sobota, 30 listopada 2013

Pet Shop of Horrors vol. 2 - Akino Matsuri




Tytuł: Pet Shop of Horrors vol. 2
Autor: Akino Matsuri
Wydawca: Taiga
Ilość stron: 218
Ocena: 6-/6




Klimatyczna, klasyczna kreska, inteligentne historie pełne głębi i emocji, fantastyczne, niebezpieczne stworzenia, bohaterowie, którzy zdobywają serca czytelników tajemniczością, charyzmą i wewnętrznym urokiem – oto druga odsłona „Pet Shop of Horrors”, naprawdę cudownej mangi, obok której nie sposób przejść obojętnie.

Święta lada dzień, chińska dzielnica rozbrzmiewa śpiewnym „Merry X’mas”, a więc najwyższy czas pomyśleć o wyjątkowym prezencie dla najbliższych. Starszy mężczyzna z zawiniątkiem w ramionach opuszcza właśnie sklep ze zwierzętami hrabiego D. Jego wnuki bez wątpienia będą szaleć z radości, kiedy zobaczą, co dla nich przyszykował. Tym czasem sceptyczny, uparty jak osioł policyjny detektyw, Leon Orcot, nawet w wigilię wpada do sklepu z niezapowiedzianą wizytą. Tak się składa, że w samą porę, gdyż oto okazuje się, że roztargniony hrabia sprzedał poczciwemu dziadkowi smocze jajo!
To jednak nie koniec opowiedzianych w tym tomie historii. Oto spotykamy drobnego złodziejaszka i hazardzistę bez grosza przy duszy, który przemoczony i pobity stara się pomóc małemu kociakowi najwyraźniej porzuconemu na ulicy. Tak się jednak składa, że po maliznę przychodzi sam hrabia D, a więc coś wisi w powietrzu.
Po „smoczym” nowym roku nasz znajomy detektyw również nie może narzekać na brak zajęć. W dzień swojego ślubu ginie niezwykle utalentowana piosenkarka, zaś Leo ma wątpliwą przyjemność pracować nad tą sprawą. Mało tego, śledząc hrabiego D, podczas jego małej wyprawy do muzeum historii naturalnej, Orcot z własnej winy pakuje się w niezwykłe tarapaty.

Drugi tom swojej mangi Akino Matsuri rozpoczyna wyjątkowo zabawnym i lekkim akcentem, o którym naprawdę warto wspomnieć, gdyż wyraźnie odznacza się na tle poprzedniej części. Prawdę mówiąc, zupełnie się tego nie spodziewałam, gdyż jak dotąd mieliśmy do czynienia z poważnymi, krwawymi historiami, które uwydatniały ludzkie słabości. Ta drobna zmiana bynajmniej nie wychodzi „Pet Shop of Horrors” na złe, gdyż odsłania przed nami zarówno zupełnie nowe oblicze hrabiego D, jak i czyni jasnymi motywy kierujące Leonem Orcot. Co więcej, ta dwójka dopełnia się wręcz idealnie i stanowi perfekcyjny humorystyczny duet, a człowiekowi po prostu miękną kolana! Przy tej okazji wspomnijmy także o ekscentrycznej pani dentystce, lubującej się w klimatach BDSM oraz mafiozie ze słabością do pudli. Usta same wyginają się w szerokim uśmiechu, a serce rwie się do czytania!

Po humorystycznym wstępie mangaka pozwala czytelnikowi powoli powrócić do poważniejszego tonu mangi, poświęcając drugi rozdział „Pet Shop of Horrors” zagadnieniu pieniędzy i przeznaczenia. Na pierwszy plan wychodzi biedny jak mysz kościelna William Foster, który postanawia nakarmić zabiedzonego kociaczka jedynym, co posiada – swoją krwią. Ten drobny dobry uczynek sprawia, iż los uśmiecha się w końcu do mężczyzny za sprawą słodkiej dziewczynki, którą pokochał w mgnieniu oka. Niestety, kiedy zasmakuje się w luksusie łatwo zapomnieć o tym, co dla nas najważniejsze. W przypadku Fostera wybór między pieniędzmi, a uwielbianym przez niego „dzieckiem” jest prosty, co sprawia, że mężczyzna kończy w tym samym miejscu, w którym rozpoczynał tę historię – na ulicy, bez grosza, bez domu, za to mając u boku kociaka, którego kiedyś chciał uratować. Tym samym, oczywistym staje się fakt, iż pieniądze to stanowczo za mało, kiedy w grę wchodzą uczucia determinowane przez przeznaczenie. Bo czy można zaprzeczyć temu, iż losem nie rządzi czysty przypadek?

Do sporej gamy emocji, ukazanych w tym tomie, dodać należy również dumę i zaborczość, których znaczenie czytelnik musi odgadnąć samemu. Bez wątpienia czynią one zranioną kobietę niebezpieczną, nieobliczalną, niemal potworną. Czy jednak w tym wypadku to siła kobiecych uczuć miała wpływ na ludzki los podsuwając pod nos hrabiego niesamowite, niebezpieczne stworzenie, które wydaje się wymierzać sprawiedliwość zakłamanemu kochankowi? A może chodzi po prostu o kolejne rzadkie, niespotykane zwierzę? To od nas zależy, co tak naprawdę dostrzeżemy w Delicious.

I w końcu, drugi tom „Pet Shop of Horrors” odkrywa przed nami drobną ciekawostkę dotyczącą hrabiego D, jak również ukazuje nam jego samotność skrywaną pod licznymi maskami dostrzeganymi przez detektywa. Przeszłość młodego właściciela sklepu zoologicznego wydaje się być ciasno spleciona z jego miłością do zwierząt, jak również z niechęcią względem bezlitosnych ludzi, którzy stawiają siebie ponad innymi stworzeniami. D jest podobny do anioła zemsty, który podkreśla ludzką niedoskonałość, ujawnia ich grzechy, a następnie za pomocą mitycznych sił natury wymierza sprawiedliwość. Co więcej, jego zachowanie i tajemniczość rodzą pytania, na które z pewnością chcielibyśmy poznać odpowiedzi, te zaś mogą kryć się w kolejnych tomach tej niebanalnej serii.

Podsumowując, „Pet Shop of Horrors” to manga, na której punkcie naprawdę można oszaleć. Przepełniona mrocznymi tajemnicami, elementami mitologi i fantastyki, ozdobiona odrobiną humoru i głębią przekazu, hipnotyzuje czytelnika, czyniąc go w ten sposób bezbronnym, wciąga go do swojego niesamowitego świata, w którym nikt nie może czuć się bezpieczny. Ja uległam czarowi tego tytułu już przy okazji pierwszego tomu, zaś teraz pozwalam by także część druga wciągała mnie coraz głębiej w te ruchome piaski klasyki, wywołującej drżenie na całym ciele.




Recenzja dla portalu:

2 komentarze:

  1. Uwielbiam klasykę w kontekście mangi! Na widok tej kreski miękną mi kolana. Pet Shop of Horrors mam już na półce i ślinię się do kolejnych tomów jak pies do kawałka mięcha.

    Raf

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta manga stała się dla mnie inspiracją.
    Leniak Lagnia

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za zostawienie po sobie śladu!