sobota, 8 grudnia 2012

Halt w niebezpieczeństwie - John Flanagan




Tytuł: Halt w niebezpieczeństwie
Seria: Zwiadowcy
Autor: John Flanagan
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 512
Ocena: 5/6




Zadanie Willa polegające na wytropieniu Tennysona okazuje się nie lada wyzwaniem, gdyż fałszywy prorok to nie byle jaki przeciwnik – inteligentny i rozsądny, mądrze rozdysponowuje nieuczciwie zdobytymi pieniędzmi i pozostałą mu dwójką Genoweńskich ochroniarzy. Samotny chłopak jest zmuszony dać z siebie wszystko chcąc dotrzymać kroku przywódcy sekty Odszczepieńców, bądź zwyczajnie nie pozostawać nadto w tyle. Stawka, o jaką toczy się gra jest niezwykle wysoka, gdyż prorok pokazał, na co go stać i jak wiele asów ma w rękawie. Sprawy nie ułatwia nawet fakt, iż Halt oraz Horace dołączają do młodego zwiadowcy, bowiem aby pozbyć się Tennysona najpierw muszą pokonać dwójkę wytrawnych zabójców, którzy nie przebierają w środkach chcąc wykonać zadanie, za które im zapłacono. Trójka prawych bohaterów nie ma szczęścia, gdyż cały „gniew Alsejasza” skupia się na Halcie, którego dosięga zatruta strzała Genoweńczyka, co staje się początkiem walki o życie starszego zwiadowcy, jak również o zniszczenie wroga, który sieje niepokój pozostając bezkarnym. Tym samym zadanie Aralueńczyków zmienia się diametralnie nabierając pewnych cech vendetty.

Halt w niebezpieczeństwie to kontynuacja misji rozpoczętej w poprzednim tomie, czy raczej doprowadzanie jej do końca, jako że bohaterowie są zmuszeni ścigać uciekinierów, których powinni się pozbyć od razu. Niestety, niebezpieczny wróg to wróg przebiegły, toteż można wybaczyć zwiadowcom i młodemu rycerzowi niedopatrzenie, dzięki któremu mamy okazję rozkoszować się w dalszym ciągu światem Zwiadowców. W końcu niektórych przyjemności nigdy za wiele, a tym bardziej, gdy nie tuczą, a jedynie bawią i uczą. John Flanagan nie podał nam jednak na srebrnym półmisku lekkiej przygody, ale wzbogacił dziewiątą księgę o dramatyzm, zaś nad jedną ze swoich najważniejszych postaci postawił Śmierć, która sapie chłodnym oddechem prosto w kark kusząc wizją lepszego świata po drugiej stronie.

Przez kilka ostatnich tomów akcja gnała jak na złamanie karku, zdarzenia następowały szybko po sobie nie pozwalając oderwać się od lektury, zaś liczba bohaterów zwiększała się w zastraszającym tempie by później gwałtownie zmaleć, jako że większości postaci nie jest dane pojawić się w kolejnych tomach. W przypadku dziewiątej księgi autor zwolnił nieco tempo, chociaż nie sądzę by książka straciła przez to na wartości. Nadal jest ona bardzo interesująca i godna polecenia, zaś akcja wcale nie stoi w miejscu, jako że Flanagan powoli zamyka wątki, które rozpoczął w poprzednim tomie, a także pozwala czytelnikowi na oswojenie się z myślą o śmiertelności swoich bohaterów.

Halt kojarzy się zazwyczaj z siłą ducha, lisią przebiegłością, kąśliwymi uwagami, mrukliwością godną pozazdroszczenia, niebagatelnymi umiejętnościami w wojaczce, a także brakiem jakiejkolwiek dbałości o aparycję. Jak każdy w świecie Zwiadowców i on starzeje się, może popełniać błędy, wahać się, ale czy może umrzeć? Po raz pierwszy mamy okazję widzieć starszego zwiadowcę zupełnie bezbronnym, wymagającym opieki, umierającym. Człowiek, który był ostoją spokoju, mistrzem i przybranym ojcem, na którego zawsze spoglądało się z odpowiednią dozą autorytetu, a może nawet ze strachem, nagle jest tym słabszym i zależnym od innych. Młody człowiek pokroju Willa rzadko myśli o tym, że jego opiekunowie nie są długowieczni, że kiedyś to on będzie musiał zaopiekować się ludźmi, których miał za niezniszczalnych. Młody zwiadowca nie miał czasu by zastanawiać się nad tym wcześniej i w jednej chwili zostaje postawiony przed faktem dokonanym, a od jego decyzji zależeć będzie los najbliższego mu człowieka. To wyzwanie zdecydowanie trudniejsze niż uganianie się za fałszywym prorokiem, czy walka z najgroźniejszymi i najsilniejszymi przeciwnikami. To spór, jaki toczy się we własnym wnętrzu musząc dopuścić do siebie myśl o tym, jak kruche jest życie, jak wiele przyjdzie nam kiedyś stracić.

Halt w niebezpieczeństwie to naprawdę świetna książka wypełniona po brzegi jedną z moich ulubionych postaci – Haltem. W prawdzie związek zwiadowcy z Pauline jest zupełnie nietrafiony, a kobieta ta jest nam niemalże obca, ale widać trzeba przymknąć oko na ten fakt, jako że równie kiepski gust posiada młody Will. Jest to drobny minus, o którym po prostu musiałam wspomnieć, a który nie zmienia nic w moim uwielbieniu dla tej serii i tego konkretnego tomu. Bardzo cenię, bowiem Flanagana i ten niewielki błąd naprawdę należy autorowi wybaczyć, chociaż ciągnie się za nim przez wiele ksiąg. Jakby na to nie patrzeć, większość jego bohaterów posiada nieodparty urok i to właśnie dla nich warto sięgnąć po Zwiadowców nie wykluczając tego tomu.

1 komentarz:

  1. Muszę w końcu sięgnąć po którąś z powieści tego autora :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!