Tytuł: Białe jak śnieg
Autor: Salla Simukka
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 224
Ocena: 5/6
Niewinność, łatwowierność,
prostolinijność. Demony budzą się ze snu by wykorzystać tych,
którzy wręcz o wykorzystanie się proszą. Pośród czarnych brył
miasta na białym ubraniu rozkwitają czerwone kwiaty krwi.
Ostatnie wydarzenia sprawiają, że
Lumikki marzy o prawdziwym odpoczynku z dala od rodziny, nadzoru i
problemów. Za cel swojej wakacyjnej podróży obiera Pragę, która
okazuje się pięknym, choć upalnym miastem, w którym można zebrać
myśli i pozostać anonimowym. Niestety, kłopoty najwyraźniej lubią
nastolatkę, która niespodziewanie poznaje młodą, wystraszoną
dziewczynę podającą się za jej przyrodnią siostrę. Wszystko
wydaje się podejrzane, a jednak nieznajoma wie o Lumikki i jej ojcu
stanowczo zbyt wiele, aby można było uznać to za żart. Chociaż
nastolatka nie jest pewna, czy wierzy w przedstawioną jej wersję
wydarzeń, chce poznać dziewczynę lepiej. Okazuje się, że
tajemnicza, strachliwa Lenka należy do dziwacznej Białej Rodziny,
która już na odległość śmierdzi sektą. Jakby sam ten fakt nie
wystarczał, Lumikki jest świadkiem rozmowy jednego z członków
Rodziny z atrakcyjnym dziennikarzem, a niedługo później dowiaduje
się o nagłej śmierci tego pierwszego. Tylko głupiec uwierzyłby w
przypadek, a Lumikki nie jest głupia. Ma za to okropny nawyk mniej
lub bardziej świadomego wtykania nosa w nie swoje sprawy, co
skutkuje tym, że kolejny raz jej życie staje się zagrożone.
Chyba
każdy z nas zgrzeszył kiedyś poświęceniem swojego czasu grze
komputerowej czy też tej przeznaczonej na konsolę, gdzie w miarę
rozwoju fabuły nasz bohater awansuje na wyższy level. Nie bez
powodu nawiązuję do tematu gier w kontekście Białego
jak śnieg,
jako że powieść jest nie tyle kolejną częścią
wyśmienitej trylogii, co jednocześnie interesującą osobną
całością, która oferuje czytelnikowi zupełnie nowe doznania,
chociaż w dalszym ciągu poruszamy się w obrębie życia Lumikki
Andresson. Tak jak to bywa w przypadku niektórych gier, wyższy
poziom wiąże się zarówno ze zmianą planszy, jak i poziomu
trudności. I tak, w Białym jak śnieg zmianie uległo
między innymi: otoczenie, które ze znanego bohaterce miasta
przerodziło się w poznawaną dopiero Pragę, pora roku, która
zamiast oblodzonych chodników utrudnia życie zatłoczonymi ulicami
pełnymi turystów, wrogowie, których należy pokonać chcąc
dotrzeć do końca levelu, gdzie czeka na nas zupełnie nowy boss.
Rozumie się więc samo przez się, że i sama bohaterka awansowała
na wyższy poziom. Jest teraz bogatsza o nowe doświadczenia, w
większym stopniu przygotowana na niebezpieczeństwo, dysponuje innym
wyposażeniem, poniekąd stosowniejszym do sytuacji, oraz zyskuje
nowych sprzymierzeńców. Wszystko jest więc dla nas nowe, jeszcze
nieodkryte, a więc i bardziej pasjonujące, ale co najważniejsze,
czytelnik wcale nie musi znać poprzedniej części by móc zagłębić
się w świat Białego jak śnieg.
Wystarczy, że zna reguły gry, a one zawsze są takie same –
przeżyć.
Ponieważ czerwień, biel i czerń
miały istotne znaczenie przy okazji pierwszej części trylogii,
warto rzucić okiem na to, jak sprawy wyglądają w tomie drugim.
Otóż to właśnie on pozwala nam na dostrzeżenie bardzo
interesującej i niezwykle ważnej zależności, która świadczy o
prawdziwym kunszcie autorki. Jako że dysponujemy już dwoma tomami,
możemy bez problemu zauważyć, jak istotne dla tytułów powieści
są pory roku, w których rozgrywa się akcja. Pomyślcie sami, cóż
lepiej od zimowej bieli śniegu wydobędzie głębię czerwieni krwi?
