piątek, 17 stycznia 2014

GONE: Zniknęli. Faza druga: Głód - Michael Grant



Tytuł: GONE: Zniknęli. Faza druga: Głód
Autor: Michael Grant
Seria: GONE: Zniknęli
Wydawca: Jaguar
Ilość stron: 544
Ocena: 5+/6






Sam stoi na czele istniejącego już od trzech miesięcy ETAP-u i nieprzerwanie ma ręce pełne roboty. Dzieciaki wiedzą wprawdzie, jak sprzeciwić się kuszeniu w dniu piętnastych urodzin, ale ich głowy zaprzątają teraz także bardziej przyziemne problemy – począwszy od zwykłych, bezsensownych kłótni, aż po grożący im głód. Tylko jak uzmysłowić bandzie dzieciaków, że bez ich pomocy wyżywienie ponad 300 buziek jest nie tylko bardzo trudne, ale może nawet niemożliwe? Na polach gniją owoce i warzywa, a ich zbieraniem nie ma się kto zająć. Na domiar złego, bogu ducha winny chłopak ginie zjedzony doszczętnie przez zmutowane dżdżownice, kiedy tylko wchodzi na ich teren na polu kapusty, zaś Sam dotkliwie odczuwa ciężar tej śmierci. Niestety, na tym problemy młodego przywódcy się nie kończą, bo oto: Caine „wraca do żywych”, a jego celem staje się elektrownia atomowa, w Perdido Beach dochodzi do starć między normalnymi dzieciakami a tymi obdarzonymi mocą, z kolei Ciemność również głoduje i staje się przez to coraz bardziej niebezpieczna. Barki Sama Temple uginają się pod ciężarem odpowiedzialności i jak na złość, nic nie idzie po jego myśli.

To już drugi tom GONE. Zniknęli, a wraz z nim tajemnica czającego się w ciemności potwora nabiera barw i kształtów. Osobiście uważam, że to naprawdę istotny element tego tomu, jako że mamy okazję zaobserwować sposób, w jaki autor łączy ze sobą wszystko, co do tej pory wydarzyło się w okolicy Perdido Beach oraz splata to z umiejętnościami niektórych dzieci. Jest to tym bardziej fascynujące, iż na temat Ciemności można było snuć naprawdę wiele domysłów, zaś teraz pewne fakty w końcu zdają się wychodzić na jaw. Gaiaphage – bo tak każe się nazywać Ciemność – najprawdopodobniej jest zmutowanym wirusem, który pojawił się na ziemi wraz z meteorytem i do tej pory karmił się promieniowaniem pochodzącym ze zniszczonej części elektrowni atomowej. Nasza wiedza na ten temat, nie czyni go jednak mniej przerażającym, jako że ta ambitna, myśląca istota bez konkretnego ciała pragnie teraz przybrać kształt pozwalający na nieśmiertelność i w tym celu wykorzystuje więź między sobą a dzieciakami, które miały to wątpliwe szczęście znalezienia się oko w oko z niebezpiecznym, potężnym gaiaphage. Atmosferę grozy podkreśla dodatkowo fakt, iż nieruchomy i pozornie oddalony od dzieci potwór nie traci nic ze swojej siły i przebiegłości.

Faza druga: Głód w dużej mierze opiera się także na psychice bohaterów, a w szczególności Sama. Chłopak jest tylko dzieckiem, ma zaledwie piętnaście lat, i dobrze zdaje sobie z tego sprawę, jednakże, odczuwając bezustanną presję otoczenia, usilnie stara się o tym fakcie zapomnieć, troszcząc się o wszystkich mieszkańców Perdido Beach, obwiniając się o każdą śmierć. W wielu sytuacjach jest zwyczajnie bezsilny, ale nie potrafi tego zaakceptować, przez co niejednokrotnie wydaje się bliski załamania. Ciężar sprawowanej władzy przygniata go, wszystko sprzymierza się przeciwko niemu, a on zwyczajnie nie chce się poddać, aż do czasu kiedy czara goryczy zaczyna się przelewać, zaś Sam wpada w depresję. Jego postawa, wartości jakie wyznaje i wewnętrzna siła stanowią wyraźny kontrast dla zachowania innych. Sam nie jest zwyczajnym nastolatkiem, ale urodzonym liderem, który tak naprawdę w ETAP-ie nie ma okazji rozwinąć skrzydeł, jest w pewnym stopniu osamotniony i pozostawiony samemu sobie. Nie mam wątpliwości, iż w jego przypadku, wszystko zasługuje na uwagę i zostało naprawdę fantastycznie przedstawione – determinacja, z jaką stara się sprostać wszystkim wyzwaniom, targające nim emocje, strach, któremu musi strawić czoła. Sam rozwija się, zmienia, odkrywa sam siebie, a jednocześnie jest zagubiony, bezsilny, coraz słabszy. Michael Grant naprawdę wie, jak tworzyć bohaterów i jak za ich pomocą wykrzesać z czytelnika pełne zaangażowanie w czytaną historię.

