sobota, 21 marca 2015

Czerwone jak krew - Salla Simukka




Tytuł: Czerwone jak krew
Autor: Salla Simukka
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 256
Ocena: 5+/6






Dawno, dawno temu, chociaż w sumie nie tak znowu dawno, za górami, za lasami, a konkretniej na fińskiej ziemi, żyła sobie piękna królewna, która z królewskością nie miała nic wspólnego. Rodzice nadali jej imię Śnieżka (Lumikki), chociaż trzeba przyznać, że w pewnym momencie swojego nastoletniego życia przypominała bardziej opanowaną i zdystansowaną Królową Lodu.
Pewnego dnia, kiedy Śnieżka wsunęła swoją śliczną główkę nie do tej komnaty co trzeba, znalazła się w tajnym sejfie trzech misiów, które niestety zauważyły, że ktoś ruszał ich pieniążki...
Panie, Panowie, chłopcy i dziewczęta, rozsiądźcie się wygodnie, zapnijcie pasy i pod żadnym pozorem nie wychodźcie z wagoników! Jedziemy!

Lumikki Andersson to samodzielna, silna i niezależna outsiderka, która nie marzy o wielkiej przygodzie, gronie rozwrzeszczanych przyjaciół czy pięknych sukienkach. Trzyma się na uboczu, unika kłopotów i stara się nie przysparzać rodzicom zmartwień, dzięki czemu może mieszkać sama z daleka od tych nie takich znowu bliskich bliskich. Niestety wystarcza jeden mniej łaskawy dzień by dziewczyna wpakowała się w poważne kłopoty, których konsekwencje mogą ją drogo kosztować. A przecież zaczęło się niemal niewinnie, bo kto wchodząc do niemal nieużywanej szkolnej ciemni spodziewałby się wiszących na sznurkach banknotów? Tak dziwaczny widok dałoby się wprawdzie zignorować, ale na ten komfort Lumikki nie może liczyć. Zupełnie niespodziewanie zostaje wplątana w bardzo nieprzyjemną intrygę, zaś winę za to ponosi trójka mało rozgarniętych nastolatków z jej szkoły – Kasper, Tuukki oraz córka nieźle zarabiającego policjanta, Elisa. Jako najmądrzejsza i najbardziej opanowana z tej grupki, Lumikki mimowolnie urasta do rangi lidera i zapada się coraz głębiej w bagno korupcji, mafijnych konszachtów i walki o życie.

Ileż to baśni zyskało nowe życie na przestrzeni ostatnich lat? W literaturze, filmie, serialach, komiksie – baśnie są wszędzie i z każdą chwilą przyciągają coraz więcej zainteresowanych nimi osób. Należy jednak zauważyć, iż najczęściej motyw baśniowy pojawia się w fantastyce, dzięki czemu autor może rozwinąć skrzydła i oprzeć się na oryginale w o wiele większym stopniu. Tytuły tworzone w ten właśnie sposób można wymieniać bez zająknięcia i ten właśnie fakt stanowi o wyjątkowości powieści „Czerwone jak krew” oraz samej autorki wspomnianej pozycji. Salla Simukka osadziła swoją historię we współczesnym czytelnikowi świecie i nadała jej znamiona sensacji, kryminału oraz powieści dla młodzieży, czyniąc z baśni o królewnie Śnieżce jedynie szykowny dodatek, który nadaje jej dziełu wyjątkowego i niepowtarzalnego charakteru. Pozwala to czytelnikowi na swoistą zabawę powieścią, jako że możemy sami udać się na poszukiwanie odniesień do baśni, jak również elementów stojących do niej w opozycji. Tym samym, „Czerwone jak krew” można czytać z powodzeniem wielokrotnie i nigdy nie można być pewnym, że odnalazło się już wszystko, co autorka ukryła w treści swojej książki.

Mało tego, w oparciu o najpopularniejsze wyobrażenie baśniowej bohaterki, autorka wykreowała również swój niepowtarzalny styl, w którym szyk wspomnianej księżniczki łączy się ze współczesnym pazurem i czyni z niej osobę niezwykle charakterystyczną, wyróżniającą się w tłumie, przyciągającą wzrok, całą uwagę oraz rzesze fanów. W tym miejscu pozwolę sobie na odrobinę szczerości, ponieważ nie bez powodu wspominam o podobnych szczegółach. Jestem osobą, która uwielbia ludzi wyrazistych, wyróżniających się i obnażających część siebie za pomocą wyglądu oraz stroju. Salla Simukka jest więc dla mnie pisarką, obok której nie mogłam przejść obojętnie i która swoją powieścią udowodniła, że w pełni zasłużenie podbiła moje serce.

