poniedziałek, 27 stycznia 2014

Lalkarz: Zjednoczenie - Katarzyna Lisowska



Tytuł: Lalkarz: Zjednoczenie
Autor: Katarzyna Lisowska
Wydawca: Kotori
Ilość stron: 364
Ocena: 6/6







Po fantastycznym i obiecującym pierwszy tomie „Lalkarza”, który niewątpliwie zjednał Katarzynie Lisowskiej sympatię licznych fanów, po długich miesiącach niecierpliwego oczekiwania na kolejną część tej niebanalnej historii, czytelnicy w końcu mogą po raz kolejny wgryźć się w hipnotyzującą opowieść o poszukiwaniu własnego miejsca, dobrowolnej alienacji w imię dobra ogółu, o przyjaźni i miłości otoczonych barwnym, cudownym światem godnym mistrzów fantastyki. Panie, Panowie, czas rozpocząć przedstawienia i pozwolić Lalkarzowi wprawić w ruch swoje kukiełki!

Spotkanie Rezy z Czarnym Dżinem naznaczone jest jawną nieufnością, ironicznymi komentarzami i kuszącymi możliwościami. Saga ma jasno wyznaczony cel i doskonale wie jak pociągać za sznurki by nagiąć innych do swojej woli, a tymczasem szukający swojego miejsca na ziemi mieszaniec sam wpada w jego sidła. Lalkarz podejmuje się z pozoru łatwego zadania obudzenia w nierozgarniętym chłopaku natury jaszczura, co ostatecznie wystawia cierpliwość Sagi na ciężką próbę. Przeciętnie inteligentny za to uparty jak osioł Reza to nie lada wyzwanie dla Dżina, który stara się konsekwentnie realizować swój ambitny plan, jakim jest powstrzymanie Złego Oka. Niestety, praca nad mieszańcem bardziej przypomina niańczenie krnąbrnego, głupiego dziecka niż ratowanie świata, co stanowi zapowiedź licznych problemów, którym należy stawić czoła.

Mniej więcej w tym samym czasie, ze zdecydowanie innymi trudnościami boryka się wzięty do niewoli Cort, który na samotność narzekać nie może, albowiem jego ciało co jakiś czas „odwiedza” niezwykle interesujący ifryt. Co ciekawsze, więź między sierżantem a Behaarem z każdą chwilą staje się silniejsza, a szansa na ucieczkę z niewoli maleje z każdym dniem. Jeśli Bahaar chce uwolnić swojego ludzkiego towarzysza, musi działać szybko i zdecydowanie, a co najważniejsze, nie może wzbudzać przesadnego zainteresowania innych ifrytów. Przynajmniej na razie.

Czym charakteryzuje się dobra powieść? Tym, że wciąga czytelnika rozbudzając zainteresowanie światem przedstawionym, bez pamięci rozkochuje w bohaterach, zostawia po sobie piętno wypalone na sercu i umyśle. O wiele więcej problemów może sprawić odpowiedź na pytanie: po czym poznać profesjonalnego pisarza – człowieka, którego przeznaczeniem jest tworzyć. Drugim tomem „Lalkarza”, Katarzyna Lisowska, może nawet nieświadomie, odpowiada na to pytanie. Tak się, bowiem składa, że autorka tworzy stuprocentowe fantasy z umiejętnie wplecionym w nie wątkiem boys love. Mam wrażenie, że przeciętny gryzipiórek, mając do czynienia z powieścią +18, nie zdołałby oprzeć się pokusie tworzenia najbardziej pokręconych paringów i zaspokojenia potrzeb napalonych fanów szczegółowymi opisami licznych orgii. Tymczasem, Katarzyna Lisowska jest ponad tym i choć okazji ku temu nie brakuje, kładzie nacisk na akcję i przygodę, nie zaś na seks.