Na uwagę zasługuje również kreacja „tłumu”, a więc bliżej nieokreślonych postaci mieszkających w miasteczku. Będąc przeciwieństwem Sama, są całkowicie pasywni, godni pożałowania, nieodpowiedzialni. Kryją się za cienkim woalem słabych wymówek. Przecież wszystkie osoby przebywające w ETAP-ie są dziećmi. Dlaczego więc jedne powinny wychodzić z siebie by inne mogły prowadzić swoje bezsensowne, pod pewnym względem beztroskie, życie? Minęły trzy miesiące, a wiele osób nadal nie przejrzało na oczy, nie dostrzega tego, jak ważny jest dla ich społeczności Sam i jego przyjaciele. Ot, użalającym się nad sobą dzieciakom się należy, o nich trzeba dbać, ich trzeba chronić. Czy to nie właśnie tutaj kryje się prawdziwy podział na „równych i równiejszych”? Co więcej, mam wrażenie, że nie trzeba tajemniczej, nieprzebytej bariery by znaleźć przykłady na podobne zachowanie także w naszym codziennym świecie. Może GONE. Zniknęli stanie się motorem, który zmotywuje ludzi do działania, rozwijania się, refleksji nad sobą, swoimi możliwościami, umiejętnościami, szansami na przeżycie w podobnej sytuacji?

Pośród istotnych i wartych uwagi tematów poruszonych w tym tomie, naprawdę wysokie miejsce zajmuje rodząca się coraz szybciej wojna między dziećmi obdarzonymi mocą a tymi, które jej nie posiadają. Mogłoby się wydawać, że dzielone nieszczęście i współpraca powinny zbliżyć do siebie te dwie grupy, a jednak ich relacje są coraz dalsze od przyjacielskich, coraz to gwałtowniejsze. Faza druga: Głód przedstawia obraz brutalnych i niemal szalonych nastolatków pozbawionych mocy oraz spokojniejszych i rozsądniejszych dzieciaków z różnorodnymi darami. Co więcej, powieść nakłania do refleksji nad naturą człowieka, która objawia się już w młodym wieku. Co tak naprawdę jest powodem agresji uwięzionych w ETAP-ie nastolatków – trudna sytuacja i wiążąca się z nią bezsilność czy może skrywane dotąd szaleństwo, zepsute, niemal gnijące wnętrze?

Podsumowując, drugi tom serii GONE. Zniknęli nie traci nic z mrocznego, niesamowitego czaru pierwszej części. Historia nadal zapiera dech w piersi, unosi włoski na karku, absorbuje bez reszty i dociera nawet do najlepiej skrywanych uczuć czytelnika. Autor daleki jest od macoszego traktowania dzieci bez względu na ich wiek, co sprawia, że jego powieść wydaje się bardziej realna, zaś śmierć może ponieść każdy. Nie mam wątpliwości, że ta seria na długo zapadnie w pamięć każdemu, kto tylko po nią sięgnie.



Tomy serii:
GONE: Zniknęli. Faza pierwsza: Niepokój
GONE: Zniknęli. Faza druga: Głód
GONE: Zniknęli. Faza trzecia: Kłamstwa
GONE: Zniknęli. Faza czwarta: Plaga
GONE: Zniknęli. Faza piąta: Ciemność
GONE: Zniknęli. Faza szósta: Światło

1 komentarz:

  1. Bardzo chcę przeczytać tę serię. Mam już trzy pierwsze części na półce, ale nie mogę się zebrać, aby zacząć.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!