Tytuł: Przeżyć z wilkami
Autor: Misha Defonseca
Wydawca: Sonia Draga
Ilość stron: 254
Ocena: 4/6
Miszke to mieszkająca w Belgii
siedmioletnia żydowska dziewczynka. Rodzice robią, co mogą by
zapewnić jej bezpieczeństwo, liczą się jednak z tym, że w każdej
chwili mogą zostać aresztowani przez Niemców i na tę właśnie
ewentualność starają się ją przygotować najlepiej jak to
możliwe. Kiedy dochodzi do zatrzymania, dziewczynce nie łatwo
pogodzić się ze stratą rodziny, tym bardziej, że jej opiekunka
okazuje się okropną, wredną babą. Miszke może szukać
wytchnienia tylko u mieszkających na farmie staruszków. Niestety,
dziecko rozumie, że nie może czuć się bezpiecznie, kiedy
przypadkowo podsłuchuje rozmowę swojej wiedźmowatej opiekunki,
która przyznaje, że planuje oddać Miszke w ręce Niemców. To
zmusza dziewczynkę do ucieczki i długiej kilkuletniej tułaczki
przez spustoszoną wojną Europę w celu odnalezienia rodziców.
Misha Defonseca wywołała niemałe
zamieszanie, kiedy udowodniono, że Przeżyć z wilkami w
żadnej mierze nie jest powieścią autobiograficzną z czasów
dzieciństwa, ale czystą fikcją. Prawdę mówiąc, ciężko
uwierzyć, że powieść przez całkiem długi czas uważano za
prawdziwą. W końcu, mała dziewczynka samotnie podróżująca po
Danii, Niemczech, Polsce, Ukrainie i docierająca aż do Włoch to
obraz dosyć nieprawdopodobny. Tym bardziej, że dziewczynka wychodzi
cało ze wszystkich tarapatów i z łatwością zawiera przyjaźnie z
wilkami. Niemniej jednak, fakt, iż tych pięknych zwierząt w
powieści nie uświadczymy zbyt dużo, nie tylko zaskakuje –
zważywszy na tytuł książki – ale jednocześnie mógł wpływać
na zwiększenie prawdopodobieństwa wymyślonej przez autorkę
historii. Opowiedzenie bardziej współczesnej wersji przygód
Mowgliego na pewno zostałoby zakwestionowane dużo wcześniej, toteż
może właśnie z tego powodu temat wilków został poruszony w
naprawdę niewielkim stopniu. Osobiście wielce nad tym ubolewam,
podobnie jak wiele innych osób, które z tą książką miały do
czynienia.
Akcję powieści bardzo ciężko
określić, jako że dzieje się w niej sporo, ale w rzeczywistości
zupełnie tego nie odczuwamy. A to za sprawą tego, iż co ciekawsze
wydarzenia opisane są skąpo w porównaniu z tymi odrobinę
nudniejszymi, zaś tempo narracji jest raczej spokojne i powolne,
mimo krótkich, prostych zdań, które powinny je przyspieszyć. Mimo
to, na pewno nie mogę powiedzieć, żeby Przeczyć z wilkami
było lekturą nudną, gdyż czytałam książkę z przyjemnością,
chociaż bez przesadnego entuzjazmu. Zresztą, z łatwością mogę
znaleźć kilka naprawdę dobrych, może trochę szokujących wątków,
dla których warto zapoznać się z tym tytułem. Albowiem nasza
młoda bohaterka jest świadkiem śmierci, mordu, gwałtu, a i sama
brudzi sobie ręce krwią, przez co Przeżyć z wilkami
przypomina mi trochę beznadziejnego Kandyda
Voltaire'a. Niemniej jednak, warto zauważyć, iż główna bohaterka
w pewnym stopniu, akceptuje świat ukształtowany przez wojnę,
kryjąc się za umiłowaniem wilków i wyznając ich wyższość
ponad ludźmi.
Cokolwiek by jednak nie mówić na
temat Przeżyć z wilkami,
książka posiada przynajmniej jedną niekwestionowaną
i ogromną zaletę. A mianowicie, naprawdę trafny sposób, w jaki
autorka ukazała ludzi i wojska poszczególnych państw w czasie II
wojny światowej. Za przykład może posłużyć Polska, którą
Misha Defonseca ukazuje jako kraj spływający krwią, ale pełen
dzielnych i gotowych na poświęcenie wojowników. Nie trzeba znać
dobrze historii by wiedzieć, że Polacy zawsze starali się walczyć
z wrogimi wojskami, zaś w tej powieści autorka oddała to naprawdę
fantastycznie. Równie fascynujący są Amerykanie, na których nasza
bohaterka ma okazję natknąć się niemal u kresu swojej podróży.
Uśmiechnięci, weseli i gotowi do pomocy naprawdę mają w sobie coś
„amerykańskiego”. A jest tego więcej!
Podsumowując, Misha Defonseca nie
stworzyła wprawdzie dzieła sztuki, ani historii, na punkcie której
oszalałyby miliony, ale w nie najgorszy sposób ukazała czasy wojny
i prześladowań okiem miłośnika dzikiej przyrody, oddała w pełni
myśli i uczucia głównej bohaterki oraz nakreśliła kilka
fascynujących obrazów, które zostaną z czytelnikiem na bardzo
długi czas. Niewiele? Może, ale dla tych kilku plusów, naprawdę
warto sięgnąć po Przeżyć z wilkami.
Mało wilków, fakt. Ale nie było tak źle, kiedy ją czytałem. Miałem do czynienia z gorszymi. "Przeżyć w wilkami" przypominało mi początkowo "Złodziejkę książek"
OdpowiedzUsuńRaf