na akcję tego tomu nie oznacza jednak, że całkowicie
zapomniała o uczuciach. Wręcz przeciwnie, ponieważ w Drżeniu
pojawiają się kolejne poważne uczuciowe problemy, które
przeplatając się z akcją ubogacają ją, a nawet rozwijają,
czynią bardziej dramatyczną. Miłość, która zakwitła w tomie
pierwszym i była zagrożona w drugiej części, teraz zmaga się z
konsekwencjami dotychczasowych wydarzeń, jak również musi stawić
czoła nowym wyzwaniom, a tych naprawdę nie brakuje. Jak więc
widzimy, także w sferze emocjonalnej nie brakuje ruchu, który jest
tak niezbędny, kiedy mamy do czynienia z młodzieżową literaturą
współczesną. Jus Accardo bez wątpienia spisała się na medal
pisząc trzeci tom w taki sposób, aby czytelnicy pragnęli zostać z
nią na dłużej.
Na koniec spójrzmy na Drżenie
przez pryzmat poprzednich części. Nie ulega wątpliwości, że po
zdecydowanie uboższym w akcję, choć bogatszym w uczucia poprzednim
tomie serii, Jus Accardo powraca w „trójce”
do tego, co widzieliśmy już w Dotyku. Uczucia naszych
głównych bohaterów nie są tak bezwarunkowo oczywiste, wkrada się
w nie odrobina chłodu wymuszona przez działanie znowu bardziej
aktywnego Denazen. Warto także zauważyć, że niektóre
sentymentalne elementy fabuły schodzą na dalszy plan, podczas gdy w
Toksynie zdecydowanie
dominowały. Osobiście jestem zagorzałą zwolenniczką tego, co
autorka zaprezentowała dotychczas w pierwszym i trzecim tomie, jako
że to właśnie w nich miała okazję rozwinąć skrzydła i
możliwie najdokładniej odmalować swój świat. To także one są
dla mnie największą zachętą do dalszego zgłębiania serii, toteż
na pewno z przyjemnością sięgnę po kontynuację.
Mając wszystko to na uwadze, uważam
Drżenie za udany powrót do pełnego paranormalnych
mocy świata Denazen. Akcja, niebezpieczeństwo i uczuciowe problemy
pozwalają czytelnikowi na zapomnienie się w lekturze i czerpanie z
niej garściami. Nie warto zwlekać i zastanawiać się dłużej. Po
tę powieść po prostu warto sięgnąć.
Bardzo lubię tę serię
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba :D Tytuł też :) Twoja recenzja zachęciła do przeczytania całej serii :D Dziękuję bardzo i pozdrawiam Pośredniczka z posredniczkaa.blogspot.com
OdpowiedzUsuń