Tytuł: Lśniące dziewczyny
Autor: Lauren Beukes
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 416
Ocena: -5/6
Czy próbowaliście kiedykolwiek wyobrazić sobie, jak działa psychika seryjnego mordercy bądź zboczonego wariata, który podnieca się swoim krwawym dziełem i śmiercią upatrzonej ofiary? A może stawialiście się na miejscu właśnie katowanej kobiety, która ma świadomość rychłej, bolesnej śmierci? W takiej sytuacji przeżycie jest cudem czy może początkiem piekła? Niezależnie od Waszych odpowiedzi, Lauren Beukes udzieli swoich i możecie być pewni, że nie będzie delikatną, lubiącą owijać w bawełnę nauczycielką, ale autorką szczerych i realnych obrazów, które zapadną Wam w pamięć.
Harper Curtis jest prawdziwym drapieżnikiem, łowcą, który przyczajony czeka na swoją ofiarę, by zaatakować w najbardziej dogodnym momencie. Pewny swojej przewagi, bawi się i nie spieszy z atakiem, pozostawia pamiątki będące jego podpisem, którego nikt nie potrafi odczytać. Uwięziony w niekończącej się pętli czasu, odczuwa rozkosz płynącą z nieuniknioności losu, z możliwości podarowanych mu przez Dom, z bycia nieuchwytnym, z zabijania. W roku 1931 był nikim, nic nieznaczącym robakiem, który podpadł lepszym od siebie i tylko dzięki szczęściu ocalił skórę. Wystarczyło jednak by wszedł do opuszczonego, starego budynku, aby czas rozsunął przed nim swoje niezgrabne nogi, zapraszając go do wspólnej zabawy, niemożliwej do wytłumaczenia orgii. Tym samym, w roku 1992 Harper staje się już miejską legendą, której trzyma się wyłącznie Kirby Mazrachi, młoda dziewczyna, która kilka lat wcześniej została przez niego zaatakowana, okaleczona, nieomal brutalnie zamordowana. Nastolatka próbowała zacząć życie od nowa, ale nie zdołała uwolnić się od bolesnej przeszłości, więc teraz postanawia stawić jej czoła, rozgryźć popaprańca, który tak ją skrzywdził i raz na zawsze zamknąć sprawę brutalnych mordów młodych kobiet.
Podróże w czasie to jeden z częściej wykorzystywanych motywów powieści młodzieżowej, ale raczej rzadko spotykany w literaturze przeznaczonej dla dorosłego czytelnika. Można zastanawiać się, w jakim stopniu tego typu tematyka pasuje do tytułów poruszających poważne, czasami brutalnie prawdziwe problemy. O ile nastoletni odbiorca najczęściej natknie się na przygodę czy romans, który w mniejszym bądź większym stopniu wpisuje się w walkę z bezlitosnym czasem, o tyle osoby starsze wiekiem raczej nie tego poszukują w powieści. Jaki więc sens ma podobny zabieg w przypadku thrillera? Lauren Beukes w mistrzowskim stylu udziela odpowiedzi na to pytanie. Dzięki motywowi podróży poprzez czas, „Lśniące dziewczyny” zamieniają się w pogoń za cieniem, za nieuchwytnym mordercą, który istnieje w przeszłości, ale nie we współczesnym głównej bohaterce Chicago. Tym samym, zbrodnia nie niesie ze sobą żadnych poważniejszych konsekwencji, jest doskonała, gdyż gwarantuje niewykrycie sprawcy, a nawet kiedy „psy” są blisko, Harper wywija się spomiędzy ich otwartych paszczy. Można go złapać, ale nie można niczego udowodnić, toteż kobiety będą ginąć nadal. Co więcej, autorka czyni ze swoich podróży w czasie pętlę nieskończoności, w której przeszłość, przyszłość i teraźniejszość są paralelne, przeplatają się ze sobą, nachodzą na siebie, tworzą skomplikowaną całość, którą nie łatwo ogarnąć. Czyni to powieść naprawdę fascynującą, wyjątkową i oryginalną.
Te właśnie elementy fantastyczne, pozwalają Beukes na nakreślenie panoramy Chicago począwszy od roku 1929 na 1993 kończąc. Dzięki jej zabiegom możemy zorientować się przede wszystkim w sytuacji kobiet w tych latach, poznajemy ich możliwości rozwoju zawodowego i życiowego, mamy świadomość tego kim są i jaka jest ich rola w społeczeństwie w chwili śmierci. Widzimy w jakich barwach maluje się przyszłość kobiet o różnym kolorze skóry, różnej orientacji seksualnej czy poglądach. Wszystkie je łączy jednak brutalna śmierć z rąk tego samego mężczyzny, co sprawia, że „Lśniące dziewczyny” przypominają barwny obraz z kalejdoskopu.
O niezwykłym charakterze powieści świadczy także sama postać głównego adwersarza, którego poznajemy bardzo dogłębnie, co może miejscami wywoływać ciarki na ciele, albowiem Harper Curtis nie jest zwyczajnym seryjnym zabójcą. Nie chodzi tylko o Dom, który pozwala mu przemieszczać się w czasie, ale także o samą psychikę tego niewątpliwego wariata. W tej jednej postaci Lauren Beukes zamknęła nieograniczaną niczym brutalność, skrajną perwersję, rytuał bestialskiego mordu, czyste szaleństwo kierujące jego poczynaniami. Jego ciało reaguje żądzą na zadawanie śmierci kobietom, które w jego oczach lśnią i tym wyróżniają się w tłumie, podnieca go wspomnienie morderstwa, którego dokonał, nawet miejsce zbrodni. Jego „wyjątkowość” podkreśla także fakt, iż swoim pragnieniom daje upust dotykając się raczej w mało odpowiednich momentach. I właśnie temu pokręconemu typowi w lwiej części poświęcona jest ta powieść. Niecodzienne, prawda? Ale należy zauważyć, że pisząc tę historię, autorka zachowała całkowity obiektywizm i w żadnym razie nie osądza swoich postaci, co dodatkowo uwypukla potworność zbrodni oraz realizm świata przedstawionego, który niejako poznajemy osobiście.
Podsumowując wszystko to, co można powiedzieć o „Lśniących dziewczynach”, stwierdzam z całą stanowczością, iż jest to powieść nietuzinkowa i niezwykle interesująca zarówno kulturowo, jak i pod względem przedstawionego w niej obrazu zbrodni. Ostrzegam jednak, nie jest to powieść dla osób delikatnych, gdyż należy przygotować się na dosyć szczegółowe opisy zabójstw, toteż zalecam zrezygnować z podjadania w czasie lektury.
Być patroszonym na żywca... Nie, dziękuję, nie chcę tego przeżyć na sobie, ale czytanie jest bezpieczne.
OdpowiedzUsuń