"Chciałabym mieć dziecko białe jak śnieg, rumiane jak krew i o włosach czarnych jak heban."
Królewna Śnieżka”

W baśni, do której nawiązuje w swojej trylogii Salla Simukka, biel, czerwień i czerń nie tylko opisują główną bohaterkę, ale także stanowią jeden z najlepiej rozpoznawalnych elementów treści. Nic więc dziwnego, że fińska autorka postanowiła wykorzystać je w każdym calu. Już na pierwszy rzut oka możemy dostrzec te trzy barwy zarówno w tytułach poszczególnych części, jak i w kolorystyce okładki. Co jednak oznaczają one dla czytelnika, który z „Czerwonym jak krew” już się zapoznał? Otóż okazuje się, że każdy z rozdziałów powieści w większym lub mniejszym stopniu naznaczony jest tymi trzema barwami. Przeplatają się one między słowami dialogów, opisów, relacji zdarzeń i tworzonymi na papierze obrazami, które w czasie lektury widzimy w wyobraźni. Z jednej strony rzucają się w oczy, z drugiej pozostają niezauważone, jak delikatny haft na tkaninie. Od razu więc widać, że autorka doskonale wiedziała co robi i w jaki sposób się do tego zabrać, a każdy pojawiający się w tej historii element baśni został dokładnie przemyślany.

Skupmy się jednak na głównej bohaterce, chociaż przyznaję, że moglibyśmy pisać także o każdej innej postaci powieści, jako że wszystkie one zostały stworzone w sposób charakterystyczny i pozwalający na nakreślenie ich całkiem wyraźnego profilu. Ale do rzeczy. Nasza Lumikki jest osobą niezwykle interesującą, która potrafi o siebie zadbać i nie potrzebuje niańczenia, jak większość współcześnie tworzonych bohaterek powieści młodzieżowych. Nie irytuje czytelnika niewinnością, nieporadnością, typową dziewczęcością, ale sprawia, że podziwiamy jej siłę, odwagę i umiejętność trzeźwej oceny sytuacji. Co więcej, jej nieprzyjemna przeszłość oraz sposób, w jaki pakuje się w kłopoty by później heroicznie, choć przypadkowo, z nich wychodzić sprawiają, że przypomina mi ona Harry'ego Hole'a, policyjnego detektywa stworzonego przez jednego z ulubionych pisarzy autorki, Jo Nesbø. Gdyby Harry miał córkę, nie mam najmniejszych wątpliwości, że byłaby nią właśnie Lumikki, ponieważ dziewczyna ma z niego dokładnie tyle, ile powinno mieć dziecko – jest podobna i równocześnie zauważalnie inna.

Myślę, że niezwykle istotnym elementem tego tomu są również liczne niedopowiedzenia przypominające szepty ścian, które coś widziały, coś słyszały, ale nigdy nie zdradzą wszystkiego. Wynikają z intrygujących wspomnień bohaterki i stanowią istną kuszącą chatkę z piernika, w której stronę podążamy śladem okruszków chleba rzucanych przez Lumikki. Dziewczyna mimowolnie coś sobie przypomina, odpycha wspomnienia, w pewnym momencie zaprasza je dosłownie na chwilę i znowu od siebie odsuwa. Czytelnik próbuje poskładać wszystko w całość, ale nie jest to wcale takie proste, ponieważ autorka z rozmysłem podsuwa nam fragmenty znaczące, jednak tak niewielkie, że uczynienie z nich jednego obrazu graniczy z cudem. W ten też sposób, zżerani ciekawością po prostu musimy sięgnąć po kolejny tom w nadziei, że rzuci on więcej światła na okruszki i doprowadzi nas w końcu do upragnionej słodkiej chatki, chociaż wiemy, że w jej środku może kryć się Baba Jaga.

Podsumowując, „Czerwone jak krew” to powieść, która od samego początku była skazana na sukces. Przeznaczona dla każdego odbiorcy niezależnie od płci, naprawdę interesująca, miejscami tajemnicza, nieskażona romansem i, co chyba najważniejsze, naznaczona tym, co większość czytelników lubi najbardziej – akcją oraz elementami baśni. Tym samym, Salla Simukka w znakomitym stylu weszła na polski rynek literacki i pozostaje nam mieć nadzieję, że szybko go nie opuści.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!