czwartek, 10 stycznia 2013

Winter - Asia Greenhorn




Tytuł: Winter
Autor:Asia Greenhorn
Wydawca: Dreams
Ilość stron: 456
Ocena: 5/6





Winter Starr miała na swoim koncie już nie jedną przeprowadzkę, ale ta bezwarunkowo należała do najgorszych w jej życiu. Po pięciu latach błogiego spokoju, kiedy to dziewczyna mieszkała w Londynie otoczona przez przyjaciół i miłość, jej życie zostaje wywrócone do góry nogami. Babcia, będąca jej prawnym opiekunem po śmierci rodziców, trafia do szpitala zapadając w śpiączkę, zaś dziewczyna zmuszona jest zamieszkać z zupełnie obcymi ludźmi w Walii. Pięcioosobowa rodzina Chiplinów z otwartymi ramionami wita nieznajomą, która momentalnie staje się częścią ich małego świata. Chociaż pobyt Winter w Cae Mefus miał być tylko chwilowy, nikogo specjalnie nie dziwi fakt, iż ulega to zmianie. Babcia nastolatki w prawdzie obudziła się z komy, ale nie jest w stanie sprawnie funkcjonować. Z tego też powodu, młoda Starr zmuszona jest zostać w małym, spokojnym miasteczku na bliżej nieokreślony czas. Wraz z końcem wakacji rozpoczyna naukę w szkole Świętego Dawida, gdzie jej życie powoli zaczyna się układać, zaś serce bije szybciej na widok Rhysa, chłopca o jaspisowych oczach. Niestety, los nie jest dla niej łaskawy. Z pozoru zatęchał dziura, w której każda nowa twarz wzbudza sensację, okazuje się o wiele „żywsza” niżby się wydawało – przestępczość wzrasta, chociaż zarówno policja, jak i gazety zdają się bagatelizować problem, niektórzy mieszkańcy wyraźnie ukrywają całkiem istotne tajemnice, zaś dociekliwa Winter ma zamiar dociec, co takiego dzieje się wokół niej, nawet jeśli przyjdzie jej zapłacić za to wysoką cenę.

Świat pełen jest ludzi stawiających pytania, starających się odkryć prawdę, zbadać tajemnice, które przed nimi ukryto, chcących wiedzieć wszystko. Nie mniej jednak, tylko nieliczni byliby wdzięczni światu za ofiarowaną im wiedzę. Zdecydowanej większości osób wydaje się, iż chcieliby wiedzieć zaś, gdy ową wiedzę posiądą, gdy wiedzą już, co czai się pod łóżkiem, kryje w cieniu, szepcze bezgłośnie do ucha, wtedy właśnie odrzucają prawdę nie potrafiąc, bądź zwyczajnie nie chcąc jej zaakceptować. Winter Starr należy właśnie do tej ostatniej grupy osób i nie sposób się jej dziwić. Dziewczyna wydawała się pewna swego, zdeterminowana w dążeniu do celu, a jednak tajemnice Cae Mefus przerosły ją, rozbiły. W chwili, gdy nastolatka jakimś cudem zaczyna na nowo układać sobie życie, wzbogacone o nowe informacje na temat świata, coś znowu wstrząsa ziemią, po której stąpa. Uważam to za bardzo interesujący element psychologiczny, jako że nie sposób określić, jak my zachowalibyśmy się w sytuacji ekstremalnej. Bo czy wiemy jak wiele jesteśmy w stanie zaakceptować? W którym momencie granica między akceptacją, a szaleństwem zanika?

Asia Greenhorn sięga jeszcze głębiej dotykając czułego niczym organy wewnętrzne tematu miłości. W przypadku Winter samo zakochanie, czy miłosny trójkąt nie stanowią żadnego wyzwania, chociaż dostarczają dreszczyku emocji. Główna bohaterka postępuje w sposób, który wydałby się właściwy chyba każdej dziewczynie znajdującej się na jej miejscu. Bo czym jest walka z całym światem, widmo wojny ras, czy nawet śmierć bliskich, kiedy w grę wchodzi miłość? Kto w ogóle myślałby o takich banałach, kiedy spoczywa bezpiecznie w ramionach ukochanej osoby? Problem zaczyna się jednak, gdy w grę nie wchodzą plany, myśli, fantazje, ale rzeczywistość, realne zagrożenie, które widzimy na własne oczy, czujemy na swojej skórze. Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla miłości, kiedy zło już się dzieje? Czy naprawdę potrafimy zaakceptować dosłownie wszystko?

