piątek, 20 września 2013

Finn nieposkromiony - Oliver Uschmann




Tytuł: Finn nieposkromiony
Autor: Oliver Uschmann
Wydawca: Dreams
Ilość stron: 304
Ocena: -6/6




Klękajcie narody i bójcie się dorośli, bo oto pomysłowe i naprawdę szalone trio kolejny raz wkracza do akcji. Finn, Lukas i Flo mają przed sobą zupełnie nową i zdecydowanie odmienną od poprzedniej misję, w której wykorzystując atrybuty 4xM (MIND, MOOD, MECHANICS i MASCULINITY) poszukują nowego ojczyma dla Floriana, a zarazem chłopaka dla jego niesamowicie wymagającej matki, która każdego potrafi odprawić z kwitkiem. Sprawa jest poważna, jako że potencjalny „tatuś” musi być przystojny, wysportowany, sprawny manualnie, ale równocześnie nie krzywdzić zwierząt, nie jeść mięsa, nie unosić się gniewem... Nie za wiele, jak na jednego mężczyznę? Chłopcy nie tracą jednak nadziei, że ideał istnieje i oni zdołają go odnaleźć! Siłownia, muzeum, basen i jedna wielka katastrofa, która towarzyszy staraniom chłopaków. Na domiar złego, małe kłamstewko Finna skutkuje całymi pielgrzymkami krasnoludów, orków i innych przebierańców, którzy są przekonani, iż atrakcyjna mama Flo to nie kto inny, ale tajemnicza, znana pisarka. Niemniej jednak, prawdziwe atrakcje zaczynają się w chwili, kiedy Sophia jako jedyna wyczuwa w domu nieznośny smród, zaś z pomocą przychodzi jej czarujący i idealny pod każdym względem Heiner.

Finn nieokiełznany ukazał czytelnikowi świat oraz życie codzienne jako LARP, wyzwanie, niesamowitą, interesującą misję. Finn nieposkromiony sprowadza ludzkie umiejętności i cechy do Atrybutów, które są bliskie każdemu fanowi gier komputerowych, czy karcianych, co czyni ludzkie życie pasmem wyzwań mających na celu podniesienie, bądź obniżenie indywidualnych punktów przydzielonych każdemu wyróżnikowi. Muszę przyznać, że ten sposób patrzenia na otaczających nas ludzi przypomniał mi czasy młodości, kiedy wraz z koleżanką stworzyłyśmy swoją skalę punktacji i oceniałyśmy napotkanych na ulicy „samców”. Jak więc widać, moje doświadczenie kolejny już raz udowadnia, jak bardzo realni są nasi młodzi bohaterowie. Ich sposób patrzenia na świat przez pryzmat gier komputerowych, komiksów, czy piłki nożnej na pewno jest bliski ogromnej liczbie osób w każdym wieku mających swoje własne pasje, którymi wypełniają życie. Nie będę kłamać, właśnie dlatego tak bliska jest mi ta szalona trójca, którą szczerze uwielbiam.

Druga część przygód Finna Andersa to ogromna dawka humoru wynikającego nie tylko z przezabawnych sytuacji z udziałem chłopców, ale również ze stereotypów. Choć ubarwione i wyolbrzymione, nie brak im smaku, zaś w przypadku niektórych osób zdecydowanie mają one sporo wspólnego z rzeczywistością. Przyznajcie się, kogo zdziwiłby obraz całującego swoje bicepsy mięśniaka na siłowni, bądź niskiego, nieciekawego intelektualisty? W książce doświadczymy także naprawdę emocjonującej słodyczy, która rozlewa się ciepłem po ciele czytelnika. Idealny, wyrozumiały i czarujący Heiner wzbudza sympatię, a jego niewątpliwie perfekcyjne podejście do trójki nastolatków czyni z niego mężczyznę wręcz rozkosznego. Z największą przyjemnością czyta się o jego pracy nad domkiem na drzewie, czy staraniach by zaimponować Sophii. I w końcu, Finn nieposkromiony to także odrobina powagi oraz dramatu, jaki dotyka zranionych kłamstwami ludzi.

Chociaż powieść ukazuje życie jako grę, zaś ludzi jako awatary, miłość została potraktowana zupełnie inaczej. Chłopcy w prawdzie rozpoczęli swoją misję niczym grę w The Sims lecz ostatecznie przekonują się, że nie tędy droga i nie łatwo sprostać wymaganiom kobiety, a dodatkowo wzbudzić jej zainteresowania. Nastolatkowie mają również okazję przekonać się jak dalece krzywdzące może być czynienie z uczuć zabawy. Dla Heinera wyzwanie rzucone przez znajomego również ma skutki uboczne, które dają mu się we znaki. Ostatecznie gra okazała się motorem napędowym, ale bynajmniej nie była rozwiązaniem problemów Flo i jego matki. Prawdziwe uczucia miały zdecydowanie większe znaczenie, niż stuprocentowa punktacja atrybutów.

Nie sposób zaprzeczyć, że Finn nieposkromiony posiada również wartość edukacyjną, a człowiek uczy się przecież przez całe życie. Przyznam się bez bicia, że nigdy nie byłam urodzonym matematykiem i w tej kwestii bliżej mi do Finna i Lukasa, niż do Flo. Tym bardziej interesujący był dla mnie fakt istnienia liczb doskonałych i wspaniałych. Nazwijcie mnie nieukiem, ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z tym zagadnieniem. Także znaczeniu dwunastki dla religii świata okazało się bardzo wartościową lekcją i nie zapomnę wykorzystać tej wiedzy by zaimponować znajomym. W końcu na pewno nie tylko ja była zielona w tym temacie, a przynajmniej mam taką nadzieję.

Podsumowując, Finn nieposkromiony to kolejna fenomenalna powieść Olivera Uschmanna, w której odnalazłam siebie i która dotarła prosto do mojego serca. Wbrew pozorom przygody Finna nie są przeznaczone wyłącznie dla młodych czytelników, ale bardziej niż wiele innych powieści potrafią zaczarować także starszych wyjadaczy. Już pierwszy tom tej drobnej serii zjednał sobie moją sympatię, zaś drugi tylko umocnił władzę, jaką ma nade mną niebanalny Finn Anders. O ile po lekturze Finna nieokiełznanego czekałam z ogromną niecierpliwością na Finna nieposkromionego, tak teraz umieram nie mogąc doczekać się części trzeciej.

2 komentarze:

  1. Książka faktycznie zachęca, ale mimo pochlebnej opinii i zaznaczenia, że to nie tylko dla najmłodszych, raczej pozostawię czytanie tej pozycji właśnie tej grupie wiekowej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w trakcie, ale nie do końca się zgadzam z twoją opinią...
    Drugastronaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!