Tytuł: Ender
Autor: Lissa Price
Tom: 2
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 400
Ocena: 4=/6
Po przerażającej w skutkach wojnie
bakteriologicznej, Los Angeles nigdy już nie będzie takie jak
dawniej. A jednak życie wciąż toczy się tam dalej i aby je
zachować, należy się nieźle natrudzić, czego przykładem jest
młoda Callie, mająca już za sobą niejedno starcie w obronie
swojego bezcennego istnienia. Niestety, zaledwie rząd zajął się
uprzedmiotowiającymi ludzi i ich życie bankami ciał, a już na
horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Jak dotąd Callie miała
ogromne szczęście unikając nowych kłopotów, ale w końcu
pokrętny los znowu się o nią upomina. Dziewczyna zostaje porwana i
poddana bezpardonowym testom, za które odpowiedzialny jest nie kto
inny, jak osoba pracująca dla tych, których zdaniem powinna być
ochrona obywateli. To jednak nie koniec wszystkich problemów, jako
że przed Callie zostaje postawione nie lada wyzwanie, któremu
będzie musiała podołać, jeśli chce dotrzeć do bliskich sobie
osób.
Jak doskonale wie każdy, kto miał już
do czynienia ze Starterem, Lissa Price stworzyła naprawdę
fascynujący i niepokojący świat, który z każdą chwilą coraz
bardziej uzależnia czytelnika od swojego mroku i problemów.
Czytelnik znowu przenosi się do hipnotyzującego uniwersum
skrajności – młodości i starości – w którym przyszło żyć
naszej bohaterce. Kolejny raz balansujemy na granicy życia i
śmierci, jako że to właśnie te dwa wydarzenia stanowią prawdziwe
serce tej historii, co naturalnie i w tym tomie nie ulega zmianie.
Warto jednak zauważyć, że autorka do całej litanii mogących
dotknąć młodego człowieka nieszczęść dopisuje wyraźnie
kolejne – brutalne eksperymenty. W ten też sposób, jeszcze
bardziej odsuwa w cień humanitaryzm swojego mrocznego Los Angeles,
które wzniosło się na ruinach współczesnej nam codzienności.
Otrzymujemy w ten sposób kolejną dawkę poważnej opowieści, w
której nie trudno znaleźć głębszy przekaz i ukryte między
wierszami znaczenie.
Niestety nie obejdzie się bez
narzekania. Okazuje się bowiem, że w Enderze panuje
całkiem spory chaos akcji, który miejscami utrudnia nam czytanie,
chociaż na pewno stanowi także dowód na to, że w powieści sporo
się dzieje. Wprawdzie nie tyle, co w tomie poprzednim, ale jednak
nadal mamy do czynienia z akcją. Miejscami wartką, miejscami
spokojniejszą, ale niezaprzeczalnie interesującą, jako że autorce
nie można zarzucić braku pomysłów na tę historię i jej
rozwinięcie. Jest to więc swojego rodzaju minus tej książki,
który pociąga za sobą pewien plus, a i to zasługuje w tym wypadku
na uwagę. Wróćmy jednak do tematu. Tak się składa, że aby pojąć
wszystkie zawiłości i niedociągnięcia przedstawionej w Enderze
akcji, czytelnik jest zmuszony trochę się wysilić, ale
niezaprzeczalnie robi to z największą przyjemnością, ponieważ
seria Lissy Price potrafi zjednać sobie wielu popleczników. Myślę
więc, że warto trochę się pomęczyć, aby poznać dalsze losy
głównej bohaterki i zagłębić się kolejny już raz w tym
niesamowitym świecie, który znajduje się na wyciągnięcie ręki.
Kontynuując
temat gorszej passy powieści, z wielkim bólem muszę przyznać, że
Ender wydaje mi się być jak prowadzące
do wyjścia z labiryntu nici, które nagle się urywają i
pozostawiają nas samych pośród mroku. A wszystko to dlatego, że
historia choć dzielnie dąży ku zakończeniu, nie rozwija się
należycie. Tym samym czytelnik niewątpliwie pragnie więcej
wszystkiego – więcej szczegółów, więcej opisów, więcej
uczuć, więcej głębi i wyjaśnień. Krótko mówiąc: więcej,
więcej, więcej. Niestety musimy obejść się smakiem, bo choć w
powieści znajdziemy wszystko, co jest wyznacznikiem znakomitej
historii, to jednak autorka nie zechciała rozwinąć skrzydeł i
podwoić liczby stron drugiej części swojej serii. Ender
mógłby więc być zdecydowanie mocniejszą pozycją, gdyby nie ta
„pobieżność”, którą możemy w nim zaobserwować. Przyznaję
jednak, że nie umniejsza to mojego zainteresowania stworzonym przez
Lissę Price światem, w którym nie ma miejsca na beztroskie
dzieciństwo i pełne błędów dorastanie. Słabsze powieści w
dorobku autora po prostu się zdarzają, ale po nich przychodzi pora
na kolejne mocne uderzenie, więc i tym razem z pewnością tak
będzie. Ja w to wierzę, więc i Wy powinniście.
Na koniec kilka słów o wątku
miłosnym, którego nie mogło tutaj zabraknąć. Osobiście doceniam
fakt, iż autorka nie skupiła się na ukazaniu w swojej powieści
gorącego romansu, jednakże mam wrażenie, że wątek ten pozostawia
pewien niedosyt. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że jest on
nierozwinięty należycie i zbyt okrojony w uczucia i szczegóły.
Jestem przekonana, że wielu czytelników z rozkoszą oddałoby się
lekturze trochę bardziej romantycznej wersji Endera,
niestety Lissa Price musiała wyjść z innego założenia, ponieważ
„oszczędziła” nam trochę zbyt wiele. Choć sama nie jestem
fanką przydługich, płaczliwych romansideł, z chęcią poznałabym
bliżej chemię rodzącą się między bohaterami. W końcu spędziłam
z nimi kilka niezapomnianych chwil, do których z pewnością jeszcze
chętnie powrócę.
Podsumowując, Enderowi
niewątpliwie trochę brakuje do poprzedniego tomu, jednakże każdy
minus pociąga za sobą jakiś plus, co niewątpliwie ma swoje
dodatkowe zalety. Jakkolwiek by nie było, powieść Lissy Price
warta jest przeczytania i polecenia każdemu, kto chciałby odpocząć
od rozgrywających się tu i teraz paranormalnych romansów. Tytuły
takie jak ten po prostu trzeba znać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!