Tytuł: Czerwone jak krew
Autor: Salla Simukka
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 256
Ocena: 5+/6
Dawno, dawno temu, chociaż w sumie nie
tak znowu dawno, za górami, za lasami, a konkretniej na fińskiej
ziemi, żyła sobie piękna królewna, która z królewskością nie
miała nic wspólnego. Rodzice nadali jej imię Śnieżka (Lumikki),
chociaż trzeba przyznać, że w pewnym momencie swojego
nastoletniego życia przypominała bardziej opanowaną i
zdystansowaną Królową Lodu.
Pewnego dnia, kiedy Śnieżka wsunęła
swoją śliczną główkę nie do tej komnaty co trzeba, znalazła
się w tajnym sejfie trzech misiów, które niestety zauważyły, że
ktoś ruszał ich pieniążki...
Panie, Panowie, chłopcy i dziewczęta,
rozsiądźcie się wygodnie, zapnijcie pasy i pod żadnym pozorem nie
wychodźcie z wagoników! Jedziemy!
Lumikki Andersson to samodzielna, silna
i niezależna outsiderka, która nie marzy o wielkiej przygodzie,
gronie rozwrzeszczanych przyjaciół czy pięknych sukienkach. Trzyma
się na uboczu, unika kłopotów i stara się nie przysparzać
rodzicom zmartwień, dzięki czemu może mieszkać sama z daleka od
tych nie takich znowu bliskich bliskich. Niestety wystarcza jeden
mniej łaskawy dzień by dziewczyna wpakowała się w poważne
kłopoty, których konsekwencje mogą ją drogo kosztować. A
przecież zaczęło się niemal niewinnie, bo kto wchodząc do niemal
nieużywanej szkolnej ciemni spodziewałby się wiszących na
sznurkach banknotów? Tak dziwaczny widok dałoby się wprawdzie
zignorować, ale na ten komfort Lumikki nie może liczyć. Zupełnie
niespodziewanie zostaje wplątana w bardzo nieprzyjemną intrygę,
zaś winę za to ponosi trójka mało rozgarniętych nastolatków z
jej szkoły – Kasper, Tuukki oraz córka nieźle zarabiającego
policjanta, Elisa. Jako najmądrzejsza i najbardziej opanowana z tej
grupki, Lumikki mimowolnie urasta do rangi lidera i zapada się coraz
głębiej w bagno korupcji, mafijnych konszachtów i walki o życie.
Ileż to baśni zyskało nowe życie na
przestrzeni ostatnich lat? W literaturze, filmie, serialach, komiksie
– baśnie są wszędzie i z każdą chwilą przyciągają coraz
więcej zainteresowanych nimi osób. Należy jednak zauważyć, iż
najczęściej motyw baśniowy pojawia się w fantastyce, dzięki
czemu autor może rozwinąć skrzydła i oprzeć się na oryginale w
o wiele większym stopniu. Tytuły tworzone w ten właśnie sposób
można wymieniać bez zająknięcia i ten właśnie fakt stanowi o
wyjątkowości powieści „Czerwone jak krew” oraz samej autorki
wspomnianej pozycji. Salla Simukka osadziła swoją historię we
współczesnym czytelnikowi świecie i nadała jej znamiona sensacji,
kryminału oraz powieści dla młodzieży, czyniąc z baśni o
królewnie Śnieżce jedynie szykowny dodatek, który nadaje jej
dziełu wyjątkowego i niepowtarzalnego charakteru. Pozwala to
czytelnikowi na swoistą zabawę powieścią, jako że możemy sami
udać się na poszukiwanie odniesień do baśni, jak również
elementów stojących do niej w opozycji. Tym samym, „Czerwone jak
krew” można czytać z powodzeniem wielokrotnie i nigdy nie można
być pewnym, że odnalazło się już wszystko, co autorka ukryła w
treści swojej książki.
Mało tego, w oparciu o
najpopularniejsze wyobrażenie baśniowej bohaterki, autorka
wykreowała również swój niepowtarzalny styl, w którym szyk
wspomnianej księżniczki łączy się ze współczesnym pazurem i
czyni z niej osobę niezwykle charakterystyczną, wyróżniającą
się w tłumie, przyciągającą wzrok, całą uwagę oraz rzesze
fanów. W tym miejscu pozwolę sobie na odrobinę szczerości,
ponieważ nie bez powodu wspominam o podobnych szczegółach. Jestem
osobą, która uwielbia ludzi wyrazistych, wyróżniających się i
obnażających część siebie za pomocą wyglądu oraz stroju. Salla
Simukka jest więc dla mnie pisarką, obok której nie mogłam
przejść obojętnie i która swoją powieścią udowodniła, że w
pełni zasłużenie podbiła moje serce.