Winter Blackwood Starr to bohaterka pod wieloma względami interesująca, choć, jak dla mnie, jej największą zaletą jest bez wątpienia styl, który reprezentuje – godna pozazdroszczenia uroda gotki, grupka kumpli o uświęconym wyglądzie Jezusa grających w metalowej kapeli o naprawdę genialnej nazwie – Sin-derella, przyjaciółka z kolczykiem w kąciku ust. To, co jednym wydawać się może małoznaczącym szczegółem, w moim przypadku decyduje o odbiorze całej powieści. Dzięki Winter w końcu mam do czynienia z główną bohaterką, która nie jest przeciętna, nudna i bez wyrazu! \m/(‘>o<’)\m/ Naturalnie, nastolatka nie jest pozbawiona wad. Wykazuje, bowiem dziwną skłonność do obrażania się, co jednak może być zrozumiałe gdyż, która z nas nie chciałaby być pępkiem świata dla ukochanego mężczyzny? Każdy ma w sobie odrobinę z samolubnego dziecka.

Pod względem fabuły powieść składa się z połączonych ze sobą znanych schematów typowych dla historii o wampirach oraz romansów, a jednak autorka zdołała przedstawić to w sposób, który nie tylko interesuje, ale również pozwala doszukać się czegoś nowego, fascynującego. Pojawia się tu, bowiem wojna ras zakończona Paktem, dwa światy, które mogą współpracować, ale nigdy nie mogą się ze sobą połączyć, zdrada, której się nie spodziewano, uczucia, namiętności i pragnienia, które zmuszają bohaterów do działania, do opowiedzenia się po którejś ze stron. W przypadku Winter do myślenia, analizowania i refleksji zmuszają zarówno wydarzenia zaprezentowane w książce, jak i liczne postaci, z których każda jest interesująca, na swój sposób wyjątkowa. Przyznam szczerze, że moje serce podbił niezaprzeczalnie Darran Vaughan i chyba nic nie jest w stanie zmienić mojego uwielbienia dla tego wampira – chociaż, czy aby na pewno?

W ogólnym rozrachunku, uważam Winter za pozycję naprawdę dobrą i wartą zainteresowania, gdyż potrafi rozbudzić emocje nawet w takiej bryle lodu, jak ja. W żadnym wypadku nie uważam się za znawcę romansu paranormalnego, gdyż moje dotychczasowe doświadczenia z tym gatunkiem są w mniejszym bądź większym stopniu świeżutkie, jednakże bez ogródek zaznaczę, iż Asia Greenhorn stworzyła powieść spójną, sensowną i wciągającą. Emocje bohaterów wydają mi się prawdziwe, miłość jest rzeczywiście trudna, zaś przyjaźń niepewna, aż do chwili, w której zostaje poddana próbie.

Znajoma na studiach określiła mnie mianem „Królowej Śniegu”, co ma związek z moim nastawieniem do tematyki miłości i uczuć. Winter naprawdę musi mieć w sobie to „coś”, skoro osoba mojego pokroju nie tylko tę książkę przeczytała, ale też otwarcie deklaruje, iż z rozkoszą sięgnie po kolejny tom! Nie ważne, czy jest to zasługą metalowego brzmienia muzyki, której słucha Winter, czy może mojej słabości do atrakcyjnych panów w wieku lat czterdziestu. Liczy się to, że całym sercem polecam tę pozycję!

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że w końcu uda mi się dorwać tę książkę w swoje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie czytam. Początek jest obiecujący :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, brzmi dość sztampowo, ale sprawdzę ją jak będę miał taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że dobra ocena bo niedługo po nią sięgam (czeka spokojnie na półce :3 ) i jestem dobrej myśli :3

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!