„Lalkarz: Odrzucenie” pozwolił czytelnikowi na całkiem dobre poznanie bohaterów, niemniej jednak „Lalkarz: Zjednoczenie” dopełnia ich dotychczasowy obraz, odmalowuje ich w żywszych barwach, pozwala im ukazać swoje ukryte dotąd oblicze bądź rozwijać się i zmieniać, nierzadko zaskakując przy tym samych siebie. Jak zdradza okładka drugiego tomu, tym razem bezwarunkowo króluje nieprzebierający w słowach Behaar oraz niewinny, głupiutki Reza. Ta dwójka zdecydowanie sprzyja wątkom humorystycznym, tym wyraźniej manifestując swoją wyjątkowość. Czytelnik ma okazję poznać także kolejne burzliwe fakty z przeszłości przebiegłego, niewątpliwie inteligentnego Sagi oraz obwiniającego się o przeszłe nieszczęścia Corta. Mało tego, bliżej poznajemy również oddaną ludowi partnera, matkę naszego mieszańca i mamy okazję uszczknąć odrobinę tajemnicy dotyczącej jaszczurzego ojca Rezy, co wydaje się być zwiastunem burzy w reptiliańskim raju tej niecodziennej pary. Wszystkie te kreacje bohaterów bardzo zgrabnie współgrają z niewątpliwie interesującą fabułą, co stanowi kolejny z walorów powieści.

Wspomnieć należy także o bardzo istotnym dla tego tomu motywie, a mianowicie o wszelkiego rodzaju więziach, jakie rodzą się między postaciami. To właśnie obcowanie z drugą osobą wywiera największy wpływ na bohaterów, którzy dzięki temu odkrywają nieznaną dotąd cząstkę samych siebie. Najlepszym przykładem jest bez wątpienia Behaar. Niespodziewana przyjaźń z Cortem skłania ifryta nie tylko do pomocy w ucieczce, ale także do poszukiwania innej Owieczki mogącej oddać życie dla odrodzenia się ifryta na ziemi oraz wpływa na jego życie na Latającej Wyspie. Siła płynąca z więzi międzyludzkich dosięga nawet Czarnego Dżina i w pewniej sposób związuje go z Rezą. Chociaż mieszaniec wydaje mu się irytujący i opóźniony, między tą dwójką zaczyna płonąć niepewny, ale jasny promyczek sympatii. Jak widać, nawet najbardziej zatwardziałe serca czasami potrafią zaskoczyć.

Podsumowując, Katarzyna Lisowska kolejny raz pokazała, że jest właściwą osobą po właściwej „stronie powieści”. „Lalkarz: Zjednoczenie” w idealnych proporcjach łączy w sobie humor, dramat, przygodę i akcję, jeszcze bardziej rozkochuje czytelnika w oryginalnych,barwnych bohaterach, jak również zapewnia każdemu godną rozrywkę. To znakomita kontynuacja poprzedniego tomu oraz płodny grunt dla zapowiadanej na grudzień tego roku trzeciej części.



Recenzja powstała dla portalu:

2 komentarze:

  1. Pierwsza część bardzo misię podobała! To moja ulubiona autorka. Szczególnie kocham jej opowiadania, jeśli nie czytałaś jeszcze to zapraszam na jej stronkę ;) super recenzja, własnie przymierzałam się do zakupu drugiej części! :)

    Pozdrawiam i również zapraszam do odwiedzenia mojego bloga
    swiat-w-dloniach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. "Przeciętnie inteligentny", "naiwny", "uparty jak osioł" - zabiłaś mnie tym XD Ale teraz już wiem, dlaczego wiele osób nie mówi "Reza to, Reza tamto", tylko "Reziulek"xD Ilekroć siadam do trzeciego tomu, patrzę na niego jak na skończonego idiotę. Masz pojęcie, jak ciężko jest teraz postawić go w jakiejś poważnej sytuacji, żeby nie wyszedł na ostatniego bałwana? 8D
    Ale tak poważnie, dziękuję Ci serdecznie za tak miłe słowa :D. Ujęłaś w tej recenzji - zresztą, przy pierwszym tomie też - dokładnie to, co chciałam przekazać. Bardzo rzetelna praca, dziękuję raz jeszcze! ^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!