"Chciałabym mieć dziecko
białe jak śnieg, rumiane jak krew i o włosach czarnych jak heban."
„Królewna
Śnieżka”
W baśni, do której nawiązuje w
swojej trylogii Salla Simukka, biel, czerwień i czerń nie tylko
opisują główną bohaterkę, ale także stanowią jeden z najlepiej
rozpoznawalnych elementów treści. Nic więc dziwnego, że fińska
autorka postanowiła wykorzystać je w każdym calu. Już na pierwszy
rzut oka możemy dostrzec te trzy barwy zarówno w tytułach
poszczególnych części, jak i w kolorystyce okładki. Co jednak
oznaczają one dla czytelnika, który z „Czerwonym jak krew” już
się zapoznał? Otóż okazuje się, że każdy z rozdziałów
powieści w większym lub mniejszym stopniu naznaczony jest tymi
trzema barwami. Przeplatają się one między słowami dialogów,
opisów, relacji zdarzeń i tworzonymi na papierze obrazami, które w
czasie lektury widzimy w wyobraźni. Z jednej strony rzucają się w
oczy, z drugiej pozostają niezauważone, jak delikatny haft na
tkaninie. Od razu więc widać, że autorka doskonale wiedziała co
robi i w jaki sposób się do tego zabrać, a każdy pojawiający się
w tej historii element baśni został dokładnie przemyślany.
Skupmy się jednak na głównej
bohaterce, chociaż przyznaję, że moglibyśmy pisać także o
każdej innej postaci powieści, jako że wszystkie one zostały
stworzone w sposób charakterystyczny i pozwalający na nakreślenie
ich całkiem wyraźnego profilu. Ale do rzeczy. Nasza Lumikki jest
osobą niezwykle interesującą, która potrafi o siebie zadbać i
nie potrzebuje niańczenia, jak większość współcześnie
tworzonych bohaterek powieści młodzieżowych. Nie irytuje
czytelnika niewinnością, nieporadnością, typową dziewczęcością,
ale sprawia, że podziwiamy jej siłę, odwagę i umiejętność
trzeźwej oceny sytuacji. Co więcej, jej nieprzyjemna przeszłość
oraz sposób, w jaki pakuje się w kłopoty by później heroicznie,
choć przypadkowo, z nich wychodzić sprawiają, że przypomina mi
ona Harry'ego Hole'a, policyjnego detektywa stworzonego przez jednego
z ulubionych pisarzy autorki, Jo Nesbø. Gdyby Harry miał córkę,
nie mam najmniejszych wątpliwości, że byłaby nią właśnie
Lumikki, ponieważ dziewczyna ma z niego dokładnie tyle, ile powinno
mieć dziecko – jest podobna i równocześnie zauważalnie inna.
Myślę, że niezwykle istotnym
elementem tego tomu są również liczne niedopowiedzenia
przypominające szepty ścian, które coś widziały, coś słyszały,
ale nigdy nie zdradzą wszystkiego. Wynikają z intrygujących
wspomnień bohaterki i stanowią istną kuszącą chatkę z piernika,
w której stronę podążamy śladem okruszków chleba rzucanych
przez Lumikki. Dziewczyna mimowolnie coś sobie przypomina, odpycha
wspomnienia, w pewnym momencie zaprasza je dosłownie na chwilę i
znowu od siebie odsuwa. Czytelnik próbuje poskładać wszystko w
całość, ale nie jest to wcale takie proste, ponieważ autorka z
rozmysłem podsuwa nam fragmenty znaczące, jednak tak niewielkie, że
uczynienie z nich jednego obrazu graniczy z cudem. W ten też sposób,
zżerani ciekawością po prostu musimy sięgnąć po kolejny tom w
nadziei, że rzuci on więcej światła na okruszki i doprowadzi nas
w końcu do upragnionej słodkiej chatki, chociaż wiemy, że w jej
środku może kryć się Baba Jaga.
Podsumowując, „Czerwone jak krew”
to powieść, która od samego początku była skazana na sukces.
Przeznaczona dla każdego odbiorcy niezależnie od płci, naprawdę
interesująca, miejscami tajemnicza, nieskażona romansem i, co chyba
najważniejsze, naznaczona tym, co większość czytelników lubi
najbardziej – akcją oraz elementami baśni. Tym samym, Salla
Simukka w znakomitym stylu weszła na polski rynek literacki i
pozostaje nam mieć nadzieję, że szybko go nie opuści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!