Czy letnie słońce nie czyni śnieżnej bieli jaśniejszą? To
fascynujące i niewątpliwie godne podziwu, że autorka pomyślała
nawet o czymś tak pozornie oczywistym, ale łatwo umykającym
czytelnikowi. To jednak nie wszystko. Tytułowa biel odnosi się
przede wszystkim do sekty, którą charakteryzuje asceza, skromność,
biel ubrań. Na tym tle o wiele bardziej widoczna jest czerń serc
tych, którzy wykorzystują ludzką łatwowierność oraz czerwień
śmierci. Tej powieści po prostu nie sposób czytać, ją trzeba
poczuć i naprawdę zobaczyć.
Myślę, że wiele osób
zainteresowanych Białym jak śnieg zacznie zastanawiać
się, co dalej z motywem Królewny Śnieżki, o którym
autorka często wspominała w poprzednim tomie, a który w tej części
jest milczeniem. Spokojna głowa, autorka o tym nie zapomniała, a
jedynie przeszła na wyższy poziom. Tym razem znalezienie odniesień
jest naszym zadaniem, a Salla Simukka stara się nam nie podpowiadać.
I tak, czytelnik pamiętający o baśniowym motywie z powodzeniem
doszuka się w powieści knującej za plecami Śnieżki macochy, a
jeśli się zastanowić to nawet dwóch. Najważniejsza wydaje się
jednak ta, którą dostrzegamy w człowieku stojącym na czele Białej
Rodziny. Wierni, w tym domniemana siostra naszej bohaterki, nazywają
go ojcem, a więc wniosek nasuwa się sam. Mało tego, Lumikki ma na
karku także myśliwego, którego zdaniem jest pozbawić ją życia.
Jeśli jednak jesteście ciekawi jak wyglądają sprawy między naszą
Śnieżką i zabójcą, sięgnijcie po Białe jak śnieg
i przekonajcie się o tym sami, ponieważ autorka naprawdę wie jak
grać kartami, które ma w rękawie.
Na koniec odrobinę jeszcze o
wspomnianym już przeze mnie w wideo-recenzji wątku romantycznym,
który wyróżnia powieść Salli Simukki na tyle tak wielu innych
tytułów przeznaczonych dla młodzieży. Pierwszym, co rzuca się w
oczy jest brak miłosnej intrygi rozgrywającej się paralelnie do
właściwej akcji, co miałam już okazję zaznaczyć. Lumikki
powraca we wspomnieniach do romantycznych uniesień i swojej wielkiej
miłości sprzed lat, która jest zakotwiczona w przeszłości i w
żadnym razie nie promieniuje na teraźniejszość. Kolejną
szczególną cechą tego uczucia jest jego ulokowanie. Osoba, w
której nadal kocha się nasza bohaterka nie jest kimś zwyczajnym,
szablonowym, nudnym. To ktoś, kogo nie znajdziemy chyba w żadnej
innej wydanej u nas powieści młodzieżowej, a przynajmniej w żadnej
mi znanej. Przyznam, że autorka naprawdę mi tym zaimponowała,
ponieważ ukazała problematykę, która współcześnie jest solą w
oku wielu ludzi o zamkniętych umysłach, a ja po prostu uwielbiam
wszelkie kontrowersyjne tematy, które zmuszają do podjęcia
dyskusji – nawet jeśli są zaledwie cieniem na ścianie, odległym
wspomnieniem.
Podsumowując, Białe jak śnieg
to bogata w znaczenie pozycja, która wbija czytelnika w fotel,
chociaż jego umysł jest w ciągłym ruchu dzięki wartkiej akcji i
znakomitej intrydze. Niebezpieczeństwo, kłamstwo, zdrada, pościg
ulicami Pragi, miłość, która nie rdzewieje i melancholijnym
wspomnieniem naznacza każdy dzień – brzmi jak opis filmu?
Możliwe, ale tymi słowami można również podsumować Białe
jak śnieg!
P.S. PRZYPOMINAM, ŻE JUŻ JUTRO (25 MARCA 2015) SALLA
SIMUKKA ODWIEDZI POLSKĘ I ZOSTANIE U NAS DO PIĄTKU (27).
Strasznie chciałabym się z nią
spotkać, uśmiechnąć się czarująco po autograf i w ogóle, ale
niestety. Z moim kulawym zdrowiem nikt nie puści mnie w daleką
podróż samą. Nie mogę też liczyć na niczyje towarzystwo, więc
pozostaje mi marzyć o powrocie autorki do Polski i jej wizycie w
ślicznym Krakowie.
snowwhitetrilogy.wordpress.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!