wtorek, 19 listopada 2013

Toksyna - Jus Accardo




Tytuł: Toksyna
Autor: Jus Accardo
Wydawca: Dreams
Ilość stron: 416
Ocena: 5-/6




Kiedy w grę wchodzi ludzkie życie handel wymienny to czasami jedyny, choć nie najlepszy sposób na rozwiązanie problemu. Deznee Cross dowiaduje się o tym w najmniej odpowiednim momencie. Uzależniona od adrenaliny, nieposłuszna i pijana nie tylko miłością dziewczyna podejmuje ryzykowne wyzwanie wspięcia się na szczyt pokaźnego dźwigu. Wytrwałość, ośli upór i niezachwiana pewność siebie pozwalają jej dotrzeć do celu, gdzie czeka na nią słodka nagroda – ukochany mężczyzna, Kale. I wtedy właśnie wszechświat upomina się o spłatę długu. Na samym szczycie dźwigu okazuje się, że życie Kale'a kosztowało Dez jej zdolność fizycznego kontaktu z chłopakiem i teraz ból jest tak przejmujący, że dziewczyna ostatecznie traci równowagę. Przed niechybną śmiercią w wyniku upadku z wysokości ratuje ją Alex – zdrajca, niedoszły zabójca, były chłopak. To także on pomaga Dez wymknąć się dwóm psom gończym Denazen, kiedy ta nieroztropnie pakuje się w kłopoty. Niestety wysłani w pogoń za nią bliźniacy posiadają niecodzienne zdolności, a tym samym za ich sprawą po ciele Deznee zaczyna rozchodzić się śmiercionośna trucizna. Jakby mało było problemów, w chwili, gdy Dez jest zmuszona trzymać się z daleka od swojego ukochanego, na horyzoncie pojawia się atrakcyjna dziewczyna, która może dotykać Kale'a nie tracąc życia.

Dotyk ukazał czytelnikowi rozkwit uczucia między dwójką bohaterów, których losy w taki czy inny sposób były ze sobą splecione, zaś Toksyna jako drugi tom serii Denazen nie tylko zmusza zakochanych do pokonywania przeciwności losu, ale również kładzie ogromny nacisk na zazdrość, której nie sposób uniknąć w żadnym związku. To właśnie to niewątpliwie wyniszczające, obezwładniające uczucie stanowi emocjonalny trzon tej części powieści. Na uwagę zasługuje fakt, iż Jus Accardo nie przedstawia zazdrości jako bariery, która stanowi przeszkodę na drodze do szczęścia bohaterów, ani jako niewybaczalnego braku zaufania względem drugiej osoby. W Toksynie uczucie to jest w pełni akceptowane, choć na dłuższą metę niebezpieczne w skutkach i nie da się ukryć, że ma dwa niezwykle interesujące oblicza. Ot, z jednej strony przypomina walkę dwóch pokaźnych kogutów o kwokę, zaś z drugiej starcie dwóch zawziętych kwok o koguta. Podejrzewam, że czytelnicy, którzy mają już za sobą ten tom serii przychylą się do tego porównania, zaś cała reszta może przekonać się o jego trafności sięgając po Toksynę.

Podobnie jak miało to miejsce przy okazji pierwszej części, tak także i tym razem na uwagę zasługuje fakt widocznej i wyczuwalnej niewinności Kale'a. Chłopak będący śmiercionośną bronią, który ma na swoim koncie dziesiątki ludzkich żyć, w pełni uświadomiony seksualnie przez swoją dziewczynę bezustannie stanowi chodzące duże dziecko, które dopiero uczy się zasad rządzących światem. Kale bez wątpienia jest stuprocentowym mężczyzną, a jednak jest również nieporadny, niemal boleśnie szczery, bardzo ekspresyjny i wręcz słodki. To naprawdę godne podziwu, że autorka zdołała połączyć w sobie te dwa skrajnie różne oblicza w ciele jednej osoby. Tym bardziej, że, jak zauważa Dez, dla chłopaka świat pozbawiony jest odcieni szarości, istnieje tylko czerń i biel. Jaki w takim razie jest sam Kale skoro potrafi bez mrugnięcia okiem zabić człowieka, a zaraz potem z właściwą sobie prostolinijnością troszczyć się o swoją ukochaną?

Muszę przyznać, że w tym tomie z rozkoszą widziałabym więcej ojca głównej bohaterki, jako że jest on człowiekiem niezwykle interesującym ze względu na swoją oziębłość, bezwzględność, jak również swoistą subtelność wykonywanych ruchów. Można powiedzieć, iż Toksyna jest jego szachownicą, zaś bohaterowie pionkami, których ruchy przewiduje, bądź jest o nich informowany. W tym tomie posługując się dwójką Szóstek zagania niewygodne oraz pożądane osoby w kozi róg, bezustannie trzyma rękę na pulsie, bawi się sytuacją i innymi ludźmi. Za przykład może posłużyć fakt, iż w pełen finezji sposób posługuje się „ludzką trucizną”, na którą istnieje tylko jedno, równie „ludzkie” antidotum i bezustannie ma Szóstki za narzędzia czy zwierzęta. Tym samym jego osoba jest pełna pewnego niezrozumiałego czaru, a jednocześnie wzbudza nienawiść, więc nic dziwnego, że trochę mi go mało.

Jeśli zaś chodzi o akcję Toksyny to jest ona niewątpliwie ściśle powiązana z charakterem głównej bohaterki. Dez jest dziewczyną, która ceni sobie dobrą zabawę z odrobiną dreszczyku emocji, nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, nie słucha dobrych rad i rozkazów. Nic więc dziwnego, że wszystkie dramaty i problemy tego tomu biorą swój początek właśnie z nieposłuszeństwa i imprez, na których dziewczyna jest obecna. Jest więc oczywiste, iż powieść obraca się w głównej mierze wokół szaleństwa i jego konsekwencji. Tym samym, szare myszki mogą czuć się nieswojo, ale osoby pełne życia na pewno odnajdą się w świecie Dez, gdzie zasady są po to by je łamać.

I tak, w Dotyku nasi bohaterowie szukali swojego miejsca w poplątanej rzeczywistości, kiedy ich świat obrócił się o 180o, a tym samym tom pełen był aktywności fizycznej, czystego ruchu. Toksyna jest z kolei przesiąknięta uczuciami, które w znacznym stopniu wychodzą na pierwszy plan. Historia przypomina tym samym kwiat, którego zapachem i kolorem są emocje, środkiem jest hotel Ginger, zaś płatki stanowią pojedyncze imprezy i inne wydarzenia. Obie części różnią się więc od siebie, ale także dopełniają. Tym bardziej, że w ramach bonusu autorka dorzuciła nam scenę widzianą z perspektywy Kale'a, a to niemal wymusza zadowolone mruczenie.

1 komentarz:

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!